Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Sama sakiewka, wyszywana złotą nitką i perłami, warta był parę dukatów, a ja przeliczyłem jeszcze raz pieniądze, dźwięcząc dobrym złotem, aby podrażnić Anttiego. On zaś otworzył futerał z czerwonej skóry i wyjął z niego masywny żelazny cylinder, w którym znajdował się otwór na klucz. Na czerwonej skórze futerału wytłoczone były francuskie lilie i herb króla Francji, i Antti nagle rzekł: — Wiem, co to jest. To cylinder pocztowy francuskiego dworu, już takie widywałem. Nikt nie ma do nich klucza prócz strażnika pieczęci i królewskich ambasadorów w różnych krajach. Słowa jego tak mnie przeraziły, że zaczęły mi się trząść dłonie i sztuki złota potoczyły się na ziemię, tak że musiałem szukać ich pod kamieniami. Gdy je odszukałem, powiedziałem: — Zakopmy to czym prędzej do ziemi i ruszajmy w te pędy w drogę, bo królewskiej i cesarskiej poczty nie rabuje się bezkarnie, i ci biedni rabusie nie wiedzieli, w jakie gniazdo os wsadzili rękę napadając królewskiego gońca. Lecz Antti nie zwracał uwagi na moje słowa, zdecydowany zbadać, co tak niezwykle cennego zawiera tuba. Całą godzinę męczył się, aby ją otworzyć, a dokonawszy tego zdziwił się ogromnie, bo znalazł tylko zapieczętowane dokumenty, adresowane do francuskiej królowej wdowy, która sprawowała w Lyonie regencję za swego uwięzionego syna. Antti odrzucił dokumenty z przekleń- 295 stwem. Wtedy ogarnęła mnie niezdrowa ciekawość, aby dowiedzieć się czegoś o wielkiej polityce, i po chwili wahania uległem pokusie, nie przypuszczając, w jak straszliwe powikłania zostanę skutkiem tego wmieszany. Zabrałem się więc do czytania listów pisanych po francusku i szybko połapałem się, że najdłuższy pochodził od ambasadora Francji przy kurii papieskiej w Rzymie, hrabiego Alberta Pio, który polecał swemu sekretarzowi Sigismun-do di Carpo doprowadzić w Wenecji do końca wymienione w liście pertraktacje, potem zaś dostarczyć list królowej matce. Drugi list pisany był przez wspomnianego Sigismundo di Carpo, który z kolei donosił, że powierzył depesze swemu sekretarzowi Sismondo Santi. Autor listu zapewniał, że signoria potężnej republiki jest w trakcie wystawiania armii i donosił dalej, że wybiera się do Konfederacji, aby w największej tajemnicy pertraktować tam o werbunek dziesięciu tysięcy Szwajcarów. W tubie było ponadto pismo od weneckiej signorii, napisane po włosku, tak że nie mogłem go przeczytać. Hrabia Alberto Pio pisał, że brakuje mu jeszcze tylko podpisanego przez królową matkę traktatu przymierza. Gdy jego świątobliwość papież Klemens VII otrzyma ten dokument, każe swoim wojskom i armii florenckiej uderzyć na Królestwo Neapolu. Dopiero po dłuższej chwili pojąłem całą doniosłość tego wszystkiego, gdyż podobnie jak i reszta świata uwierzyłem już na dobre w trwały pokój. Czytając te pisma, wydawałem raz po raz okrzyki, wzywając Świętą Dziewicę i wszystkich świętych, gdyż przyprawiły mnie one o zawrót głowy. Szybko zorientowałem się, że mogą mnie kosztować życie, gdybym został schwytany na terytorium Wenecji, Mediolanu, Florencji, stolicy papieskiej czy Francji. Tyczyły się bowiem ni mniej, ni więcej tylko niebezpiecznego spisku przeciw cesarzowi i pokojowi świata. Duszą przymierza był jego świątobliwość papież Klemens VII, a na czele sprzysiężonych stanąć miał według tego, co wyczytałem, markiz Pesca-ra, głównodowodzący armii cesarskiej w Mediolanie. Widząc moje przerażenie, Antti zaczął wypytywać, co się stało, a ja, choć zrazu zastanawiałem się, czy nie byłoby lepiej, żebym sam jeden tylko znał tę straszliwą wiadomość, wnet zrozumiałem, że ciężar był zbyt wielki dla jednego, i wytłumaczyłem mu wszystko najlepiej, jak umiałem. — To wcale nie brzmi dobrze — orzekł Antti spokojnie, gdy wreszcie po jął, o co chodzi. — Cesarz rozpuścił wojska, bo i tak nie ma pieniędzy na opła cenie żołdu. Ale w Mediolanie markiz Pescara wciąż jeszcze ma władzę, a Frundsberg w każdej chwili spod ziemi wydobędzie dziesięć tysięcy pikinierów, byleby tylko mógł zapłacić werbunkowe. — Nie rozumiesz sedna tej sprawy — odparłem. — Z Pescarą prowadzono tajne rokowania, bo cesarz potraktował go źle i nie wynagrodził dostatecznie według zasług. Odebrano mu króla Franciszka i przewieziono do Hiszpanii. Markiz jest także wściekły na wicekróla Neapolu, pana de Lannoy, i na księcia Burbonu, którzy obaj siedzą w Hiszpanii, pilnując łupu, oraz żebrząc u cesarza 296 aerody. Papież zaś obiecał markizowi koronę Neapolu albo Obojga Sycylii, ° zdobyciu Neapolu, i posłał mu wielu doktorów teologii i prawa w celu opra- wania dysertacji, która nieodparcie wykaże, że markiz z zachowaniem czci • honoru może zdradzić cesarza i przyłączyć się do jego wrogów, mimo że jest głównodowodzącym wojsk cesarskich. po licha! — wykrzyknął Antti, a potem przez długą chwilę nie mógł rzec ani słowa. W końcu powiedział: — Jeśli to wszystko jest prawdą, biedny cesarz siedzi w dziurawej lodzi i bardzo mi go żal, bo książę Burbonu i pan de Lannoy to tylko łajno w porównaniu z markizem de Pescara. Ale do rzeczy! Rozpalmy ognisko i zniszczmy te dokumenty jak najszybciej, żeby się ich pozbyć i zapomnieć o wszystkim, coś w nich wyczytał. I jedźmy dalej, bo inaczej nie czeka nas nic dobrego. Ale ambitne i chciwe plany zalęgły się już w mojej głowie i oszołomiła mnie myśl, że być może w naszych rękach spoczywają teraz losy świata i przyszłość wielu państw. — Na miłość boską, Antti! — sprzeciwiłem się