Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Jakiż z ciebie głupiec, Tonio - pomyślał. - Potęgujesz tylko własny ból. - Ale tak naprawdę nie podjął decyzji. 4 Guido wiedział, że coś jest nie tak, lecz Christina nie ma z tym nic wspólnego. Zbliżał się rzymski karnawał, opera od tygodni osiągała sukcesy, a mimo to Tonio nie chciał rozmawiać o żadnych przyszłych angażach. Bez względu na to, jak mocno naciskał Guido, Tonio prosił zawsze, by zostawiono go w spokoju. Twierdził, że jest wyczerpany, rozkojarzony; musi iść do Christiny. Oświadczał, że jeśli o trzeciej ma ich obojga przyjąć elektorka, nie jest w tej chwili w stanie o niczym myśleć. Wymówkom nie było końca. A kiedy od czasu do czasu Guidowi udało się złapać go z tyłu teatralnej garderoby, twarz Tonia sztywniała, przybierała ten zimny wyraz, który wywoływał zawsze w Guidzie ciche przerażenie i chłopak jąkał ze złością: - Nie mogę teraz o tym myśleć, Guido. Czy to wszystko nie dosyć? - Dosyć? To dopiero początek, Tonio - odpowiadał maestro. Początkowo Guido powiedział sobie, że musi temu być winna Christina. W końcu nigdy jeszcze nie widział, aby miłość tak ogarnęła Tonia, by zabierała mu każdą spędzaną poza operą chwilę. Kiedy jednak wreszcie, pewnego popołudnia, gdy Tonio był na przyjęciu, którego nie mógł uniknąć, udał się do Christiny, nie zdziwiły go jej zaprzeczenia. Oczywiście, że nie starała się odwieść Tonia od przyjęcia na Wielkanoc angażu we Florencji. Nawet jej o tym nie powiedział. - Wszędzie jestem gotowa za nim podążyć, Guido - rzekła po prostu. - Wszędzie mogę malować z równą łatwością co tutaj. Potrzebuję tylko sztalug, farb, płócien. Mogę jechać do każdego miejsca na ziemi - ściszyła głos - jeśli tylko on będzie ze mną. Właśnie opuścili ją ostatni goście. Służące wynosiły kieliszki i filiżanki. A Christina, umocowawszy zakasane rękawy, malowała farbami olejnymi i pigmentami. Stały przed nią szklane pudełka pełne szkarłatu, cynobru i ochry. Koniuszki palców miała czerwone. - Dlaczego, Guido? - spytała, odgarniając włosy. - Dlaczego nie chce rozmawiać o przyszłości? Dlaczego, chociaż wszystkim wydaje się, że jesteśmy jego jedynymi przyjaciółmi, tak uparcie coś przed nami ukrywa? Powiedziałam mu, że jeśli wszystko miałoby iść po mojej myśli, to wprowadziłby się do mnie! Wszyscy, których cokolwiek to obchodzi, wiedzą, że jest moim kochankiem! A wiesz, co mi odparł? Było to bardzo niedawno, późną nocą, Tonio trochę za dużo wypił; powiedział, że nie ma wątpliwości, iż mimo tego co dla niego zrobiłeś, ty także skorzystałeś na znajomości z nim i wszystko ci się ułoży: "Wiatr wypełni mu po tym żagle", powiedział. Rzekł jednak, że jeśli zostawi mnie ze zniszczoną reputacją, nie wyjdzie mi to na dobre, a on za nic w świecie do tego nie dopuści. Ale dlaczego mówi o rozstaniu, Guido? Do dzisiejszego wieczora obawiałam się, że to ty chcesz, by mnie porzucił. Guido wiedział, że Christina wpatruje się w niego, błaga go, lecz chociaż mocniej ścisnął jej dłoń, nie mógł dać teraz zadowalającej odpowiedzi. Patrzył na dachy rozciągające się za wysokimi, pustymi oknami i przebiegał go dreszcz na myśl, że odkrył starego wroga, dawne przerażenie. Christinie obiecał tylko, że porozmawia z Toniem i delikatnie musnąwszy wargami jej policzek, podniósł się do wyjścia. Zapomniawszy trójgraniastego kapelusza, zszedł po głuchych schodach wprost na zatłoczony Plac Hiszpański i ze schyloną głową, założywszy w tył ręce, powoli skierował się w stronę Tybru. * * * Zagubił się wśród krętych rzymskich uliczek, które wiodły go od jednej nieregularnej piazzy do drugiej, koło ogromnych posągów i migoczących fontann. Jego nagle pojmujący wszystko umysł uciekał przed świadomością faktów, po to tylko, by po chwili ponownie się nad nimi zadumać. Całe godziny później stanął na pięknej, różnokolorowej posadzce Bazyliki Świętego Piotra. Sunął obok majestatycznych grobowców papieży. Uśmiechały się do niego szkielety tak wspaniale wyrzeźbione w twardym kamieniu, że zdawało się, iż musiały w nim tkwić, nim zostały odkryte i odsłonięte. Wierni z całego świata popychali go to w przód, to w tył. Wiedział, co się dzieje z Toniem. Zdawał sobie z tego sprawę, jeszcze nim poszedł do Christiny, ale musiał mieć pewność. Powrócił do niego obraz zaszczepiony w wyobraźni przez elokwentnego Maestra Cavallę: obraz coraz bardziej rozdartego Tonia. Przed jego oczyma rozgrywała się bitwa bliźniaków: jednego, pragnącego życia i drugiego, który nie mógł żyć, nie licząc na zemstę. A teraz, kiedy bliźniaka należącego do jasności przyciągała Christina, otaczała takimi błogosławieństwami i obietnicami opera, mroczny bliźniak, z obawy że zostanie zniszczony, usiłował unicestwić swego rywala. Guido nie w pełni to pojmował. Niełatwo było mu objąć myślą ten obraz