Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Andersa, potem w Kazachstanie jako duszpasterz rodzin wojskowych. ZSRR opu[ciB jako kapelan IV Dywizji I Armii WP. Po powrocie do Kraju, a| do [mierci, byB duszpasterzem w ZakBadzie OciemniaBych w Laskach. 31 Wyjazd do Armii gen. Andersa Uderzenie Hitlera na ZSRR w czerwcu 1941 roku zmieniBo sytuacj Polaków. Najwa|niejszym wynikiem tych zmian byBa umowa Sikorski - Majski (z 30 lipca 1941 3.), na mocy której Rada Najwy|sza ZSRR uchwaliBa  amnesti" uwizionym Polakom. Wiadomo[ o tym zaczBa dociera do zesBaDców pod koniec sierpnia 1941 roku. Drogi wszystkich zaczBy prowadzi teraz na poBudnie, gdzie powstaBy pierwsze oddziaBy Wojska Polskiego. Pod|aBy tam caBe rodziny, którym udaBo si prze|y. Ile pochBonBo to nastpnych istnieD ludzkich? Ile rodzin zostaBo rozBczonych po dzi[ dzieD? Do najbli|szej stacji kolejowej mieli[my ponad 160 km. Dotarli[my do tej stacji, wynajmujc ró|ne [rodki lokomocji, a przewa|nie woBy, które cignBy co[ w rodzaju furmanki na dwóch (arba) lub czterech koBach. Uzbierali[my jeszcze troch pienidzy, wykupili[my towarowy wagon i wyruszyli[my w drog do Armii gen. WBadysBawa Andersa. Nie byBo to Batwe, gdy| wBadze robiBy na ka|dym kroku trudno[ci. M|czyzni zdolni do wojska mieli spraw nieco uBatwion, bo twierdzili zgodnie z prawd, |e jad do wojska, aby bi Niemców, ale kobiety z dziemi prawie nie miaBy szans. Tylko przekupstwem i sprytem mo|na byBo wyrwa si z miejsc, dokd nas pocztkowo zawiezli. Wkrótce utworzyB si caBy transport jednakowo my[lcych Polaków. Ale kr|yli[my tam i z powrotem po poBudniowej cz[ci Zwizku Radzieckiego, a do tworzcej si Armii Polskiej nas nie dowieziono. Kr|yBy w[ród nas pogBoski, |e takie byBo polecenie samego Stalina, aby nie dopuszcza ju| wicej kobiet i dzieci do tworzcej si Armii Polskiej. Po ponad miesicznej tuBaczce przez {angiz-Tobe, Ajaguz, Lepsy, Usz-Tobe, ABma-At, D|ambuB, Taszkient, Samarkand cofnito nas do Czu i kazano nam opu[ci wagon na stacji Czu. ByBo to powiatowe miasteczko poBo|one nad rzek Czu w D|ambulskiej 32 obBasti. Ale tu nam nie pozwolono si osiedli, tylko  telie|k", do której byB zaprz|ony wielbBd, zawieziono nas do koBchozu Embekszi, odlegBego o ponad 40 km od Czu. W Embekszi i Czu W Embekszi zamieszkali[my w  ziemiankach" - jamach wykopanych w ziemi i przykrytych trzcin pokryt glin, z maBym jednym okienkiem. PodBog (klepisko), aby si zbytnio nie kurzyBo, smarowali[my rozcieDczonymi we wodzie krowimi ekskrementami. Tu dorosBych zmuszano do pracy od [witu do póznej nocy za jedyne 500 gr chleba. Niepracujcy i dzieci otrzymywali 300 gr chleba. Jeszcze sBysz krzyk Kazaszki-bry-gadzistki, codziennie, i w niedziele, i [wita:  Ej, mar|a, dawaj na rabotu"25)