Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
(...) 680 Armia Radziecka dotarła w swym marszu do Wisły, zajęła Pragę, część stolicy na prawym brzegu rzeki. Tu zatrzymała się, aby zebrać siły do nowej, ostatniej już ofensywy. Przez front od strony Warszawy, będącej jeszcze w rękach hitlerowskich, ku Lublinowi przedarł się przewodniczący KRN - Bolesław Bierut. (...) Nadszedł mroźny styczeń 1945 roku710. Oficjalne media pozostawały niezachwiane w swoim zakłamaniu. Wszystkie niewygodne fakty wymazywano. Polska została w 1939 roku pokonana z powodu zdrady faszystów, militarystów i kapitalistów, którzy nią rządzili, oraz z powodu opłakanego przymierza z Zachodem. Wojnę wygrał bez niczyjej pomocy Związek Sowiecki. Ruchem oporu kierowali komuniści. Władza ludowa (czyli PPR, KRN, PKWN i TRJN) jako pełnoprawna cieszyła się całkowitym poparciem narodu. Tak zwany rząd londyński, który próbował wywołać trzecią wojnę światową, był lokajem antysowieckich mocarstw zachodnich. Żadna z tych tez nie wyjaśniała, dlaczego Armia Czerwona nie udzieliła pomocy ruchowi oporu w Warszawie ani dlaczego tak wielu uczestników tego ruchu oskarżano teraz o zbrodnie wojenne. Polacy za granicą, czyli emigracja, byli celem niekończących się ataków, a emigrant stał się jednym ze stereotypowych bohaterów socrealistycznej literatury. Ataki rozpoczęły się jeszcze w 1945 roku, gdy Jerzy Borejsza (Beniamin Goldberg) wytyczył partyjną linię w dziedzinie kultury i kiedy zamówiono u autorów odpowiednie dzieła - na przykład u Stefana Litauera Zmierzch „Londynu". Pisarz Stefan Arski wyspecjalizował się w tej tematyce. W jednej ze swoich książek zajął się okresem 1938-1952 (Targowica leży nad Atlantykiem, 1952), a w drugiej emigracją w latach 1952-1954 {Pasażerowie martwej wizy, 1954): Targowica przestała być dla Polaków pojęciem geograficznym, a stała się pojęciem politycznym i moralnym. Mianem tym określano tych wszystkich zdrajców, renegatów, zaprzańców, sprzedawczyków, którzy w obronie swych ciasnych, egoistycznych interesów klasowych występowali przeciwko interesom narodowym i szli na służbę obcych potencji (...) - imperializmów Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemiec zachodnich. (...) 681 Opętani tą nienawiścią jęli się najbrudniejszych przeciwko swej Ojczyźnie knowań. A przy tym stoczyli się poniżej poziomu błaznów cyrkowych711. Było to wiele mówiące wyjaśnienie. „Targowicą" nazwano pod koniec XVIII wieku grupę zdrajców przebywających na emigracji; planowali oni w Sankt Petersburgu drugi rozbiór Polski. Ale jak w 1944 roku zauważył Orwell, teraz Rosja była jedynym miejscem, w którym nie mogliby żyć polscy emigranci. Strumień zajadłych denuncjacji, ordynarnych rysunków i obraźliwych karykatur płynął nieprzerwanie aż do roku 1955, kiedy partia nakazała bardziej ugodową linię postępowania. [Inżynier, s. 682] Żaden największy nawet zalew propagandy nie mógł zatrzeć duchowych i materialnych śladów Powstania, dostrzegalnych na każdym kroku. „Dzieci z gruzów", które dorastały w powojennej Warszawie, wiedziały więcej, niż mogliby sobie Tyczyć ich komunistyczni wychowawcy: Ojciec wstąpił do Armii Krajowej i brał udział w Powstaniu. Walczył na Mokotowie w pułku „Baszta", był dowódcą drużyny, potem plutonu. W pierwszym dniu Powstania podczas szturmu na Wyścigi - udanego zresztą - pocisk wybuchający dum-dum trafił w kolbę jego karabinu i ciężko go zranił. (...) W czasie Powstania ojciec miał dwa pistolety, w tym parabellum - strasznie nas to z bratem interesowało - ale zaginęły. Za to dużo opowiadano nam o partyzantce, o chłopcach prosto z potańcówek idących na akcję, czasem ostatnią. O zdradach i wyrokach. O samym Powstaniu. Na cichej i malutkiej uliczce Żoliborza, gdzie zamieszkali moi rodzice, jeszcze dziesięć lat po wojnie znajdowaliśmy z bratem hełmy, bagnety, pociski karabinowe. Pamiętam, że leżałem chory, a Jarosław znalazł pocisk moździerzowy i zaczął walić nim o chodnik - na szczęście ojciec to zauważył. (...) Do podstawówki na Filareckiej przychodził taki brodaty dżentelmen z Armii Ludowej, który opowiadał o bohaterstwie kolegów i wbijał szpilki w Armię Krajową