Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Spokojnie zamknął za nią drzwi i wrócił do swego >abinetu, a w uszach wciąż jeszcze brzmiały mu iei wa. Usiadł przy biurku, próbując zebrać myśli, ale mato go coraz większe zmęczenie. Myśli zaczęły mu iecCJTekl ^^^ ^ C°raZ CięŻSZe' M«*> ¦ ***Z^m ym me potrafił myśleć-Do diabła nymTnemT °padła' PodP«* ^ię ręką i zasnął kamień- ¦w ^^oTó^^lfr03' Tel ćtait Claude Debussy pasteur 2Uca «wiatfc! nltlT hSt Piotra Louysa - 22 marca 1894, któ- a"Młał Ju* dow /^° d°tąd Znany epiZ°d Z 2ycia Debus' akgocinie... GdYbl } A ChCiał Się ozenić- Próbował ze- im- być może t^fZGńStWO nie ZOStało °głosz°ne z takim C, nie Ul*iał Lo° y Się udało- Nie P°trafił tego zrobić °tki ° ^go trvbiZr°biÓ Ż Z°Stał okrutni* ukarany... Jeśli -hausson i zttZ ZyCla ł ° nim samym' tacy ludzie te* lenne Dupin, którzy znają go od wielu lat, 437 Gaby osiągnęła swój cel. Zraniła eo u tkliwie. g0> brutalIlie Od Teresy otrzymał krótki, smutny bilec znajomość. To był pierwszy cios. Spodzii ale zabolało go, iż przed wydaniem wyroku szansy wytłumaczenia się lub napraw**** Wkrótce nastąpił drugi cios. Był anonimowi boleśniejszy, choć również łatwy do przewd którzy spośród przyjaciół Teresy i jej matki szukiwać się powodów zerwania. Już wkrótc' wiedzieli o Gaby i zdołali odtworzyć sobie ko] darzeń. To coś, czego nie wiedzieli, uzupełnia słami. Plotka biegła z szybkością błyskawicy. Gorszt unoszono wysoko brwi, potępiano jego podstęp: wanie wobec Teresy i brak serca względem Chwalono Teresę, że rozprawiła się z niewierj ratorem. Gaby darzono powszechną sympatią, i nieszczęśliwa porzucona kochanka wzruszała wszy kich — piękna kokota, która poświęciła wszystko i łości do ubogiego i okrutnego artysty, stała się r tyczną postacią budzącą najwyższe współczucie. Dla Klaudiusza nikt nie miał dobrego słowa. L których nigdy w życiu na oczy nie widział, nagle zali się zaciekłymi wrogami. I oni właśnie się najgłośniej. — Czy wiesz, co różni głupcy opowiadają o spytał któregoś ranka Piotr, zabierając się nia. — Że hipnotyzujesz kobiety jednym sp swoich magnetycznych czarnych oczu. — Co takiego? — To co słyszysz. Hipnotyzujesz je i c wolę. W ten sposób owe nieszczęsne bi< powiedzą panu, ile są warte. Nie spotkałem się JeS d % tak okrutnym jak widok mężczyzny zniesławionej nagle zamykają się wszystkie drzwi, i to właśn e^ świat zaczyna sobie uświadamiać, że on ma talent... 438 r rami. Oczywiście, sycisz się ich ciałami, , jeł łamiąc im serca. Są nawet tacy, zrozumienia, że zabierasz im także ich Piotr zaczął namydlać policzki i z uśmie-się Przez ramie-- "~ Byłem zdumiony, kie-| ale może to i prawda. yś mi wytłumaczyć, dlaczego ludzie takie rzeczy ( Ponieważ są podli i głupi. Nie zapominaj, że czło-est jedyną istotą, która zadaje ból i zabija dla przyjemności. Plotkowanie to powszechna rozryw-jyby plotka zginęła, świat by zaniemówił. jak ludzie mogą wierzyć w takie bzdury? D bardziej absurdalne kłamstwo, tym