Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Bo on musi błyszczeć. Król Sobieski nosił na swym codziennym ubraniu klejnoty za 200 tysięcy talarów. Student żyjący ze stypendium wyda je całe na oblewanie egzaminu. Czasami popis jest innego gatunku: ot, złapanie kuli armatniej i wyrwanie jej płonącego lontu, szarża na armaty, wyjście na szczyt wrocławskiej iglicy w mundurze pułkownika, zaśpiewanie "O mój rozmarynie" pod oknem pewnej damy, podczas wojny, gdy nieprzyjaciel jest o parę kroków za domem. Sarmatę cechuje także lenistwo, notoryczny brak konsekwencji. Jego życie jest utkane dobrymi postanowieniami: to takie wiecznie dobrze zapowiadające się dziecko, które postanawia i postanawia, np. że się będzie uczyło, a zabawiało tylko dla odpoczynku. Efekt jest taki, że uczy się w chwilach wolnych od odpoczynku. Za to lubi sobie pomarzyć: to genialny marzyciel. Marzy o sukcesach w nauce, w pracy, w małżeństwie i wszędzie. A potem same rozczarowania: kierunkiem obranych studiów ("tego nie chciałem"), rodzajem pracy ("za nic mnie mają"), wysokością zarobku ("ledwo na trumnę starczy"), małżeństwa ("byłem skończonym idiotą"): Tak by się nam serce rwało do ogromnych, wielkich rzeczy, a tu pospolitość skrzeczy (St. Wyspiański, Wesele). Sarmata lubi błyszczeć wobec otoczenia i to nawet poprzez swe błędy życiowe. Stąd płynie u niego swoista "ideologia zła". Ja rozumiem, że każdy człowiek popełnia jakieś błędy. Ale my potrafimy sobie swe własne błędy przedstawić jako powód do chluby. Opowiadamy, jak to rodzina daje pieniądze na studia, a my się i tak nie uczymy; że potrafimy iść na egzamin bez przygotowania, i to jest nasza odwaga; że poderwać "babkę" to dla nas jak ręką machnąć. Przy tym gwiżdżemy na wszystko, a zwłaszcza na to, co ludzie powiedzą. Z drugiej jednak strony ci sami ludzie są nam niezwykle potrzebni, właśnie po to, by nas podziwiać i gorszyć się naszym gwizdaniem. Nasz pozorny indywidualizm niknie zupełnie w samotności. W samotności Sarmata jest bardzo biedny i bliski płaczu. Ale z zamiłowania do popisu i marzycielstwa płynie jeszcze coś innego: alkoholizm. Bo w Sarmacie rodzą się kompleksy. Wśród nich najczęstszy to kompleks niższości. I teraz trzeba z tym kompleksem zerwać, trzeba go przełamać. Na normalną drogę Sarmaty nie stać, pozostaje do dyspozycji jedynie jej namiastka: alkohol. Teraz wyrasta się już ponad przeciętność, zapomina o rzeczywistości, jest się na miarę marzeń i "na złość światu". Alkoholizm jest świadectwem klęski, której doznało w człowieku jego poczucie rzeczywistości, klęski poniesionej wobec marzenia. Mamy tutaj przykład alienacji człowieka rzeczywistego przez człowieka-marę, człowieka -upiora. Alkoholizm jest efektem tego, że człowiek zupełnie nie rozumie świata ani samego siebie. Ale temperament, jakikolwiek by on był, to tylko propozycja, to jeszcze nie gotowy człowiek. Po powierzchni morza przechodzą liczne prądy, niektóre sięgają nawet dość głęboko. Im jednak głębiej, tem jest ciszej. Tam, na samym dnie, spoczywa nasze "ja". To "ja" jest wolne. Ono ma moc ustosunkowania się do propozycji. Temperament to tylko propozycja. Wolność to "ty". To twoja wolność w ostatecznej konsekwencji decyduje, czy propozycję wyzyskasz ku swej nędzy, czy ku swej wielkości. To ty wychowujesz własny temperament. 4. O prawie natury Jednym z najbardziej podstawowych pojęć etyki chrześcijańskiej jest pojęcie prawa natury, tj. prawa, które z natury przysługuje osobie ludzkiej i nie potrzebuje być wyznaczane przez specjalne ustawy. Czym jest prawo natury? Jakie jest jego etyczne znaczenie? Przypomnijmy sobie lata, kiedy byliśmy jeszcze dziećmi, lub lepiej - zwróćmy uwagę na dzieci, jakie z pewnością znajdują się w zasięgu naszej obserwacji. Co robiliśmy my sami, co robi każde dziecko, gdy odczuje, że jest traktowane niesprawiedliwie? Za dobrą odpowiedź uzyskuje gorszą notę, za dobre - w jego mniemaniu czyny - naganę? Protestuje spontanicznie