Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Księżniczka, drżąca cała, z oczami wilgotnymi od ekstazy, skrzywiła się nieznacznie, a niecierpliwie. - Cóż mi ona tutaj przysyła? - rzekła. - Jakieś papiery! Ta kobieta potrafi zatruć każdą chwilę szczęścia. Odłożyła pergamin i zajrzała do złożonej kartki welinu. - Jej pismo. Pismo mojej siostry. Męczy mnie to wszystko. Pytałam, czy umiesz czytać, Gwynplaine' ie? Umiesz? Gwynplaine twierdząco skinął głową. Wyciągnęła się na szezlongu, położyła się prawie, starannie otulając suknią stopy, a ręce kryjąc w rękawy z osobliwą wstydliwością, co pierś pozostawiała odkrytą, i wpatrując się namiętnym spojrzeniem w Gwynplaine' a, podała mu list. - A więc moim jesteś, Gwynplaine' ie. Rozpocznij służbę. Przeczytaj, ukochany mój, co mi pisze królowa. Gwynplaine wziął list, rozłożył go i głosem drżącym wszelakiego rodzaju wzruszeniem odczytał: " Pani! Razem z listem naszym posyłamy ci najmiłościwiej opis protokołu poświadczony i podpisany przez sługę naszego, Williama Cowpera, lorda kanclerza królestwa naszego angielskiego, z którego to protokołu wynika, iż wydarzyła się rzecz wielkiej wagi, iż prawy syn i spadkobierca lorda Linneusza Clancharlie rozpoznany został i odnaleziony pod imieniem Gwynplaine' a żyjącego wśród nizin wędrownej i koczowniczej egzystencji, w otoczeniu linoskoków i kuglarzy. Od najwcześniejszego dzieciństwa nie znał on swego prawdziwego stanu. Stosownie tedy do ustaw królestwa naszego i niezaprzeczonych praw jego do należnego mu dziedzictwa, lord Fermain Clancharlie, syn lorda Linneusza, nie dalej jak dnia dzisiejszego wprowadzony zostanie do Izby Lordów na należne mu z urodzenia miejsce. Z tego to powodu pragnąc w życzliwości naszej, aby utrzymana została w mocy obietnica przekazania waszej osobie dóbr i posiadłości lordów Clancharlie- Hunkerville - pomienionego lorda Fermaina względom serca waszego w miejsce lorda Dawida DirryMoir zalecamy. Rozkazaliśmy, aby lord Fermain odwieziony został do Corleonelodge, rezydencji waszej; rozkazujemy i życzymy sobie jako królowa i siostra wasza, aby lord nasz, Fermain Clancharlie, aż do dnia tego 123 Gwynplaine' em zwany, został małżonkiem waszym i abyście zaślubili go, gdyż taka jest na- sza królewska wola. " Kiedy Gwynplaine czytał głosem zamierającym przy wymawianiu każdego niemal słowa, księżniczka, podnosząc się z poduszek, słuchała i nie spuszczała spojrzenia swego z jego twarzy. Kiedy skończył, wyrwała mu list. - Anna, , Królowa - wyrzekła, , odczytując podpis, głosem jakby sennym. Podniosła z podłogi porzucony pergamin i przebiegła go wzrokiem. Było to zeznanie rozbitków z " Matutiny " , odpisane i potwierdzone podpisami szeryfa Southwarku i lordakanclerza. Przeczytała protokół, przeczytała raz jeszcze list królowej. I potem rzekła: - A więc dobrze. . Spokojnie wskazała palcem Gwynplaine' owi portierę ukrywającą wejście do galerii, przez którą wszedł tutaj. - Proszę wyjść - rzekła. . Gwynplaine siedział bez ruchu, jakby skamieniały. Ona znów odezwała się lodowatym głosem: - Skoro jesteście mężem moim - proszę wyjść. . Gwynplaine ciągle siedział milcząc, ze spuszczonym wzrokiem, niby winowajca. A ona rzekła jeszcze: - Nie macie prawa być tutaj. . To miejsce mojego kochanka. Gwynplaine siedział jak przykuty. - Dobrze - powiedziała. - A więc ja wyjdę. Jesteście mężem moim! To świetnie. Nienawidzę was. Wstała i rzuciwszy w przestrzeń dumny gest, żegnający nie wiadomo kogo, wyszła. Zasunęła się za nią portiera galerii. 