Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

W hymnach Kasprowicza jest coś średniowiecznego - jakby dźwięk organów, obrazy procesji chłopskich, ciągnących przez na poły jałową ziemię. W tych hymnach symboli dla ludzkiej rozpaczy dostarcza przyroda, i może z tej racji nazywano Kasprowicza panteistą. Jeżeli termin "ekspresjonizm" posiada jakiekolwiek znaczenie, to może on określać pragnienie znalezienia artystycznego wyrazu dla gwałtownych uczuć, i w tym sensie hymny Kasprowicza można nazwać ekspresjonistycznymi. Równocześnie są one zakorzenione w typowo polskiej, religijnej, chłopskiej wrażliwości. Hymn zatytułowany Dies irae jest poematem o apokaliptycznej grozie. Hymn Święty Boże, Święty Mocny zapożycza swój tytuł i motywy przewodnie z posępnej litanii i koncentruje się wokół wizji plag. Moja pieśń wieczorna i Salve Regina wydają się głosić pojednanie dzięki dziecięcej wierze w Najświętszą Pannę, która (utożsamiana może z Matką-Ziemią) odwraca gniew Boga. Z powodu połączenia tak intensywnego buntu przeciwko Bogu z mimo wszystko katolickim przyjęciem losu katoliccy krytycy wysoko oceniali Kasprowicza, z tej samej zaś przyczyny tzw. "obóz narodowy", czyli skrajna prawica ogłosiła go "prawdziwie polskim" poetą. Dzisiaj możemy już wyjść poza te klasyfikacje. Kasprowicz był nie uporządkowany, często przeczył sam sobie, kuszony na przemian przez patos i ironię. Pobyt w Paryżu i Londynie przyniósł tom poetyckiej prozy, opatrzonej tytułem, który nieco zdziwił krytyków: O bohaterskim koniu i walącym się domu (1906Ď). "Bohaterski koń" niegdyś brał udział w świetnych szarżach angielskiej kawalerii, następnie służył w cyrku, a wreszcie skończył jako szkapa starego szmaciarza. Co do walącego się domu, być może symbolizuje on całą zachodnią cywilizację burżuazyjną. Ironia i awangardowa technika sprawiają, że tom ten dziś oceniamy wyżej, niż oceniano go za życia autora. Ale Kasprowicz nie przestał pisywać poezji głoszącej pojednanie. W Księdze ubogich (1916Ď) wypracował własną formę dla przekazania swojej pokory w obliczu wspaniałości stworzenia. Jest to jeden z rzadkich w polskiej poezji przykładów czysto tonicznych czterowierszy, opartych nie na liczbie sylab, lecz na liczbie akcentów w każdej linii. Pisana podczas pierwszej wojny światowej Księga ubogich jest poetycką medytacją z powracającym motywem górskiej przyrody; ogniskuje się na cierpieniach człowieczych, przyjmowanych jako nieuniknione. Jej bohaterowie to biedni drwale, z trudem zarabiający na życie, pasterze lub wędrowni grajkowie. W swoim ostatnim tomie Kasprowicz, który mieszkał wówczas w Zakopanem, posunął się jeszcze dalej w prostocie, dodając niekiedy nutkę uczucia. Mój świat (1926Ď), opatrzony podtytułem Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle, jak łatwo zgadnąć, zawiera wariacje na tematy ludowe. Kasprowicz pisał także poetyckie sztuki, które są raczej dramatycznymi poematami, gdyż ich wartość teatralna jest niewielka. Usiłował wskrzesić średniowieczne misteria i moralitety; na przykład w Marchołcie grubym a sprośnym (1920Ď) wziął za bohatera popularną postać z szesnastowiecznej literatury sowizdrzalskiej. Dziś Kasprowicz nie zajmuje tak wysokiego miejsca w literaturze polskiej, jak to zapowiadali jego entuzjaści. Skrępowany nie tylko dziedzictwem pozytywistycznym i językowymi dowolnościami moderny, pomimo całej swojej śmiałości przegrywał nieraz z powodu braku wyrafinowania. Ale nawet brak ogłady i uchybianie niekiedy dobremu smakowi uderzają nas jako bardziej: przekonywające niż schludna elegancja wierszy Tetmajera. Tadeusz MicińskiŃ (1873-1918Ď) Jak staraliśmy się to wykazać, Młoda Polska chętnie wracała do polskiej myśli romantycznej z jej ideami mistycznymi, zwłaszcza do ostatniej, okultystycznej i "symbolistycznej" fazy Słowackiego. Należy pamiętać, że od czasu romantyzmu Polaków stale pociągały szalone wzloty na pół filozoficznej, na pół poetyckiej wyobraźni; a Tadeusz Miciński z wszelką pewnością wszystkich prześcignął. Na pierwszy rzut oka jego dzieło sprawia wrażenie domu wariatów, gdzie wymieszane są bezsensownie rozmaite epoki historyczne, a pojęcia czasu i przestrzeni zamazane. Urodzony w Łodzi Miciński studiował filozofię w Krakowie i w Niemczech; podróżował wzdłuż i wszerz po Europie i nieuchronnie wybrał Zakopane u stóp Tatr na jedno ze swoich stałych miejsc zamieszkania. W r. 1918 w czasie wojny domowej w porewolucyjnej Rosji został zamordowany przez tłum, który wziął go za carskiego generała z powodu jego brody i łysej głowy. Aura jego dzieła przypomina aurę Króla-Ducha Słowackiego. Fascynowała go hinduska filozofia religijna, gnoza, kabała, okultyzm, a centralnym tematem jego dzieła jest Lucyfer jako personifikacja boskiej mądrości, usiłującej przeniknąć do chaosu złego świata. Lucyfer stanowi niezbędny przeciwny biegun względem Chrystusa, uosabiającego boską miłość, a równocześnie jest z Nim w jakiś sposób tożsamy. Wspominamy tu o tym nie po to, aby dać pojęcie o zawiłej myśli Micińskiego, co jest tu niemożliwe, ale by dać wyobrażenie o świecie, w jakim się poruszał. Zapoczątkowuje on odrodzenie metafizycznej historiozofii. Odrzucał katolicyzm jako wypaczenie prawdziwych uczuć religijnych. Te ostatnie dostrzegał zrazu w Indiach; później zwrócił się ku pewnego rodzaju synkretyzmowi. W tym pragnieniu wyrugowania katolicyzmu (który, według niego, był dla narodu polskiego szkodliwy) był w osobliwy sposób spadkobiercą polskich antyklerykałów - protestantów z dawnych czasów i Juliusza Słowackiego. Miciński napisał trochę wierszy. Są one zawarte w tomie W mroku gwiazd (1902Ď), a zapewniły mu miejsce wśród tych poetów, którzy odkrywali poczucie metafizycznego lęku w obliczu nieskończoności. Jest on także autorem amorficznych, dziwacznych utworów, które nazywa się dramatami, ale które w istocie są kolosalnymi poematami pisanymi prozą. W Kniaziu Patiomkinie, dramacie w czterech aktach (1906Ď) bunt rosyjskich marynarzy na okręcie "Patiomkin" w r. 1905 nabiera symbolicznych wymiarów walki między Lucyferem a Chrystusem o duszę Rosji