Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Dlaczego leciał nad tym terenem? Czy pilotował samolot szpiegowski? Chcieli się dowiedzieć, co wie o ich pozycji, ponieważ uważali, że jego zadaniem było prowadzenie wsparcia z powietrza dla znajdujących się na terenie serbskim oddziałów amerykańskich. - Oddziałów amerykańskich... znajdujących się na... serbskim terenie? Riley bez słowa skinął głową. - Były tam dwa oddziały SEAL. Przeprowadzali tajne uderzenia na pozycje serbskiego dowództwa. Nocne. Bardzo skuteczne. Powodowali wśród Serbów chaos, kompletne zamieszanie. Wpadali i znikali, zanim ktokolwiek zdążył się zorientować. Podrzynali wrogom gardła i znikali w ciemnościach nocy. Byli tak nieuchwytni, że miejscowi mieszkańcy zaczęli przebąkiwać, że to duchy, mające ukarać dowództwo wojskowe za to, co robią własnej ludności cywilnej. - Strach na Wróble wiedział o tym? O działających na serbskim terenie oddziałach SEAL? Book przez chwilę milczał. - Tak. Wiedział. Oficjalnie patrolował strefę zakazu przelotów, a nieoficjalnie - przekazywał naziemnym oddziałom SEAL współrzędne gospodarstw wiejskich, w których ukrywali się serbscy przywódcy. Zresztą to nieważne. Nie powiedział im ani słowa. Riley wziął głęboki wdech i po chwili milczenia znów zaczął mówić: - W każdym razie Serbowie uznali, że Schofield prowadził misję zwiadowczą dla SEAL, widział z powietrza cele strategiczne i przekazał ich współrzędne swoim ludziom na ziemi. Oświadczyli, że ponieważ widział coś, czego nie powinien, wytną mu oczy. - Co?! - Wyjęli z szuflady brzytwę, przytrzymali go, a jeden z nich podszedł i powoli przeciągnął brzytwą z góry na dół po oczach Schofielda. Podobno gdy to robił, cytował coś z Biblii. Coś o tym, że jeżeli Swoja ręka zgrzeszy, należy ją obciąć, a jeżeli oczy zgrzeszą - wyciąć je. Gant zrobiło się niedobrze. Oślepili Schofielda. - Co było dalej? - Zamknęli go w szafie, by się wykrwawił. Gant była zszokowana. - Jak się wydostał? - Jack Walsh posłał po niego oddział rozpoznania. Oczywiście Gant znała to nazwisko. Każdy żołnierz piechoty morskiej słyszał o kapitanie Jacku T. Walshu. Był dowódcą „Waspa” i najbardziej szanowanym oficerem w całym korpusie. Wielu uważało, że Walsh powinien zostać komendantem Korpusu Piechoty Morskiej, ale uniemożliwiła to pogarda kapitana wobec wszelkiego autoramentu polityków. Dowódca korpusu musi się spotykać z członkami Kongresu, a każdy wiedział, że Jack Walsh by tego nie strawił - najlepiej wiedział to on sam. Poza tym stwierdził, że woli dowodzić „Waspem” i mieć do czynienia ze zwykłymi żołnierzami. Jego ludzie uwielbiali go za to. Riley mówił dalej: - Kiedy ósmego czerwca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego piątego roku wyciągnięto z Bośni Scotta O’Grady’ego, trafił na okładkę „Time’a”, spotkał się z prezydentem i dziennikarze narobili wokół niego szumu jak cholera. Gdy pięć miesięcy później wyciągnięto z Bośni Shane’a Schofielda, nikt się o tym nie dowiedział. Na pokładzie „Waspa” nie czekała ekipa telewizyjna, by go sfilmować, kiedy wychodził z helikoptera. Nie było ani jednego dziennikarza, nikt nie opisał jego gehenny. Wiesz dlaczego? - Dlaczego? - Ponieważ kiedy Shane Schofield wylądował na pokładzie „Waspa”, odbity Serbom przez oddział piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych, wyglądał makabrycznie. Akcja była bardzo krwawa. Serbowie nie chcieli oddać cennego amerykańskiego jeńca i walczyli zaciekle. Kiedy helikopter dotknął kołami pokładu „Waspa”, wiózł czterech ciężko rannych marines. Ale wiózł także Shane’a Schofielda. Wyskoczyli sanitariusze, lekarze i członkowie oddziałów pomocniczych i jak najszybciej wyciągnęli wszystkich z helikoptera. Wszędzie było pełno krwi, ranni wyli. Zabrano Schofielda na noszach. Z oczu lała mu się strumieniami krew. Cała operacja była tak szybka, że nikt nie miał możliwości zakrycia mu oczu gazą... Riley przerwał. Gant wpatrywała się w niego bez słowa