Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Przy takim systemie mogliśmy przesuwać dywizje bez najmniejszego trudu i bez straty czasu. Nigdy nie musieliśmy się przegrupowywać, co było, jak się zdaje, główną rozrywka w armiach brytyjskich. Do 14 sierpnia 3 armia posunęła się dalej i szybciej niż jakakolwiek znana w dziejach armia. Ta noc po raz pierwszy od początku minęła bez bombardowania, ale rano zaatakował nas zabłąkany amerykański samolot. Poleciałem z Codmanem do Le Mans. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek z taką niechęcią wsiadał do samolotu, ponieważ cały sztab mnie zapewniał, iż jeżeli Niemcom nie uda się zestrzelić mnie z góry, to uczynią to Amerykanie z dołu, jako że przy tak częstych bombardowaniach aż nazbyt chętnie naciskają na spusty. Był to, faktycznie, jeden z tych nielicznych dni w moim życiu, kiedy opadły mnie przeczucia wiszącej nade mną śmierci; na szczęście się nie sprawdziły. Wylądowaliśmy w pobliżu drogi i natychmiast złapaliśmy przypadkowo przejeżdżającego jeepa służby sanitarnej. Zanim do niego wsiadłem, kazałem zdjąć chorągiewkę Czerwonego Krzyża, nie chciałem bowiem jechać pod fałszywą flaga. Po odwiedzeniu McLaina w 90 dywizji pojechaliśmy do 15 korpusu, aby zorientować Haislipa w sytuacji. Zgodził się ze mną, że z dwiema dywizjami może posuwać się na Dreux, a dwiema innymi zamknąć lukę pod Falaise. Później spotkałem się z Bradleyem, który zatwierdził ten plan, wobec czego skierowaliśmy 15 korpus na Dreux, 20 — na Chartres, a 12 — na Orlean. Bradley pozwolił mi również zachować 80 dywizję do marszu na wschód i zastąpił ją w 8 korpusie dywizją odebraną 1 armii. Aby podsumować, pod koniec tego dnia nasze przygotowania były następujące: trzy korpusy miały o godzinie 20.30 nacierać na wschód, a 8 korpus — kontynuować oczyszczanie Bretanii. Działania na wschód od Le Mans były przykładem najlepszego współdziałania wojsk pancernych z lotnictwem, jakie kiedykolwiek widziałem. Na około dwumilowym odcinku droga pełna była nieprzyjacielskich samochodów, z których duża część nosiła niewątpliwą wizytówkę samolotów myśliwsko-bombowych P-47, a mianowicie szereg dziur od 12,5-milimetrowych pocisków. Za każdym razem, kiedy czołgi i lotnictwo mogą ze sobą w ten sposób współdziałać, wyniki muszą być doskonałe. Czołgi posuwają się dostatecznie szybko, aby nie pozwolić nieprzyjacielowi rozwinąć się obok dróg, a dopóki znajduje się on na drogach, samoloty myśliwsko- bombowe są jego śmiertelnym wrogiem. Aby taka pomyślna współpraca mogła dojść do skutku, potrzebne są dwie rzeczy: po pierwsze głębokie zaufanie i przyjaźń między powietrzem a ziemią; po drugie ustawiczne i bezlitosne, jak się pozornie wydaje, popędzanie przez dowódcę wojsk naziemnych. Pół kwarty potu oszczędza galon krwi. Nastroje ludzi w szpitalach ewakuacyjnych poprawiają się, a liczba przypadków „urazu psychicznego" i rozmyślnie zadawanych sobie ran poważnie spadła. Żołnierze lubią grać w zwycięskiej ekipie. Przyszedł do mnie generał Leclerc bardzo zdenerwowany, ponieważ on i 90 dywizja tkwiły w miejscu, podczas gdy 5 dywizja pancerna i 79 dywizja piechoty posuwały się na Dreux. Wyjaśniłem mu, że jest to najszybszy sposób przesunięcia oddziałów, a polityczny wydźwięk tego, kto pierwszy dotrze do Sekwany, mnie nie interesuje. Chociaż trochę się ścięliśmy, rozstaliśmy się po przyjacielsku. Znów wyłoniły się obawy z powodu pięciu niemieckich dywizji pancernych pod Argentan. Otrzymałem rozkaz zatrzymania się na linii Dreux, Chateaudun. Umiałem się jednak z tego wykręcić i rano znów ruszyliśmy z miejsca. Piętnastego przybył do nas książę Feliks Luksemburski. Szesnastego Stiller, Codman i ja pojechaliśmy do Chartres, które dopiero co zostało zdobyte przez Walkera; spotkaliśmy go koło mostu wciąż jeszcze nieco ostrzeliwanego. Most został częściowo zniszczony przez ukrytego w dole strzeleckim Niemca, który po przejściu czołowych oddziałów wysadził most w powietrze zabijając kilku Amerykanów. Potem podniósł ręce do góry i poddał się. Amerykanie wzięli go do niewoli, co uważam za szczyt głupoty. Stąd pojechaliśmy do sztabu 15 korpusu w Chateauneuf-en-Thymerais. Generał Haislip poważnie uszkodził sobie oko w wypadku z francuską ciężarówką, ale zarówno on, jak jego żołnierze byli w dobrym nastroju. 16 sierpnia o godzinie 18.30 zatelefonował Bradley i kazał mi przeprowadzić natarcie na Tran w luce pod Falaise i zdobyć tę miejscowość siłami francuskiej 2 dywizji pancernej oraz 90 i 80 dywizji. Powiedział mi również, że generał Gerow, którego 5 korpus został wycofany z 1 armii, a dywizje przekazano mojemu 8 korpusowi w natarciu na Brest, przejmie te dywizje (francuską 2 dywizję pancerną oraz 90 i 80 dywizję) jako korpus