Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
.. krople krwi na białym obrusie. Nie... to wygląda jak plamy na słońcu; czarne na tle oślepiającej bieli. Tylko że te plamy są o wiele ciemniejsze od słonecz- nych. Obrzydliwe... Zmarszczyła brwi, starając się skupić, ale po chwili zaczęła głęboko oddychać, a jej dolna warga lekko zadrżała. Kiedy w końcu otworzyła oczy, jej twarz, blada jak płótno, zesztywniała w panicznym strachu. - Och, Han - powiedziała w końcu. - Nie możemy tam wylądować. ROZDZIAŁ 9 Oglądając mieszkanie Hana na Coruscant, Luke uważnie dotykał dłonią po kolei każdej ściany. Mieszkanie wydało mu się bardzo dziwne. Nie było w nim żadnych dekoracji. Całkowicie pozbawione ciepła, nie mogło stać się prawdziwym domem. Było oczywiste, że pomieszczenia zajmowane przez Hana dokładnie przeszukano. Pośród rozprutych materacy i rozdartych poduszek walały się po podłodze wojskowe mundury generała. Wszędzie panował nieopisany bałagan. Mieszkanie musiało zostać przeczesane przez dziesiątki ludzi, ale nie w taki sposób, w jaki zamierzał przeszukać je Luke. Dotknąwszy poduszki, zamknął oczy. Czuł wyraźnie emanującą z niej stanowczość, niemal desperację Hana, a prócz tego coś starszego i dziwnego: ślad obłędnej radości połączonej z nadzieją. Luke wstał. Tak gwałtowne emocje niemal zawsze pozostawiały po sobie trudno uchwytny, ale bardzo specyficzny zapach. Wyszedł z domu i puścił się długimi ulicami Coruscant, dotykając murów mijanych domów i starając się uchwycić tę woń. Czasem gubił ją na jakimś skrzyżowaniu, ale wówczas zatrzymywał się i skupiał, by po chwili odnaleźć ją w innym miejscu. Kierując się śladami zapachu obłędnej radości i nadziei Hana, szedł tak przez wiele godzin, aż w końcu dotarł do górnych warstw podziemnego świata, do prastarego kasyna. Zatrzymał się przy wejściu i spojrzał na stolik do gry w sabaka. Siedziały tam trzy wyglądające na gryzonie istoty, a mechaniczne ramię androida kładło przed nimi kolejne karty. Luke skierował się ku zarządcy kasyna. Podobny do nietoperza Ri'dar wisiał zaczepiony palcami stóp o biegnącą pod sufitem linę i obserwował wnętrze przez na wpół przymknięte oczy. Luke przystanął przed nim i zapytał: - Czy pańskie androidy rozdające karty rejestrują przebieg gier, by upewnić się, że nikt nie oszukuje? - Dlaczego? - zapytał go Ri'dar. - Prowadzę tu uczccciwy lokal. Czy chcccesz może powiedzieććć, że moje androidy oszukują? Luke'a kusiło, by spojrzeć w oczy Ri'dara, wiedział jednak, że paranoja jest powszechnie znaną cechą całej ich rasy i stwór może przysporzyć mu wielu zmartwień, jeżeli go szybko nie uspokoi. - Oczywiście, że nie - odparł. - Coś takiego w ogóle nie przyszło mi do głowy. Mam powody jednak, by sądzić, że niedawno był tu mój przyjaciel i grał w karty przy tamtym stoliku w kącie sali. Jeżeli dokonujecie nagrań, bardzo chętnie obejrzałbym te wideogramy. Zapłacę. Ciemne oczy Ri'dara zabłysły. Popatrzył podejrzliwie w prawo i w lewo, a później uczepił się uskrzydloną ręką liny i opadł na podłogę. - Tędy - rzekł, wskazując drogę. Luke udał się za nim do pokoju na zapleczu, a Ri'dar spojrzał na niego podejrzliwie. - Najpierw forsssa - syknął. Luke wręczył mu żeton wartości stu kredytów. Ri'dar schwycił go i natychmiast schował w jednej z wielu tajemnych kieszeni kamizelki, a potem pokazał Luke'owi, jak przeglądać nagrania na ekranie staroświeckiego czytnika wideogramów, który musiał być zrobiony co najmniej przed stu laty. Zdobiły go ślady rdzy i gruba warstwa kurzu, ale przewijanie nagrań okazało się zdumiewająco szybkie. Luke odnalazł szukany fragment niemal natychmiast, zatrzymał urządzenie, a potem spokojnie obejrzał, w jaki sposób Han wygrał swoją planetę. Wideogram nie zawierał nagranych dźwięków, Luke mógł więc tylko podziwiać iskrzący się hologram planety na stole. To dlatego Han odczuwał tak wielką radość. - Kim jest ta Drackmarianka? - zapytał. Ri'dar spojrzał na Drackmariankę, przeniósł chytre spojrzenie na Luke'a, a później popatrzył ponownie na ekran urządzenia. - Trudno powiedzieććć - wysyczał. - Jeżeli o mnie chodzi, wszyssstkie wyglądają tak sssamo. Luke wyciągnął następny żeton. - Tak, terazzz sssobie przypominam - rzekł Ri'dar. - To jessst władczyni Omogg