Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zresztą, czy ja wiem? Janusz potrafi prywatnie opowiadać o swoich przeżyciach tak spokojnie i naturalnie... Następna książka jest zdecydowanie odmienna: Przerwany rejs „białej marianny” (1960) to zbiór reportaży. Tytułowa „marianna” to nazwa kamienia. Książka przynosi relacje z życia i pracy współczesnych flisaków, szewców, zwyczajnych ludzi. Są to relacje bardzo „gęste” literacko. Największe wrażenie zrobiło studium konwojentów bydła, „metafizyka uboju”, rzecz raczej ponura. Jest w reportażach Krasińskiego więcej literatury niż aktualności - bywały przecież z powodzeniem wznawiane, dzisiaj też dobrze się je czyta. Ale kolejny prawdziwy sukces literacki to zbiór opowiadań Jakie wielkie słońce (1962). Z piętnastu opowiadań zawartych w tomie osiem dzieje się w Hiszpanii, w hiszpańskich więzieniach. Jest to Hiszpania najzupełniej pozorna, do tego stopnia, że nie kto inny jak cenzor zwrócił Januszowi uwagę, że w Hiszpanii są przecież w obiegu pesety, a nie złote, jak to w Słońcu stało... Po prostu Krasiński przebierając nowele w hiszpański kostium o tym szczególe zapomniał. Opowiadania są widmowe - o więźniach czekających na śmierć. Ich los jest nieubłagalny - nic już im nie pomoże: ani konformizm, ani bohaterstwo, ani zdrada. Krańcowo mroczne i niesłychanie wyraziste zarazem. Spisane precyzyjnie, są małymi arcydziełami lapidarności i dramatyzmu. Pozostałe opowiadania, o różnej tematyce, z akcją od sierpnia '39 po obóz koncentracyjny, dorównują tym pierwszym siłą wyrazu. A potem znowu przyszedł cienki tym razem tom reportaży Trzeci horyzont (1964), dotyczących różnych spraw krajowych, głównie problemów pracy ludzkiej - różnorakiej: flisacy, Turoszów. Bohaterem jest tu grupa zawodowa, narrator ukrywa się skrzętnie, trochę ironii, znakomicie plastyczny obraz. W 1966 roku ukazuje się najznakomitsza książka Krasińskiego - Wózek. Jest to krótka powieść o tematyce obozowo-okupacyjnej. Pod naporem aliantów ewakuuje się obóz koncentracyjny. Narrator, Polak, ciągnie wózek z esesmańskim prowiantem. Ten wysiłek dla niego i jego zmieniających się współtowarzyszy stanowi szansę przeżycia, gdyż są oni lepiej karmieni. Wszyscy zaś chorzy i osłabieni zostają zabici. W tej sytuacji nawet obóz wspomina się z sentymentem. I tak trwa wędrówka przez ginące hitlerowskie Niemcy. Ale to także w istocie rzeczy dekoracja. Książka jest moralitetem o życiu i o śmierci, o przymusie wędrówki; w tym sensie ma coś wspólnego z Trenem Czeszki. Z drugiej strony, jest tu coś z atmosfery Borowskiego. Nie ma tu abstrakcyjnego zła i dobra, jest tylko konkretne życie i konkretna 41 śmierć. Kat współżyje tu ze swoją ofiarą i racje obu stron są wyraźnie czytelne. Krasiński nie moralizuje, nie komentuje, nie ocenia - to zbyteczne, książka i tak jest wstrząsająca w swoim obiektywizmie i surowości. To nie tylko wojna, to po prostu parabola ludzkiego życia. Bardzo dobre są też opowiadania zebrane w tomie Skarga (1968). W znacznej mierze dotyczą czegoś, co by można było nazwać „kosztami twórczości”, przy czym twórcy Krasińskiego cierpią na hochsztaplerkę i coś w rodzaju kabotynizmu. Aranżują życie dla sztuki, zgrywają się i tak dalej. Wszystko to w ironiczno-drwiącej tonacji. Taka jest i nowela tytułowa, w której więzień oskarża swoich nadzorców, że zmusili go do pisania prośby o ułaskawienie. Rzecz jednak w tym, że to wyrok był całkowicie niesprawiedliwy... Po wznowieniach reportaży w tomie Żywioł dotąd nieznany (1973) ukazała się następna powieść Krasińskiego, Syn Wallenroda (1980), rzecz oparta na autentycznej historii Stanisława Schwallenberga, z którą Krasiński zetknął się poprzez reportaż Jerzego Wójcika. Schwallenberg, Ślązak o tożsamości polskiej, był działaczem harcerskim w Bytomiu, a więc w ówczesnej Rzeszy, później zaś żołnierzem Wehrmachtu, dezerterem i wreszcie antyniemieckim dywersantem. Krasiński idzie śladem tej historii, choć jego bohater nazywa się Altenberg. Próbuje wniknąć w zawiłości śląskich losów, choć najważniejszy jest los wplątanego w sprzeczne i wrogie okoliczności człowieka. Później jeszcze ukazał się zbiór, wznowienie po większej części, opowiadań Gdybyś poszedł pierwszy (1983). Ciągle jeszcze nie wydano (1990) potężnego dzieła, powieści Powrót w nieznane, opartej na historii młodego człowieka opuszczającego więzienie. Rzecz rozgrywa się w latach 1956 - 1958. Książkę tę tylko przeglądałem w maszynopisie. Osobną domeną twórczości Krasińskiego jest teatr. Zaczęło się to od słuchowisk, Janusz pracował niegdyś w radiowej redakcji literackiej. Było tam takie „studium stereofoniczne” i dla niego to właśnie została napisana Czapa, czyli śmierć na raty (1965), początkowo jako czarna krotochwila w dwóch aktach. Potem powstał i trzeci, rzecz oderwała się od radia, trafiła w 1966 do teatru i obeszła niemal całą kulę ziemską. Rzeczywiście, niezwyczajna jest ta Czapa, w której, jak wspominałem, dwóch morderców, Kuźma i Oleś, przedłuża sobie życie odsłaniając coraz to nowe swoje przestępstwa. Dramat ten zawiera właściwie wszystkie atrybuty i motywy pisarstwa Krasińskiego: oczekiwanie na śmierć, absurd sytuacyjny, przewrotność, czarny humor - Czapa jest kuzynką Czarnej komedii Petera Shaffera, ale zarazem czymś w rodzaju przypowieści. Czekanie na śmierć odnajdziemy także we Wkrótce nadejdą bracia (1967), gdzie na wykonanie podziemnego wyroku czeka ukrywająca się kobieta, choć niezbyt dokładnie wiadomo, na czym jej wina polega; na jakiejś zdradzie w każdym razie. Tematykę więzienną czy powięzienną odnajdziemy także w Śniadaniu u Desdemony (1971), nieco fantastyczną relację o prawdolubnym koniu i nikczemnym miasteczku spotkamy w Filipie z prawdą w oczach (1968)