Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zaczęła od psów, kotów i motyli, lecz szybko jej dziełem zawładnęła fantazja i stopniowo pojawiał się raj, w którym żyły nieprawdopodobne bestie, rodzące się pod jej igłą na oczach zatroskanego ojca. Severo uważał, że już czas, aby córka przebudziła się z letargu i zaczęła chodzić po ziemi, nauczyła się wykonywania niektórych czynności domowych i przysposobiła się do małżeństwa, ale Nivea nie podzielała jego niepokoju. Wolała nie zakłócać spokoju córki przyziemnymi wymaganiami, bo czuła, że Rosa jest istotą niebiańską, której nie jest pisane wytrwać długo w prostackim ruchu tego świata, i dlatego pozostawiała ją w spokoju wśród kłębków nici i nie miała zastrzeżeń do koszmarów ogrodu zoologicznego, który haftowała. W gorsecie Nivei złamał się fiszbin i jego szpic wbił się jej między żebra. Czuła, że dusi się w sukni z niebieskiego aksamitu, że koronkowy kołnierz jest za wysoki, rękawy za wąskie, talia tak bardzo dopasowana, że gdy rozwiązywała pas, przez pół godziny, dopóki wnętrzności nie wróciły do normalnego położenia, cierpiała na kolkę w brzuchu. Często dyskutowała o tym z przyjaciółkami- sufrażystkami i razem doszły do wniosku, że dopóki kobiety nie obetną spódnic i włosów i nie zrzucą halek, dopóty nie będzie miało znaczenia, czy mogą studiować medycynę i głosować, bo nie 15 będą do tego zdolne, lecz sama nie miała odwagi zrezygnować jako jedna z pierwszych z poddawania się wymogom mody. Zauważyła, że galisyjski głos przestał kuć młotem jej mózg. W kazaniu nastąpiła bowiem jedna z długich pauz, które ksiądz czynił często, świadomy efektu niezręcznej ciszy. W takich chwilach jego płonący wzrok przesuwał się po kolei po twarzach wszystkich parafian. Nivea wypuściła dłoń Clary i odszukała w rękawie chusteczkę, którą starła kroplę potu płynącą po szyi. Cisza stała się gęsta, czas zdawał się stanąć w miejscu, ale nikt nie odważył się kaszlnąć lub zmienić pozycji w obawie, że zwróci na siebie uwagę ojca Restrepo. Ostatnie słowa jego kazania odbijały się jeszcze echem między kolumnami. Jak wspominała po latach Nivea, w tej właśnie chwili, pośród trwogi i ciszy, dał się słyszeć bardzo wyraźnie głos małej Clary: - Pst! Ojcze Restrepo! Gdyby bajka o piekle okazała się zwykłym kłamstwem, to dopiero wszyscy spieprzylibyśmy sprawę... Palec wskazujący, który był już wzniesiony w górę i miał grozić nowymi kaźniami, zawisł jak parasol nad głową jezuity. Ludzie przestali oddychać, a ci, co drzemali, ocknęli się. Małżonkowie del Valle zareagowali jako pierwsi czując, że ogarnia ich panika, i widząc, że ich dzieci zaczynają wiercić się nerwowo. Severo zrozumiał, że powinien coś uczynić, nim wybuchnie zbiorowy śmiech lub dojdzie do jakiegoś niebiańskiego kataklizmu. Chwycił żonę pod ramię, a Clarę za kołnierz i długimi krokami wypadł z kościoła ciągnąc je za sobą; za nim podążały pozostałe dzieci, które kupą rzuciły się ku drzwiom. Wyszli, nim ksiądz zdążył przywołać grom, który miał ich zamienić w słupy soli, lecz i tak za progiem usłyszeli jego straszny głos urażonego archanioła: 16 - Opętana przez diabła! Grzesząca pychą i opętana! Słowa ojca Restrepo utkwiły rodzinie w pamięci jak groźna diagnoza i w ciągu następnych lat często je wspominano. Jedyną osobą, która nigdy nie myślała o nich, była sama Clara - odnotowała je w dzienniku, a potem puściła w niepamięć. Natomiast rodzice nie mogli ich zapomnieć, choć byli zgodni co do tego, że opętanie przez diabła i pycha to zbyt ciężkie grzechy jak na tak małą dziewczynkę. Bali się ludzkich złorzeczeń i fanatyzmu ojca Restrepo. Dotąd nie nadawali nazwy dziwactwom najmłodszej córki ani nie kojarzyli ich z wpływami szatańskimi. Brali je za cechę osobowości dziewczynki na takiej samej zasadzie, na jakiej utykanie uważali za cechę Luisa, a urodę za cechę Rosy. Siła zmysłów Clary nikomu nie przeszkadzała i nie powodowała poważniejszych nieporządków; przejawiała się prawie zawsze w mało ważnych dziedzinach i ujawniała wyłącznie w czterech ścianach domu rodzinnego. Czasami, w porze posiłku, gdy wszyscy siedzieli w wielkiej jadalni - każdy w miejscu ściśle określonym według kryteriów godności i władzy - nagle zaczynała wibrować solniczka i przesuwała się między kielichami i talerzami bez udziału jakichkolwiek znanych źródeł energii czy sztuczek iluzjonistów. Nivea szarpała wówczas Clarę za warkocz i w ten sposób sprawiała, że córka porzucała lunatyczne roztargnienie i przywracała normalne położenie solniczce, która nieruchomiała w jednej chwili. Gdy mieli gości, bracia zorganizowali się tak, że ten, który siedział najbliżej, uderzał dłonią w przedmiot poruszający się na stole, nim goście zdążyli zauważyć, co się dzieje, i poderwać się z wrażenia. Rodzina spożywała posiłek bez komentarzy. Przyzwyczajono się również do przepowiedni najmłodszej siostry. Z pewnym wyprzedzeniem ogłaszała trzęsienia ziemi, co było bardzo wygodne w tym kraju katastrof, bo pozwalało zabezpieczyć na czas serwis stołowy 17 i trzymać w zasięgu ręki kapcie, w których nocą wybiegało się z domu. W wieku sześciu lat Clara przepowiedziała, że koń wyrzuci Luisa z siodła, ale ten nie chciał jej słuchać i w rezultacie miał zwichnięte biodro. Z biegiem czasu jego lewa noga stała się krótsza i musiał nosić specjalny but na grubej podeszwie, który sam sobie fabrykował. Tym razem Niveę ogarnął niepokój, lecz Nana uspokoiła ją mówiąc, że wiele dzieci lata jak muchy, tłumaczy sny i rozmawia z duchami, ale wszystkim to mija, gdy tracą niewinność. - Niech pani poczeka, aż dziecko dorośnie - wyjaśniła