Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Kiedy już tego dokonali, olbrzym się przede wszystkim przeciągnął — i możecie sobie wyobrazić, jaki to był niesamowity widok. Następnie powoli wyciągnął jedną nogę z lasu, którym obrosła, potem drugą. I wtedy nagle zaczął podrygiwać, skakać i tańczyć z radości, że jest wolny, wzbijając się strasznie wysoko w powietrze i opadając z impetem, od którego trzęsła się ziemia. Potem zaśmiał się — cha! cha! cha! — grzmiącym głosem, który odbił się echem po bliskich i najdalszych górach, jak gdyby wraz z olbrzymem stanowiły jedno rozradowane rodzeństwo. Wreszcie, kiedy jego radość już nieco osłabła, wszedł do morza. Dziesięć mil po pierwszym kroku — i był zanurzony do pół łydki, dziesięć po drugim — i woda sięgała mu powyżej kolan, jeszcze dziesięć po trzecim — i zanurzył się po pas. W tym miejscu morze było najgłębsze. Herkules obserwował idącego olbrzyma; a był to istotnie wspaniały widok — ten potężny kształt ludzki oddalony o ponad trzydzieści mil, którego połowa ukryta była w oceanie, lecz górna część, potężna, owiana mgłą, majaczyła jak — 63 — odległe, błękitne wzgórze. Wreszcie gigantyczna sylwetka znikła mu zupełnie z oczu. Teraz Herkules zaczął się zastanawiać, co by zrobił, gdyby Atlas utonął w morzu lub został pokąsany na śmierć przez smoka o stu głowach, który strzegł złotych jabłek w ogrodzie Hesperyd. Gdyby miało się zdarzyć podobne nieszczęście, w jaki sposób zdołałby się kiedykolwiek pozbyć ciężaru niebios? A tymczasem, po troszeczku, ciężar ten zaczynał już dawać się odrobinę we znaki jego głowie i barkom. „Naprawdę żal mi tego biednego olbrzyma — pomyślał. — Jeżeli mnie to tak męczy po dziesięciu minutach, jak bardzo musiało jego zmordować w ciągu tysiąca lat!" Ach, drodzy mali przyjaciele, nie macie pojęcia, ile ważyło to błękitne niebo, które tak łagodnie i powiewnie unosi się nad waszymi głowami! A nie zapominajmy także o huczącym wichrze, chłodzie, mokrych chmurach i palącym słońcu, które kolejno dawały się Herkulesowi we znaki! Po chwili zaczął się bać, że olbrzym nigdy nie wróci. Tęsknie spoglądał na świat rozpościerający się w dole i mówił sam sobie, że jest o wiele przyjemniej być pasterzem u stóp góry niż stać na jej niebotycznym wierzchołku i z całych sił podtrzymywać sklepienie niebieskie. Bo oczywiście, jak łatwo zrozumiecie, Herkules miał na głowie olbrzymią odpowiedzialność, nie mniejszą niż ciężar, jaki dźwigał na barkach. Przecież gdyby nie stał zupełnie spokojnie, utrzymując niebo w całkowitym bezruchu, słońce mogłoby się przechylić! A po zapadnięciu nocy mnóstwo gwiazd mogłoby się oderwać od swoich miejsc na niebie i spaść w dół, na kształt ognistego deszczu, wprost na głowy ludzi! A jakże by się wstydził nasz bohater, gdyby na skutek jego chwiejnej postawy niebo pękło i ukazało oczom ludzkim wielką szczelinę od końca do końca! Nie wiem, ile czasu upłynęło, zanim ku swojej niewypowiedzianej radości dostrzegł gigantyczną sylwetkę olbrzyma majaczącą jak chmura na odległym brzegu morza. Zbliżywszy się Atlas podniósł rękę, w której Herkules ujrzał trzy wspaniałe złote jabłka, każde z nich wielkości dyni, zwisające na jednej gałęzi. — Cieszę się, że cię znów widzę — zawołał Herkules, kiedy olbrzym zbliżył się na odległość głosu. — A więc masz złote jabłka? — Oczywiście, oczywiście — odpowiedział Atlas. — I naprawdę to bardzo ładne jabłka. Mogę cię zapewnić, że wziąłem najpiękniejsze, jakie rosły na drzewie. Ach, jakie to cudowne miejsce, ten ogród Hesperyd. Tak, tak. A smok o stu głowach to coś, co każdy powinien zobaczyć. Mimo wszystko lepiej byś zrobił, gdybyś sam był poszedł po te jabłka. — 64 — / M — Nic nie szkodzi — odparł Herkules. — Zrobiłeś przyjemną wycieczkę i wykonałeś zadanie równie dobrze, jak ja bym to uczynił. Serdecznie dziękuję ci za twój trud. Teraz zaś, ponieważ mam przed sobą daleką drogę i bardzo się śpieszę (bo król, mój kuzyn, chce jak najszybciej dostać złote jabłka), czy będziesz tak uprzejmy i weźmiesz znowu niebo z moich ramion? — Ach, w tej sprawie — powiedział olbrzym podrzucając złote jabłka w powietrze na wysokość dwudziestu mil lub coś w tym rodzaju i chwytając je znowu, gdy spadały — w tej sprawie, mój przyjacielu, wydajesz mi się nieco nierozsądny. Czyż ja nie mógłbym zanieść złotych jabłek twemu królewskiemu kuzynowi o wiele szybciej niż ty? Ponieważ jego królewskiej mości tak bardzo się do nich śpieszy, przyrzekam ci, że będę stawiał jak najdłuższe kroki. A poza tym nie mam teraz ochoty obciążać się niebem. Tu Herkules zniecierpliwił się i gwałtownie wzruszył ramionami. Ponieważ był już zmrok, łatwo było zobaczyć, że dwie czy trzy gwiazdy wypadły ze swoich miejsc. Na ziemi wszyscy popatrzyli w górę w trwodze, że za chwilę niebo spadnie im na -głowę