Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Pomimo niezaprzeczalnej lojalności wobec swego pana wciąż jeszcze potrafił go rozgniewać. A tym razem udało mu się na pewno, bo twarz Imperatora pociemniała z gniewu. — Nawet dziecko — rzekł Palpatine niskim, złowróżbnym głosem — powinno wiedzieć, że szaleństwem jest sprzeczać się z kimś takim jak ja. Uważasz się za mądrzejszego, co, Vader? Wciąż narzucasz mi się ze swoimi niechcianymi radami, chociaż ostrzegłem cię przed konsekwencjami. — Czynię to, mój panie, nie po to, aby ci się sprzeciwić, lecz... — Milcz! — To jedno słowo trzasnęło w powietrzu sali tronowej niczym tnący koniec pejcza. — Wiem lepiej od ciebie, jakie są twoje intencje! - Dłonie Imperatora zacisnęły się na poręczach tronu. - Twoje myśli są dla mnie jak otwarta księga o słowach zapisanych tak wielkimi literami, że nawet idiota by je odczytał. Pozwoliłeś, by twoja nienawiść do księcia Xizora zawiodła cię na niebezpieczne tereny, gdzie życie nieposłusznego sługi jest tylko zabawką, którą mogę zmiażdżyć. — Imperator uniósł szponiaste dłonie, zaciskając zakrzywione palce w sztywną, kościstą pięść. -Nie jesteś dla mnie aż tak użyteczny, abym musiał tolerować tę niesubordynację. 114 Rozkoszując się poniżeniem swojego wroga, Xizor obserwował, jak holograficzny obraz Dartha Vadera stoi niczym czarna skała na brzegu miotanego sztormem morza, w milczeniu znosząc uderzenia fal. Kiedy jednak gniewny strumień słów Imperatora umilkł, obraz Vadera przykląkł na jedno kolano, a okryta czarnym hełmem głowa pochyliła się w geście poddania. — Jak sobie życzysz, mój panie — głos przekazywany wraz z obrazem pozbawiony był wszelkich uczuć. — Uczyń ze swoim sługą, co zechcesz. - Wszystko w swoim czasie. - Głos Palpatine'a brzmiał gniewnie, jakby uznał przeprosiny Vadera za ledwie zadowalające. — Do tego czasu wciąż jeszcze jesteś dla mnie coś niecoś wart. Wygrałem, pomyślał Xizor. Przynajmniej tę rundę. Nie musiał nawet nic robić, aby sprawy potoczyły się tym torem, wystarczyło tylko pozwolić, aby arogancki Lord Vader sam sobie wykopał grób. Mroczny Lord Sithów był tak przyzwyczajony uważać inne istoty rozumne za gorsze od siebie, że najmniejszy nawet opór wytrącał go z równowagi. To właśnie doprowadziło go do wypowiedzenia tak niemądrych i gwałtownych słów pod adresem Imperatora. Jego jedyną metodą działania jest atak, zauważył Xizor. Jeśli wojownik nie posiada umiejętności strategicznego wycofania się i przeczekania burzy, nie żałując czasu, należy to uznać nie za jego cnotę, lecz wadę. Jak długo Imperator Palpatine jest o wiele silniejszy od Va-dera, nietrudno wymanewrować tego ostatniego tak, by padł ofiarą gniewu swojego pana. A to odwróci jego uwagę ode mnie, myślał zadowolony Xizor. Jeśli Vader popadł w niełaskę, choćby na krótko, był to zawsze pewien awans dla jego przeciwników. Była tylko jedna rzecz, o której Xizor nigdy nie mógł zapomnieć: takie chwilowe wyniesienie zawsze drogo kosztowało. Jeśli przedtem Darth Vader czuł do niego wrogość, teraz wzrosła ona wielokrotnie. Xizor był świadkiem poniżenia Vadera, widział tego dumnego ducha miażdżonego pod podeszwą buta Imperatora - a to oznaczało, że podpisał na siebie wyrok śmierci... gdyby Vader miał okazję go wykonać. A Xizor wiedział teraz, nawet lepiej niż przedtem, że Vader poświęci temu zadaniu jeszcze więcej sił. Od pełnego zaangażowania się w dzieło zniszczenia Xizora mogłaby go odwieść tylko jedna rzecz: rosnące zagrożenie dla Imperium ze strony Sojuszu Rebeliantów. Jeśli Rebelię uda się zdławić - a Xizor czuł, że istnieją na to duże szansę - wówczas, cokolwiek się zdarzy, Xizor będzie miał do pokonania doprawdy potężnego wroga. 115 Ta perspektywa jakoś go nie niepokoiła. Będę gotów, myślał, oglądając się na klęczącą nieruchomo podobiznę Vadera. Myśl o tej ostatecznej konfrontacji - tak długo odkładanej i tak niecierpliwie oczekiwanej - sprawiła, że krew zaczęła mu żywiej krążyć w żyłach. Imperator Palpatine przerwał rozmyślania Xizora: - Dość tych kłótni! — Wycelował w Xizora kościsty palec. — Nie wyobrażaj sobie, że potrafisz ukryć przede mną swoje myśli. Pochlebiasz sobie, jeśli sądzisz, że dałem się nabrać na twoje wybiegi, Xizor... albo jeśli wydaje ci się, że nie znalazłem żadnych racji w krytycznej opinii Lorda Vadera o twoich planach i działaniach. Obiecywałeś rozbicie Gildii Łowców Nagród i nieustanny dopływ takich sług, jakich Imperium najbardziej potrzebuje: sprytnych i prężnych najemników, którzy zajęliby miejsce tępych nieudaczników, jacy mnie obleźli. - Palpatine pochylił się do przodu w swoim tronie, wpijając zimne, świdrujące spojrzenie w stojącą przed nim postać. - Przychodzą do mnie rozmaite raporty, dotyczące postępów twojego spisku przeciwko Gildii. Ale wynik wydaje mi się cokolwiek... niejasny. Co na to powiesz, książę? Xizor skłonił głowę i znów spojrzał w te pozornie martwe oczy. - Wyjaśnienie jest dość proste, mój panie. - Rozłożył ręce. -Kampania przeciwko Gildii Łowców Nagród nie zakończyła się jeszcze. Pozostało wiele do zrobienia... - I zawsze tak będzie — przemówił holograficzny obraz Vade-ra