Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Jedna z tweedowych marynarek pana Gledhilla byBa dobra na pana Copleya, wic zapBaciBa za ni pani Copley. No i mniej wicej dwa tygodnie temu wpadB Neil Pascoe, |eby zobaczy, czy nie mamy czego[ dla Tim-my'ego.  Czy byBo to, zanim pan Lessingham przywiózB buty, czy te| potem?  zapytaB Oliphant.  Nie pamitam, panie sier|ancie. Lepiej niech pan jego zapyta. {adne z nas nie zagldaBo wówczas do skrzyni z butami. Pana Pascoe 279 . D. JAMES interesowaBy ciepBe sweterki dla Timmy'ego. ZapBaciB za dwa. Puszka z pienidzmi stoi na póBce w kuchni.  A zatem ludzie nie obsBuguj si tu sami, pozostawiajc po prostu pienidze?  Och, nie, panie nadinspektorze. Nikomu by to nie przyszBo do gBowy.  A co z paskami? Czy potrafiBaby si pani zorientowa, gdyby zniknB jeden z nich?  Jak pan sobie to wyobra|a?  odparBa z nagB niecierpliwo[ci.  Prosz tylko popatrze, ta skrzynka to najprawdziwsza rupieciarnia: paski, szelki, stare torebki, szaliki. Jakim cudem mogBabym si zorientowa, co i kiedy std zniknBo?  Czy byBaby pani zaskoczona  powiedziaB Oliphant  gdyby[my powiedzieli pani, |e mamy [wiadka, który widziaB buty w tej skrzyni jeszcze w minion [rod rano? Oliphant potrafiB sprawi, |e nawet najprostsze i najniewinniejsze pytanie brzmiaBo w jego ustach jak oskar|enie. Jego gruboskórno[ jednak, czasami ocierajca si o arogancj, byBa zwykle starannie przemy[lana i wiedzc, |e bywa u|yteczna, Rickards rzadko usiBowaB j okieBzna. W koDcu to wBa[nie Oliphant byB bliski zburzenia kamiennego spokoju V5E0 Maira. Teraz wszak|e powinien wzi pod uwag to, i| rozmawia z byB nauczycielk. Pani Dennison omiotBa go Bagodnie karccym spojrzeniem, odpowiedniejszym dla nieposBusznego dziecka.  Nie sdz, by sBuchaB pan uwa|nie tego, co mówiBam, panie sier|ancie. Nie mam pojcia, kiedy zabrano buty. A skoro tak, to jak|e mog by zaskoczona informacj, kiedy byBy widziane po raz ostatni?  ZwróciBa si do Rickardsa:  Je[li mamy omawia t kwesti dalej, powinni[my, jak sdz, przenie[ si do salonu, gdzie nie bdziemy musieli tego czyni na stojco. Rickards miaB nadziej, |e bdzie tam cho odrobin cieplej. Przez sieD zaprowadziBa ich do pokoju we frontowej cz[ci domu; wychodzce na poBudnie okna dawaBy widok na nierówny trawnik, a tak|e skutecznie zasBaniajc drog gstw laurów, rododendronów i karBowatych krzewów