Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Widziałem porażką zawodników podstawowych, którzy przez ostatnie lata stanowili trzon zespołu. Oni przegrali swoje marzenia, oni przegrali te Mistrzostwa, a w wielu przypadkach swoją dalszą karierę reprezentacyjną. Dla nich okazało się to w tym momencie wyzwaniem zbyt wielkim. Ale przecież nie byłoby tych Mistrzostw bez nich. To ich wspaniałe mecze z Ukrainą, Norwegią, Walią i innymi trudnymi przeciwnikami utorowały nam drogę do Korei. Czy można ich teraz ganić za to, że nie dali rady. Należy się im w pierwszym rzędzie podziękowanie od nas wszystkich. Podobnie jak podziękowanie należało się tym wszystkim, którzy w nas wierzyli, którzy przysłali nam tysiące telegramów i e-maili, którzy przylecieli za nami do Azji i tym, którzy zasiadali, przerywając swoje ważne zajęcia przed telewizorami. Dla nich należało zrobić wszystko, co było możliwe, aby zwyciężyć i dać im wreszcie odrobinę radości, satysfakcji i dumy. Chciałem też tego zwycięstwa dla naszych najbliższych, którzy w Polsce przeżywali niesamowity stres, chłonąc tę rynsztokową krytykę, jaka spadła na nas po porażkach. Tę nadzieję oddawałem w ręce, nogi, głowy i serca tych, którzy w większości przypadków dotychczas oglądali te Mistrzostwa z ławki rezerwowych. Mieli nareszcie szansę, aby się wykazać i potwierdzić nie tylko swoją przydatność dla zespołu i właściwą selekcję, jakiej dokonaliśmy, zabierając ich na Mistrzostwa, ale zacząć walczyć o podstawowe miejsca w tym zespole na przyszłość. Ćwiczyliśmy taktykę gry godzinami. Ponownie planowałem wyjść bardzo ofensywnie. W podstawowej jedenastce wychodziło czterech napastni- 145 ków i bardzo ofensywny pomocnik. Ale te ofensywne warianty gry należało dobrze zrozumieć i przygotować. Poprosiłem tych, którzy nie wychodzili w pierwszej jedenastce, aby w małych grach jak najbardziej nam utrudniali. Aby ci, którzy wyjdą na mecz przeciwko USA zdobywali bramki po rzeczywiście znakomitych zagraniach. I tak było na każdym treningu. Im trudniej na treningu, tym łatwiej w meczu. Znowu wrócił dobry duch w zespole. Zawodnicy zaczęli żyć nowym celem. Stworzyliśmy nową motywację dla piłkarzy. Indywidualną, bo grali o swoją przyszłość reprezentacyjną w kontekście zbliżających się eliminacji do Mistrzostw Europy, oraz zespołową o zapisanie się zwycięstwem na Mistrzostwach Świata. Pokazywaliśmy to wszystko, co było wcześniej przygotowane przez nasz sztab szkoleniowy na mecz z USA. Zmieniła się niestety nasza sytuacja w grupie i w związku z tym musiała ulec zmianie treść odpraw mobilizacyjnych Ale znowu widać było ogromną mobilizację i chęć wygrywania, ten ogień w oczach zawodników, bez którego żadne zwycięstwo nie jest możliwe. Co było cenne dla nas, a szczególnie dla atmosfery w zespole, bardzo mobilizowali wszystkich starsi piłkarze, ci, którzy wiedzieli, że w tym meczu nie są brani pod uwagę. Są takie momenty w mojej pracy, kiedy zmuszony jestem reagować jak chirurg, który jako jedyny musi przekazać fatalną wiadomość pacjentowi. Kiedy po badaniu okazuje się, że pacjentowi nic nie jest, to przekazują mu to wszyscy od salowej, przez pielęgniarkę do lekarzy. Ale kiedy diagnoza okazuje się tragiczna, to wszyscy mają tysiące innych spraw do załatwienia, a wiadomość jest przekazywana w cztery oczy przez chirurga. Trener spełnia dokładnie tę samą rolę w zespole. Wszelkie niepopularne informacje dla zawodnika musi przekazać osobiście. Sukces w mojej pracy z reprezentacją polegał na tym, że nigdy nie mówiłem do wszystkich i do nikogo. Zawsze mówiłem w rozmowie indywidualnej z zawodnikiem o wszystkim, co było między nami do omówienia. Polegało to na uczciwym postawieniu sprawy i wytłumaczeniu każdemu z osobna planów w stosunku do niego, mojej wizji zespołu i roli w nim konkretnego zawodnika. Było to również bardzo ważne z punktu widzenia plotek, które zwykle krążą w zespole i wokół drużyny wymyślane i rozpuszczane przez „lepiej wiedzących". Prawdziwy przepływ informacji w zespole to bardzo ważny element pracy szkoleniowca. Tym razem te dobre i te złe nowiny, o tym kto zagra, a kto nie, mogli przekazywać wszyscy, bo doskonale każdy wiedział, jakim składem wyjdziemy i dlaczego ktoś miał grać lub nie. 146 Reprezentacja narodowa jest takim zespołem, dla którego nie ma meczów o nic. Kiedy grany jest Hymn Polski i zakłada się na mecz koszulkę z Orłem na piersi, to nie ma innego celu w meczu jak pokonanie przeciwnika. Taką atmosferę udało nam się odtworzyć w zespole przed meczem z USA. Podkreślali tę wielką mobilizację i wspaniałą grę polskiego zespołu wszyscy obserwatorzy FIFA. Angel Jordanescu, jeden z trenerów obserwatorów FIFA na Mistrzostwa Świata w Korei i Japonii, był naszym wielkim fanem. Znamy się z trenerem Jordanescu bardzo długo