Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Ciągle przemyślając o sobie, niepokojąc się, szukając jakiegoś wyjścia z tego położenia, które jej się wydawało nie do zniesienia, piękna Urszula nie wiedzieć jak do tego doszła, że zamyśliła do prawie nieznajomego księcia Aleksandra napisać. Szło jej w istocie o to tylko, aby go pod jakimkolwiek pozorem zwabić do siebie. Stojąc przed zwierciadłem i przypatrując się nieco zmęczonej i przywiędłej twarzyczce, Urszula ciągle sobie powtarzała: Niepodobna, abym ja, gdy zechcę, głowy mu nie zawróciła! Niepodobna! Niepodobna! Pomimo całej swej przebiegłości i rozumu, księżna Cieszyńska niekiedy niemal dziecinną wydawała się starej Grądzkiej. Przejrzawszy się w zwierciadle wołała ją do siebie. Elżuniu, Elżusiu, chodź no tu... a prędko... i mów mi taką szczerą prawdę, jak na spowiedzi. Jak ci się zdaje, mogę ja jeszcze bałamucić i rozkochać? August mnie nauczył wątpić o sobie i Marszczek... nie ma... Patrz no tu, około oczów, ale to nie są zmarszczki, to ze zmęczenia i od płaczu... Grądzka patrzyła, słuchała, ruszała ramionami i kończyła na strofowaniu. Co to w twej główce się plącze! Ty jeszcze wyglądasz tak, jakbyś dwudziestu lat nie miała! Ale płakać nie trzeba nigdy. Naprzód, że nikt łez twych niewart, po wtóre, że łzy nikogo, oprócz mazgajów, nie pociągają, a na ostatek, że nie masz czego płakać... Mój Boże! Taka księżna Cieszyńska, pani na Hoy... Hoy... werda... jak się ono tam nazywała klejnoty, a rozum, a te oczki... Urszula rzuciła się na jej szyję. Ja bo tak nie mogę pozostać wdową słomianą mówiła trzeba się na królu pomścić... no i o przyszłości myśleć... A a, żebyś ty wiedziała, jakie ja mam projekta... jak one sięgają daleko! Augusta Pan Bóg skarzę za mnie, zobaczysz (i pochyliła się jej do ucha), oni go zrzucą z tronu no, już ja wiem! Książę prymas go nienawidzi. A kogo potem na tron? Tu położyła palec na ustach i nie dokończywszy, śmiać się i trzepotać zaczęła. Nie wiesz, gdzie się ten przeklęty Witkę podział? Czemu on się do mnie nie zgłasza? Ale on tu wczoraj był przerwała Grądzka miał pono jechać do Drezna, ja samam go odprawiła, że tu robić nie ma co! A, ty, nieznośna, stara... Uderzyła się w czoło. Gdzież u ciebie pomiarkowanie? Właśnie on teraz mi najpotrzebniejszy, Poślij mi natychmiast! Dam dziesięć talarów, kto mi go przyprowadzi! Piękna Urszula nie miała spoczynku, nie chciała jeść, nie przysiadła, porozsyłała wszystkich masztalerzy i służbę, dworzan, aby jej Witkego szukali i przyprowadzili. Musiano go już na drodze do Drezna łapać, zawrócić i na drugi dzień dopiero Grądzka w tryumfie wprowadziła chmurnego Niemca do swej pani. Urszula o mało i jemu się na szyję nie rzuciła, zarzucając go pytaniami. Witkę, który miał na sercu jak kamień leżące wspomnienie Henrietki, począł naprzód od wyrzekań przeciw królowi i Constantiniemu. Księżnę los dziewczęcia nie obchodził bynajmniej. Nie oburzyło ją to a ledwie nie wydawało się śmiesznym, iż Witkę tak ubolewał nad nią. Otóż to jego kochanie! zawołała. Rozpadał się dla tej Hoymowej... Splunęła z pogardą. Witkę, którego rana się jątrzyła, nie opatrznie