Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
- Słyszę cię - odpowiedział w końcu Tyrick i legł w mych ramionach, słaby jak dziecko. Pióra z peleryny smagały jego twarz. Raptem postarzał się. Władca Kruków go opuszczał. - Tyricku, wybieraj. Twój Ciemny Pan wykorzystuje cię nawet, kiedy walczysz dla niego. My wciąż cię kochamy. Tyricku, proszę, wybierz. Możesz walczyć swą własną Mocą. Spiorunował mnie wzrokiem. Miał twarz starca, oczy w dalszym ciągu lśniły czerwienią. Potem zadrżał, spojrzał na mnie i wybrał jeszcze inną drogę. Skonał na moich rękach. Oczy, poczerniałe nagle, utkwione były w liściach nad moją głową, uwolnione od nas wszystkich. Drzewa zajęczały. Neevor odciągnął mnie od ciała Tyricka, gdy pierwsze kamienne konary zaczęły spadać na ziemię bez życia. Wciąż można jeszcze zobaczyć pokryte patyną gałęzie, bo kamienie niszczeją wolniej niż ludzie. Tak właśnie przestałam być człowiekiem. Zmieniałam się wolno. Kości przesunęły się i zaczęły rosnąć mi niebiesko-zielone pióra - podobne w barwie do mych oczu. Neevor i ja wciąż ścigamy Władcę Kruków, bo to, co mój brat zaczął, musimy dokończyć. Nie możemy pozwolić mu, aby niszczył życie na tym świecie. Ja i inni, którzy podjęli decyzję, i których Moc rosła, musieliśmy szybko nauczyć się tego, czego nasi przodkowie uczyli się podczas długoletnich studiów. Wciąż jeszcze go nie dopadliśmy. Neevor, który jest człowiekiem i nie ma takiego wyboru, również się uczy. Mówi, że zostanie ze mną. Wciąż jeszcze go kocham, w dziwny, cichy sposób, bo nie mogę tak, jak dawniej. Pokonamy Ciemnego Pana, teraz lub w przyszłości. Mamy czas. Felika wybrała człowieczeństwo dawno temu, a Wold - lub Volt, jak go teraz nazywacie - musi jeszcze podjąć decyzję. Wspomożemy go. Wyryję tę opowieść w kamieniu, by każdy usłyszał pewnego dnia i zapamiętał Pana Kruków - i Rozpaczy. Jestem tym zmęczona. Cii! Słyszycie - to gwiazdy śpiewają moje imię. Nie mam więcej czasu ani głowy do tej opowieści. Wzywają mnie. Jestem Shallon. POSŁOWIE Pierwszą rzeczą, jaka wydarzyła się, gdy zgodziłam się napisać opowiadanie ze Świata Czarownic, było to, że miałam kompletną pustkę w głowie. Przecież czytałam każdą książkę o tym świecie, na jakiej tylko mogłam położyć swoje małe dłonie. Co jeszcze, pytałam sama siebie, mogłabym dodać? Jak więc usiadłam przed klawiaturą, popatrzyłam na ekran, popatrzyłam na ściany i wiszące na nich pawie pióra... Jest taki stary przesąd, o którym dyszałam od matki, że pawie pióra z oczkami przynoszą nieszczęście. Zawsze uważałam, że to bzdura, ale niektórzy ludzie utożsamiali je z okiem złego. Hmm... szkoda mi osoby, która ma oczy jak pawie pióra. Tego rodzaju myśli doprowadziły mnie (proszę, nie pytajcie jak - to był ługi, pogmatwany ciąg luźnych skojarzeń) do kruków. Po prostu, jest tyle dziwnych historii o nich - zarówno dobrych, jak i złych, począwszy od kruków Odina, przez wrony Morigu, a na ptakach Alfreda Hitchcocka kończąc. Wydawało mi się, że to nie sam ptak czy jego kolor są najważniejsze, ale wybór między czynieniem Dobra i Zła. Okazało się jednak, że piszę nie tylko tym wyborze, ale i o śmiertelności, Mocy i dumie. Okazało się, że próbuję wytłumaczyć, co w Świecie Czarownic porusza mnie najbardziej. Ugrzęzłam pracą, bo nie miałam osoby, której historię mogłabym opowiedzieć, więc rzuciłam wszystkie pomysły do edytora z tyłu mojej głowy i zrobiłam sobie kilka dni przerwy. Potem przyśnił mi się ktoś - czy też coś - stojący wśród zniszczonych kamiennych drzew. Sama Shallon narodziła się z jednego zdania. Dlaczego, zastanawiałam się, zwykłe wypowiedzenie imienia ma taką siłę? Dlaczego myślę o wyzwaniach i cenie, jaką trzeba zapłacić za władanie Mocą? Czemu głos, który słyszę w swojej głowie, nie jest tak naprawdę ludzki... już? Ona jest tą częścią mnie samej, która oblicza koszt każdego czynu i robi tylko to, co konieczne - nieważne, jaka cena zostanie zażądana. Jest w tym zarówno duma i radość, jak i tragizm. SHIRLEY MEIER Sandra Wiesel Solny ogród Słony pyl wodny kłujący w twarz... pieniąca się fala przybrzeżna i krzyczące ptaki..