Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Keith Thomas w książce „Religia i upadek magii" (Religion and the Decline of Magie) wyodrębnił charakterystyczną cechę, która odróżnia magię od nauki: założenia dotyczące natury świata zostają przyjęte raz i żadne późniejsze odkrycie nie złamie wiary wyznawców, ponieważ potrafią oni formułować wyjaśnienia wyłącznie w terminach istniejącego systemu. Nauka w ten sposób nie postępuje. Mówi o tym wyraźnie grecki wiersz Agathiasa (536-582) o rolniku Kalligenesie, który zasięga porady astrologa na temat zbiorów: Astrolog rzucił na stół swe klejnoty, Dotykał ich, poruszał palcami i rzekł: „Jeśli, Kalligenesie, dość deszczu spadnie Na twoją niezłą ziemię, a chwasty Nie zagłuszą ani mróz nie zniszczy roślin, Jeśli burza gradowa nie położy wszystkiego, Jeśli jeleń nie wyskubie, a żadne nieszczęście nie wyłoni się z ziemi lub nie spadnie z nieba, jeśli nie będzie plagi szarańczy, wtedy uzyskasz dobre plony". Jak zatem rozwinięto taki schemat myślenia? Odpowiedź tkwi zapewne w wyobrażeniach religijnych i w logicznym dyskursie, które przedstawiono w wierszu. Wydaje się także mało prawdopodobne, żeby tylko nauka przyczyniła się do upadku magii. Według Tomasza z Akwinu magia chyliła się ku upadkowi już za jego czasów - przed renesansowym okresem rozkwitu nauki i techniki. Jak inaczej wyjaśnić pojawienie się lollardów (XIV-XVI w.), religijnej sekty, która nie uznawała nadprzyrodzonej roli Kościoła jako instytucji chroniącej przed chorobami czy niepłodnością, ale nie dysponowała niczym, co mogłoby go zastąpić? Nawet siedemnastowieczna utrata znaczenia przez magię nie była spowodowana szybkim rozwojem medycyny - odkrycia Williama Harveya dotyczące krążenia krwi (których -jak na ironię - dokonano dzięki metodom poznawczym Arystotelesa) nie przyniosły żadnych praktycznych metod terapeutycznych. Można wręcz udowodnić, że aż do XIX wieku innowacje medyczne oparte na nauce tylko w niewielkim stopniu przyczyniały się do przedłużania życia ludzkiego. To wiedza wpajana podczas nauki szkolnej oraz opinie autorytetów zdeterminowały podstawowe hipotezy, które w przeszłości większość ludzi formułowała o nauce, religii i magii. Teraz dzieje się podobnie. Jak to trafnie wyraził psychoanalityk Ernest Jones: „Przeciętny człowiek nie waha się odrzucić tego samego objaśnienia magicznego, które wydawało się całkiem przekonujące trzy wieki temu, chociaż zwykle o prawdziwej istocie danego wydarzenia nie wie więcej niż przodkowie". Dopóki jednostka nie wykształci w sobie osobliwej, świadomej siebie i samokrytycznej ciekawości, może lekceważyć nawet podstawowe prawa biologiczne. Antropolog Ashiey Montagu stwierdził, że niektórzy australijscy aborygeni uważają stosunek płciowy, mimo skojarzeń z ciążą, tylko za jeden z warunków jej zaistnienia, a nie główną przyczynę. „Prawdziwym powodem ciąży jest wędrówka do wnętrza kobiety ducha dziecka pochodzącego ze znaczącego źródła zewnętrznego, takiego jak totem, trąba powietrzna, pożywienie. Może tego dokonać trąba powietrzna, czerpiąc je z miejsca o wyjątkowym znaczeniu, takiego jak centrum totemiczne". Mniemań takich nie sposób utożsamiać z wnioskami, do których dochodzi się w toku dyskusji czy w chwili refleksji. Istnieją jednak sądy, które można zweryfikować: sprawdzają się, bo są prawdziwe. Dziewczęta wychodzą za mąż w okresie dojrzewania i nie chcą mieć dzieci przed ślubem. Stosunki płciowe w tym okresie są częste, ale tylko niektóre młode kobiety mają dzieci, inne -nie. Tym samym zależność pomiędzy stosunkiem płciowym a narodzinami dziecka wydaje się daleka od oczywistości. Część antropologów jednakże występuje przeciwko koncepcji, że ludzie żyjący z dala od cywilizacji nie wiedzą o zależności pomiędzy stosunkiem płciowym a urodzeniem się dziecka, ponieważ obserwują oni przecież zachowanie się zwierząt. Jednocześnie warto podkreślić, że biologicznej funkcji stosunku płciowego nie rozumiano powszechnie w Wielkiej Brytanii jeszcze na początku XIX wieku. Od czasów Arystotelesa przetrwało głębokie przekonanie, że za stworzenie embrionu wyłącznie odpowiada nasienie. Z tego powodu „każdy mężczyzna, który uważał, że posiada elementarną wiedzę medyczną, był przekonany, że jego dzieci nie są wcale spokrewnione z jego własną żoną". Jajo ssaka zostało odkryte dopiero w 1827 roku. Przekonującym dowodem nienaturalnej natury nauki jest fakt, że przez tysiące lat mitologie i kosmologie prawie wszystkich kultur nie inspirowały ani tradycji krytycznej, ani bezinteresownego badania przyrody. Myśl, że człowiek jest z natury ciekawy, to w dużym stopniu mit: zaciekawienie jakimś zjawiskiem wzrasta wyłącznie wtedy, gdy ma ono wpływ na ludzkie zachowanie