Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Tymczasem ambicja Selwyna tudzież strach Ludzi przed obcą dla nich magią skłoniły ich do zbrojnego wystąpienia przeciwko sih-hijskiemu panowaniu: prowincje jedna po drugiej padały łupem Marhanenów, których stronnicy obracali w proch wszystko, co się nie podobało kapłanom... niszcząc nawet dokonania czarodziejów, choć to oni pomogli im dojść do władzy. Położony za rzeką Elwynor, mimo że zamieszkany przez Ludzi, pozostawał wierny rodowi Sihhe i dawał schronienie czarodziejom. Zebrano tam armię, aby poprowadzić ją przeciwko buntownikowi, wszelako różne niesnaski, roszczenia i pretensje związane z obsadzeniem tronu skutecznie uniemożliwiły wymarsz wojsk. Dzięki temu Marhanen zajął hołdownicze królestwo Amefel, na którego obszarze leżała stolica Althalen, traktując je odtąd jako podległą mu prowincję. Selwyn Marhanen, zamiast sprawować władzę z Althalen, grodu oddalonego od serca jego potęgi i będącego przedmiotem sporów wszystkich lordów Ludzi, ustanowił nową stolicę na swej rodzimej ziemi i ogłosił siebie królem (choć nie Najwyższym Królem). Dzięki talentowi i okrucieństwu poskromił zapędy sojuszników i uczynił z nich baronów nowo powstałego dworu w prowincji Guelessar. Ze stołecznego grodu w Guelemarze kontrolował prowincje położone na południu. On i jego poddani, głównie Gueleńczycy oraz Ryssandowie, byli Ludźmi z krwi i kości, nie mieli więc magicznych uzdolnień i nie przejawiali zainteresowania nią. Selwyn lękał się, że czarodzieje spróbują go obalić, ludność - podżegana przez kapłanów z sekt terantynów i ąuinaltynów - traktowała wszelkie przejawy magii jako bluźnierstwo przeciwko bogom... Dlatego też Selwyn zbudował obok pałacu wielką świątynię i wyniósł do wysokich godności ąuinaltyńskiego patriarchę, który sankcjonował religijną pieczęcią wszelkie okrutne czyny nowego króla. Wszelako Selwyn ufał ąuinaltynom nie bardziej niż czarodziejom, toteż mianował swym doradcą Emuina, w tym czasie terantyńskiego zakonnika. Uczynił to, szukając przeciwwagi dla wpływów ąuinaltynów. Ze wszystkich Ludzi poddanych Sihhijczykom jedynie Elwynimi zdołali uchronić swoje ziemie przed inwazjągueleńskiego wojska... gdyż granic ich strzegły wody szerokiej rzeki Lenualim, a także, w okolicach starej wieży, upiorne leśne ustronia Marny. Wszystko zostało rozstrzygnięte... z wyjątkiem sprawy Amefel, prowincji położonej po kontrolowanej przez Marhanena stronie Lenualimu, której mieszkańcy byli blisko spokrewnieni z Elwynimami. Selwyn miał nadzieję, iż uchroni swoje ziemie przed zakusami Elwynimów, jeśli nie wpuści ich na drugi brzeg rzeki, gdzie ludność mówiła łudząco podobnym językiem, wyznawała tę samą religię i pielęgnowała podobne obyczaje. A oto historia Amefel: Było to niezależne królestwo Ludzi, kiedy pierwsi lordowie Sihhe stanęli pod murami stołecznego grodu i zażądali otwarcia bram. Królowie Amefel, Aswyddowie, rozwarli wrota i pomogli Sihhijczykom w podboju Guelessaru, czego Gueleńczycy nigdy im nie wybaczyli. W nagrodę za zdradę członkowie miejscowej dynastii Aswyddów, mający szczególny status pod sih-hijskimi rządami, mogli prawnie używać miana królów, w odróżnieniu od Najwyższych Królów, albowiem taki tytuł należał się wyłącznie Sihhijczykom i ich spadkobiercom. Selwyn oddzielił Amefel od Elwynoru, wysuwając roszczenia do tych ziem, lecz zdawał sobie sprawę, iż zbudowane na niepewnym fundamencie królestwo Ylesuinu, w którym przynajmniej dwóch wpływowych baronów próbowało przejąć władzę nad Gueleńczyka-mi, rozdarłyby natychmiast wewnętrzne waśnie, gdyby tej jesieni zwrócił oczy w inną stronę. Niechby tylko wdał się w spór z Aswyd-dami o ich przywileje, a zaraz przystąpiliby do działania dworscy intryganci. Taka sytuacja ośmieliłaby Elwynor do złamania nieoficjalnego rozejmu. Nie chciał, żeby wiosną na wszystkich ziemiach zamieszkanych przez Ludzi wybuchła nowa wojna. Udzielił więc Aswyddom gwarancji uszanowania wielu spośród ich starożytnych praw, łącznie z prawami do zachowania godności i wyznawanej religii. Tym sposobem Aswyddowie zostali wasalami króla Ylesuinu i uzyskali miano diuków, ale zarazem we własnej prowincji posługiwali się tytułem aethelingów - co oznaczało królów - wyłącznie w prowincji Amefel. Celowo odłożono na bok kwestię, czy ranga amefińskich earlów odpowiada rangom diuków na gueleń-skich i ryssandyjskich ziemiach. Pierwszej zimy swego panowania Selwyn mógł już uważać Amefel za poddaną mu prowincję, a przynajmniej nie napotykał na sprzeciwy tamtejszego aethelinga. Wszelako jego ambicje sięgały dalej. Wrogi dystrykt Elwynoru zajmował obszar niemal tak rozległy jak Ylesuin i Amefel razem wzięte. Owa niezależność od Ylesuinu umożliwiła elwynimskim lordom, nie liczącym na trwałe zawieszenie broni z Gueleńczykami, zebranie sił w ciągu pierwszej zimy. Z nastaniem wiosny, kiedy Selwyn rządził już w Amefel, a Elwynimi dozbroili się i przygotowali do odparcia napaści z południa, obie armie oceniły swe szansę i zrezygnowały z kofrontacji. Rzeka Lenualim wyznaczała bezsporną, acz wciąż niespokojną granicę. Tymczasem Elwynimi, skoro zabrakło w Althalen Najwyższego Króla, ustanowili rządy regencyjne, powierzając władzę jednemu z earlów, ze względu na dalekie pokrewieństwo z sihhijczykami, który przybrał tytuł lorda regenta