124 V. TWARZ ZNAJOMA, CZŁOWIEK NIEZNAJOMY Gwynplaine został sam. Sam, wobec tej wanny ciepłej jeszcze, wobec tego zmiętego łoża. Rozproszenie świadomości osiągnęło w nim swoje najwyższe nasilenie. To, co myślał, w niczym nie było do myśli podobne. Był to sam bezład, sam popłoch, sama trwoga znajdowania się wśród niepojętego. Jakby marzenia rozpierzchły się, uciekły. Nie łatwo jest wchodzić w nieznany świat. Z otrzymaniem listu księżniczki, który przyniósł paź, rozpoczął się dla Gwynplaine' a pochód godzin zdumiewających, coraz to mniej zrozumiałych. Aż po tamtą chwilę śnił, lecz wiedział dobrze, co jest snem, a co jawą. Teraz poruszał się wśród marzeń po omacku. Nie myślał. Nie marzył już nawet ulegał tylko. Siedział na szezlongu, tam gdzie pozostawiła go księżniczka. Nagle wśród tego zamroczenia usłyszał odgłos kroków. Były to kroki mężczyzny. Nadchodziły od strony przeciwnej niż galeria, w której znikła księżniczka. Zbliżały się przygłuszone, lecz wyraźne. Gwynplaine, choć oszołomiony jeszcze tym, co stało się przed chwilą, zaczął nasłuchiwać. I oto za zasłoną ze srebrnej gazy, na pół rozsuniętą przez księżniczkę, drzwi, których domyślić się łatwo można było pod malowanym lustrem, umieszczonym tuż za łożem, rozwarły się szeroko, a do zwierciadlanego pokoju wpadł refren starej francuskiej piosenki, śpiewanej głosem męskim i radosnym: Trzy świnki w chlewiku Klęły jak tragarze. Na progu ukazał się mężczyzna. Mężczyzna ten u boku miał szpadę, w ręku trzymał kapelusz przystrojony jedwabnym sznurem, pióropuszem i kokardą, ubrany był zaś we wspaniały strój marynarski z galonami. Gwynplaine podniósł się, jakby go podrzuciła, sprężyna. Poznawał tego człowieka, a człowiek ten poznawał jego. Z ich zdumionych ust wyrwał się równocześnie podwójny okrzyk: - Gwynplaine! ! - TomJimJack! Człowiek z kapeluszem przystrojonym piórami podszedł do Gwynplaine' a. Gwynplaine skrzyżował ręce na piersi. - Skąd się tu wziąłeś, Gwynplaine' ie? - A ty, , TomJimJacku, skąd wziąłeś się tutaj? - Aha, rozumiem. Jozjana! Kaprys. Linoskok i potwór zarazem - to zbyt piękne, aby się oprzeć pokusie. Przebrałeś się przychodząc tutaj, Gwynplaine' ie. - I ty też, TomJimJacku. - Co znaczy ten parowski strój, , Gwynplaine' ie? - Co znaczy ten admiralski mundur, , TomJimJacku? - Nie odpowiadam ma pytania, , Gwynplaine' ie. - Ani ja, , Tom- JimJacku. - Nie nazywam się TomJimJack, Gwynplaine' ie. - Nie nazywam się Gwynplaine, , TomJimJacku. - Wiedz o tym, , żem jest u siebie, Gwynplaine' ie. 125 - Wiedz o tym, , żem jest u siebie, TomJimJacku. - Zabraniam ci przedrzeźniać mnie. Ty umiesz używać ironii, ale ja umiem używać laski