łatwiej się ie wierzy. Nie pytaj mnie dlaczego, ale tak już jest. - Jednego tylko nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie w ogóle się mną zajmują. Jestem najzwyczajniejszym, lospolitszym człowiekiem na świecie, a nie żadnym egzotycznym cudzoziemcem. Mieszkam tu przez całe życie. Nie robię niczego szczególnego. Żyję jak tysiące artystów pragnących wypłynąć... ) prawda, ale tak się składa, że tobie właśnie zają się rzeczy, jakie nie zdarzają się nikomu innemu. Co masz na myśli? rzerwał ostrzenie brzytwy i spojrzał na Klau- 'siwj*ciekai się, tylko spróbuj zrozumieć i spój-- cudzymi oczami. Mówisz, że nie ma w Zwyczajnego i jesteś taki sam jak inni ***** wszt f DŻG> tobie tak si^ zda3e> ale nie innym, y tn :im nie wygadasz jak inni. 7 Udzie mów\mie* Chc! ci Wko Uwiadomić, dla-hcesz czy • t0bie- Weźmy choćby twoją 5 jest to t tWarZ maSZ nieP°sPolitą. Nie twarz najładniejsza na świecie, ale 439 niewątpliwie niezwykła, zwracająca uwa która każe kobietom przyjrzeć ci się do-kł d ^ czoło. Nikt poza Beethovenem i jeszcze k'11^' ^ wariatami nie ma takiego czoła. Wniosek-rzewają, że jesteś albo geniuszem, albo ^ jednym i drugim przypadku jesteś osobą qł i wielce podejrzaną. Wariata od nikczen tylko jeden krok. W średniowieczu uznan heretyka i spalono. — Ależ... Piotr uniósł brzytwę gestem zniecierpliwień — Nie przerywaj. Pozwól mi skończyć. pot( dziesz mógł mówić, ile zechcesz. A więc tw( Masz najczarniejsze, najgłębsze, najbardziej upi i prawdopodobnie najbardziej niepokojące ocs kiedykolwiek widziałem. Ludzie uwierzą we ws co mówi się o człowieku, który ma takie oczy. j także bym uwierzył. I ty też, gdybyś nie był j dzony. — Idiota. Piotr stanął przed lustrem i zaczął jsię golić. — Właściwie dziwię się bardzo, że tak przysto i rozsądna młoda dama jak Teresa Roger, znam waczka koncertowa, córka wybitnej nauczycielki wu, wdowy po wysokim oficerze, mogła poważn śleć o wyjściu za mąż za człowieka bez grosza ] szy. — Jej podoba się moja muzyka. — Nie łudź się. Kobiety kochają sztukę 1 jak gołębie kochają pomniki w parkach, i w celu. Dzięki niej mają o czym rozmawiać z m< mi, mogą zaskakiwać ich swą kulturą i inte spróbuj mi znaleźć dwie kobiety, które z sobą o sztuce. Kiedy są same, rozmawiają o mężczyznach, o modzie, o cenach na ryn cjach, o trawieniu, o dzieciach, ale nigdy < — Jesteś cynikiem. 1' 440 ńec- ;twa °dw * po- «l czy mówi, kiedy nie wiadomo, co odpo-rajmy jednak z tematu. Onegdaj łem, 3ak t0 Pewna dama z towa-acię'w Villa Medici, nie mając na x obrączką i futrem. Otóż powiedz ludzi, którym zdarzałyby się tego oam po trosze zaczynam wierzyć J3' twych właściwościach hipnotycznych. \ z nie nazywano cię w konserwatorium Ciemności"? Przydomek to raczej niezwykły, przyznaj się, przyjacielu, przyznaj się, że w ludzkim ciele. wp L Idź do diabła. . , . , Oto podziękowanie za to, ze mówię prawdę —- otr golił się przez chwilę w milczeniu. — Ale nie ejmuj się — powiedział po chwili, wycierając brzy-