począł się przeciwko królowi odgrażać. Ten człowiek dla siebie gotów wszystkich dać choćby na miecz katowski wołał ale nie może być, aby Bóg nie pomścił na nim tylu łez, tylu ofiar! Mnoży sobie nieprzyjaciół w Polsce, Saksonia, jak ze skóry odarta, ledwie dysze, ale Bóg Szweda na niego posłał i ten go zgniecie. Księżna Cieszyńska słuchała. Witkemu się wyrwało: Teraz jam gotów przeciwko temu tyranowi sam pierwszy dopomagać. Niech ginie! Roztargniona słuchała Urszula, jej w istocie więcej szło o to, aby siebie ocalić, niż jego gubić. Dla zjednania Witkego zaczęła od gorącego przekonywania go, że się pragnie mścić na królu, żądając, aby on jej do tego, nie pytając o nic, dopomagał. Niemiec był tak zniechęcony do wszystkiego, pragnął spoczynku i zapomnienia popełnionych omyłek, których się wstydził, iż najmniejszej do żywszego zajęcia się czymkolwiek nie miał ochoty. Jednakże gorączka księżnej nieco i jego rozbudziła. Mnie się potrzeba koniecznie widzieć z księciem Aleksandrem Sobieskim szepnęła Witkemu. Trzeba, żeby mu list ode mnie oddał ktoś zaufany... rozumiesz? Pan Zachariasz nie wiedział nawet, gdzie miał Sobieskiego szukać, ale księżna go zakrzyczała, że o to rozumnemu człowiekowi najłatwiej się było nawet w samym Wrocławiu dowiedzieć. Rad nierad dał się ująć Witkę. "Bylem go tu miała... dzień, dwa dni mówiła sobie księżna głowę mu zawrócić muszę". W nadziei, że go ściągnie, poczęła się przygotowywać. A że tych zastawionych sideł na Sobieskiego nie dosyć jej było, innego posłańca wyprawiła do prymasa, do Towiańskiej, ofiarując się im w pomoc i z ważnymi wiadomościami. Tych wiadomości wcale nie miała piękna Urszula, lecz pod pozorem jakimś chciała się wcisnąć znowu w intrygi przeciwko królowi, może z myślą, że Augusta w porę rozbrajając nimi, znowu go sobie zjedna. Gniewała się, płakała, marzyła... Los Aurory upokarzał ją. Jakkolwiek przyszłość chmurna i czarna się jej przedstawiała, nie chciała, aby ludzie dostrzegli w trybie jej życia zmianę najmniejszą, dowodzącą zubożenia, troski o jutro. Nie odprawiła ani jednego z dworzan, nie zmniejszyła liczby powozów i koni, zapraszała i ugaszczała z dawną wystawą i przepychem; nie przestawała być księżną Cieszyńską. August, zająwszy się Hoymową, ani się czuł w obowiązku pożegnać z nią, tłumaczyć i choć pozornie starać się zatrzeć winę; wprost zamilkł, zerwał stosunki, nie mówił o niej, nie pytał o nią, a gdy go kto zagadnął, zbywał milczeniem. Powinna się była mieć za szczęśliwą jeszcze, iż jej nie prześladował. Ona też, czego się król w początkach lękał, nie na padała go listami, nie goniła za nim, nie żaliła się jawnie. Co do rodziny, o tę był spokojny król, iż się nie upomni Urszuli. We Wrocławiu szlachty i panów polskich trafiało się dosyć wielu, a że dom księżnej był gościnny i otwarty, a kuchnia wykwintna i wina dobre, zbierało się tu zawsze kółko liczne, mężczyzn szczególniej. Szli ci w największej liczbie, co króla nie lubili i do roboty przeciwko niemu byli gotowi. Księżna otwarcie przeciwko Augustowi nie występowała, milczała dumną minę przybierając, ale nikomu nie przeszkadzała ciskać błotem i kamieniami