Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Wbieg� do jasno o�wietlonego pokoju i gdyby nie to jaskrawe �wiat�o, nie uwierzy�by w�asnym oczom. Mesa wygl�da�a tak, jakby przeszed� przez ni� pu�k szale�c�w. �lady walki wida� by�o wsz�dzie: na poprzewracanych meblach, na porozbijanych przyrz�dach, na �cianach, a w�r�d tego ca�ego chaosu na pod�odze le�a�a Klaudia, �ciskaj�c w bezw�adnie odrzuconej r�ce aneblaster. Sally pochyli�a si� nad ni�, przy�o�y�a ucho do piersi. � Poczekaj � odsun�� j� Paw�ysz i uni�s� powiek� Klaudii. Reagowa�a. � �yje � powiedzia� � ale jest w g��bokim szoku. Szybko przesun�� r�kami wzd�u� jej cia�a, wymacuj�c ewentualne rany, ale nic powa�niejszego nie znalaz�. � Ostrzeliwa�a si� � powiedzia�a Sally. Paw�ysz r�wnie� zauwa�y� �lady strza��w na meblach i �cianach. Klaudia mia�a pokrwawione, porozbijane r�ce. Paw�ysz nie m�g� wiedzie�, �e w napadzie szale�stwa spowodowanym uk�szeniem �nie�nej pch�y kobieta walczy�a z niewidzialnymi wrogami. Pomy�la�, �e wrogowie byli realni, �e kto� wtargn�� do wn�trza stacji i omal nie zabi� Klaudii. Przeni�s� j� na kanap�, potem zmontowa� przeno�ny diagnost, kt�ry niestety nie potrafi� mu w niczym pom�c. Da� jedynie og�ln� diagnoz� g��bokiej utraty przytomno�ci i wyczerpania nerwowego, ale ani szans, ani sposob�w leczenia nie potrafi� okre�li�, poniewa� z niczym podobnym nigdy si� dot�d nie spotka�. Wszystkie pr�by wyci�gni�cia Klaudii z szoku okaza�y si� bezskuteczne. Czas p�yn��. Byli na stacji ju� od dwudziestu minut. � Moim zdaniem puls jej s�abnie � wyszepta�a Sally. Paw�ysz zerkn�� na przyrz�dy i pokr�ci� g�ow�. � Powinnam by�a przeczu�! � rozpacza�a Sally. � Nic nie rozumiem � powiedzia� Paw�ysz. � Wypisz wymaluj tajemnica zamkni�tego pokoju. Drzwi by�y zamkni�te, zamek w porz�dku, �adnych obcych �lad�w nie widz�. A jednak kto� tu si� musia� wedrze�... � Co my o tym �wiecie wiemy! � odpar�a z gorycz� Sally. � Odrobin� zadrapali�my powierzchni� tej planety i nawet nie zajrzeli�my do jej wn�trza. � I �eby co� takiego przydarzy�o si� w�a�nie ostro�nej do przesady Klaudii! � Lepiej powiedz, co robi�, bo ja tak d�u�ej nie mog�. � Jest chyba tylko jedno wyj�cie � powiedzia� Paw�ysz. � Musimy uruchomi� l�downik. � I lecie� do radiolatarni? � Tak, przy maksymalnej szybko�ci za trzy godziny b�dziemy na miejscu. Radiolatarnia wisia�a w otwartej przestrzeni, poza granicami pola grawitacyjnego planety, kt�re zak��ca�o ��czno�� kosmiczn�. � Chyba masz racj� � zgodzi�a si� Sally. Z radiolatarni mo�na by�o wywo�a� Centrum Galaktyczne, po��czy� si� z informacj� diagnostyczn� i uzyska� fachow� porad�. Przenie�li Klaudi� do l�downika, a potem Paw�ysz wr�ci� biegiem pod kopu��. Mog�o si� zdarzy�, �e trzeba b�dzie lecie� na spotkanie z przelatuj�cym w pobli�u statkiem i szybko tu nie wr�c�. A mo�e nie wr�c� w og�le. Paw�ysz w��czy� kamer� � mia� p� minuty, podczas kt�rej Sally programowa�a autopilota kutra � i utrwali� obraz zniszcze� w mesie. Zdj�cia mog� pom�c w ustaleniu przyczyn dramatu. Przyczyny mog� okaza� si� na tyle powa�ne, �e badania na tej planecie zostan� zakazane i przejdzie ona do kategorii �wiat�w niebezpiecznych. Tu� przed wyj�ciem na zewn�trz w��czy� program konserwacji stacji. Teraz stacja sama rozmontuje si�, zapakuje w pojemniki i przygotuje do ewentualnej ewakuacji. Wr�ci� biegiem do kutra, gdzie Sally, siedz�c na pod�odze, ostro�nie podtrzymywa�a g�ow� Klaudii. W�lizgn�� si� na fotel pilota i ostro�nie wystartowa�. * * * � Dick � zawo�a�a Marianna. � Dick. Pochyli� si� nad ni�. Zbiera�o si� na burz� i akurat zamierza� przykry� dziewczyn� resztkami b�ony. � My�la�em, �e �pisz � powiedzia�. � Nie �pi�. P�yn�am... by�am daleko... Gdzie jest Kazik? � Sam si� martwi�. Powinien dawno wr�ci�. � Id� po niego, czuj�, �e zdarzy�o si� co� z�ego, rozumiesz? � Sk�d wiesz? � Nic nie wiem, ale jest mi �le, bo przydarzy�o mu si� nieszcz�cie. � Nie, nie mog� ci� zostawi� samej. � Ze mn� nic... si� nie stanie. Id�. Marianna m�wi�a tak, jakby odprawia�a czary, jakby nie widzia�a ani Dicka, ani lasu � niczego. Patrzy�a gdzie� w dal. W jej g�osie brzmia� rozkaz. � Nadchodzi deszcz � powiedzia� Dick, zastanawiaj�c si� na g�os. � Ulewa szybko zmyje �lady. Je�li mam i��, to zaraz. � Szybciej, bo b�dzie za p�no � powiedzia�a Marianna. � Mo�e ju� jest za p�no. Dick us�ucha�, ale najpierw przygi�� pnie trzech m�odych sosenek, zwi�za� je link� i umie�ci� tam Mariann�. To by�o niezbyt wygodne pos�anie, kt�re zreszt� wznosi�o si� troch� ponad metr nad ziemi�, ale przynajmniej naziemne gady nie zdo�aj� dobra� si� do Marianny. Marianna znosi�a wszystko w milczeniu, tylko par� razy powt�rzy�a �id��. � Zostawi� ci blaster � powiedzia� Dick. � Nie trzeba, b�d� le�a�a cicho � wyszepta�a z trudem Marianna. � Tutaj spust lekko chodzi, prawie nie trzeba naciska� � upiera� si� Dick. � A ja mam kusz�, do niej bardziej przywyk�em. W�o�y� blaster do r�ki Marianny, kt�ra niczego ju� nie powiedzia�a. � Lec