Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zbliżyła się do mar i ostrożnie wsunęła lok pod złożone ręce martwej. – Pomściliśmy cię, siostrzyczko, po stokroć. Eamonn za jej przykładem ściął kosmyk jaśniejszych włosów, jeszcze ze smugami wapna. Delikatnie dotknął chłodnych rąk Moiready. – Spoczywaj w pokoju, siostrzyczko. Będziemy w pieśniach sławić twoje męstwo. – Ludzie chcą cię zobaczyć – powiedziała Grainna do Drustana w swój bezpośredni sposób, patrząc mu prosto w oczy. – Chcą podzielić się twoim smutkiem i radością zwycięstwa. Przyszli za Cullach Gorrym i dziś walczyli dla ciebie. Drustan pokiwał głową. – Przyjdę. – A ty... – Grainnę popatrzyła na mnie, wciąż klęczącą, i uśmiechnęła się. – Ty przybyłaś jako emisariusz Łabędzia, ty poprosiłaś Cullach Gorrym, by poszli za tobą. Ciebie też chcą zobaczyć. – Już idę – powiedziałam i stanęłam obok Bliźniąt. Spojrzałam na Hiacynta. Nasze oczy spotkały się w milczącym porozumieniu, wynikającym ze starej znajomości i tej, jaką zawarliśmy niedawno. – Ja zostanę – powiedział cicho. – Niech śniący na jawie i jasnowidzący czuwają. To nasz obowiązek. SIEDEMDZIESIĄT CZTERY Nazajutrz pomaszerowaliśmy do Bryn Gorrydum. Dotarliśmy do wielkiej rzeki i zmierzaliśmy jej brzegiem ku zatoce, miasto bowiem leży na wschodnim wybrzeżu Alby. Wiwatujący ludzie wyszli nam naprzeciw; Maelcon nie cieszył się miłością poddanych. Wreszcie weszliśmy do miasta. Było niewielkie, co mnie zaskoczyło, zbudowane na kamiennych podwalinach z czasów Tyberium. W fortecy przywitały nas otwarte bramy i spuszczone mosty. Garnizon wymaszerował, żeby złożyć broń. Już wiedzieli o pogromie. I wydali nam Foclaidhę. Matkę Maelcona. Później dowiedzieliśmy się, że nie tylko klęska sił Uzurpatora przepełniła strachem serca jego zwolenników, ale także bunt mieszkańców, szczególnie w samej fortecy. Oczy tych, którzy uszli zżyciem z rzezi, do jakiej doszło po zdradzie Maelcona, zalśniły mściwie na wieść o powrocie prawowitego cruarchy. Lepsza rozwaga niż odwaga; Tarbh Cró skapitulowali. Drustan mab Necthana powrócił na tron. W dół spłynął sztandar Czerwonego Byka; na masztach Bryn Gorrydum znów załopotała chorągiew Czarnego Dzika. Siostra cruarchy, Moireada, została pochowana z należnymi honorami. Głowa Maelcona Uzurpatora została przybita nad bramą Bryn Gorrydum. Drustan nie żartował. Nie nazywamy ich barbarzyńcami zupełnie bez powodu. Zasiadłszy na tronie, Drustan wysłuchał petycji Foclaidhy. Jako gość honorowy miałam zaszczyt uczestniczyć w audiencji, choć z przyjemnością zrzekłabym się tego wyróżnienia. Miałam wrażenie, że tysiące lat upłynęły od chwili, gdy stałam na palcach pod ścianą w Sali Audiencyjnej w Mieście Elui, wraz z Alcuinem wytężając wzrok i słuch, żeby śledzić przebieg procesu Lyonetty de Trevalion. Teraz zajmowałam honorowe miejsce po lewej stronie tronu Alby ze swoim kasjelickim towarzyszem, starając się zachować niewzruszony wyraz twarzy, bo przecież reprezentowałam królową Terre d’Ange. Jeśli uważałam się za oszustkę, pasując na rycerzy ludzi Kwintyliusza Rousse, to wcześniejsze zażenowanie było niczym w porównaniu z obecnym. Wciąż się zastanawiałam, czy Ysandra de la Courcel wybrałaby mnie na posła, gdyby wiedziała, że misja zakończy się powodzeniem. Niechciany bękart dziwki, pomyślałam i w mojej pamięci rozbrzmiało echo głosu duejny. Ale wysłała mnie, i jeśli nawet byłam niechcianym bękartem dziwki, byłam również uczennicą Anafiela Delaunaya, który uznał mnie za godną własnego nazwiska, kiedy moi rodzice sprzedali moje prawo do noszenia swojego. A kobieta stojąca przed tronem Drustana, wysoka i pyszna, spowodowała nie tylko krwawy zamach stanu i wczorajszy rozlew krwi, lecz także przyczyniła się do wydania wyroków śmierci, które zapadły dawno temu w d’Angelińskiej Sali Audiencyjnej. Baudoin de Trevalion obdarzył mnie moim pierwszym pocałunkiem, a ja w zamian przyniosłam mu pecha. Byłam jego prezentem pożegnałbym. Od Melisandy, która pokazała światu listy do Lyonetty de Trevalion. Napisane przez kobietę, która stała przed tronem Drustana. Cyganie mają rację – to Długa Droga. Drustan pozwolił jej mówić, a ona mówiła z żarem o przemijaniu starej tradycji i narodzinach nowej, o konieczności przyjęcia nowego porządku dziedziczenia, w którym syn zastępuje ojca. Nie zdrada, ale szczytny cel, oznajmiła dźwięcznym głosem, przyświeca wymiataniu zatęchłych pajęczyn przesądu, który mówi, że nikt nie powinien znać ojca dziecka. Wysoka kobieta, Foclaidha, rudowłosa, ze spiralami wojownika wytatuowanymi na policzkach... Później dowiedziałam się, że własną ręką zabiła czterech ludzi, kiedy po nią przyszli. Lwica z Azalii też miała dominującą osobowość, choć nigdy nie trzymała miecza. Ona sprawiła, że Baudoin stał się dziki, zuchwały i trochę szalony. Zastanowiłam się, czy Maelcon był taki sam. Umiała przemawiać i niektórzy słuchali jej z uwagą, zauroczeni wizją zerwania więzi matrylinearnych oraz przyznania ojcom prawa do wychowywania dzieci z ich własnej krwi i nasienia, aby mogli uczynić je dziedzicami swojego majątku oraz swoich roszczeń. Ale nie najstarsze dzieci Ziemi. Cztery pary identycznych oczu patrzyły na oskarżoną: Drustan, Necthana, Breidaia, Sibeala. Powinno być pięć par. Zastanowiłam się, czy kiedyś i my postępowaliśmy według tych starych obyczajów. Jeśli tak; wędrówka Elui położyła im kres; wywodzimy się, przez ojców i matki, ze związków praojców i pramatek w zamierzchłej przeszłości, rozjaśnianej przez Eluę oraz jego Towarzyszy. Nasze pochodzenie mamy wypisane na twarzach i wyryte w duszach. W Albie, odizolowanej od świata przez Pana Cieśniny, jest inaczej. Oni wywodzą swój rodowód od samych matek, rodowód niekwestionowany, poświadczony przez krew i łzy. Dzieci Necthany miały różnych ojców; wojowników, śniących na jawie. „Kochaj jak wola twoja”. Błogosławiony Elua także był Dziecięciem Ziemi, jej ostatnim, poczętym w ciemnym łonie z krwi i łez. Drustan obrócił głowę w prawo, ku Bliźniętom. – Co mówią Dalriadowie? Eamonn zaczerpnął tchu. – Drustanie, znasz nasze serca i myśli. Twój wuj był naszym przyjacielem. W Eire nie pozwalamy żyć zdrajcom, którzy przelali krew. – Grainna pokiwała głową, niezwykle poważna. Oni też przestrzegają dawnych obyczajów, pomyślałam, wspominając jej syna Brennana; kto był jego ojcem? Nigdy nie zapytałam. Elua świadkiem, ojcem następnego dziecka mógł być Kwintyliusz Rousse. Drustan popatrzył na mnie. – Co mówi Terre d’Ange? Zaskoczył mnie, choć powinnam się spodziewać takiego pytania. Przecież wiem, jak to się odbywa – na oczach wszystkich zebranych. Wspomniałam głosowanie parlamentu na procesie rodu Trevalion, Lwicę z Azalii, chłodną twarz Ysandry de la Courcel i jej zwrócony w dół kciuk, oznaczający śmierć. – Panie, Foclaidha z Brugantów spiskowała przeciwko Koronie – powiedziałam głosem, który brzmiał tak, jakby płynął z cudzego gardła. – Jej wina została dowiedziona