Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Kiedy wysoka sylwetka ich męża, siedzącego u steru pierwszej łodzi, oddalała się w dół rzeki, żegnały go ze śmiechem, machając radośnie rękami. Wrócili do kraju Lozi z początkiem pory suchej. Okazało się, że obie żony Abolego są ciężarne. Ich lśniące czarne brzuchy sterczały ponad przepaskami biodrowymi; piersi miały wielkie 713 jak dojrzałe melony. Urodziły niemal w tym samym czasie. Sarah pełniła rolę akuszerki, pomagając przyjść na świat dwóm chłopcom. — Na Boga — rzekł Tom, obejrzawszy niemowlęta. — Nie ma najmniejszej wątpliwości, że to twoje dzieło, Aboli. Tym małym diablątkom brakuje tylko tatuaży, żeby ci dorównały szpetotą! Aboli był zupełnie odmieniony. Gdy sadzał sobie pucołowatych, zaślinionych synków na kolanach, znikała gdzieś jego pełna godności rezerwa i królewska poza. Poryte tatuażami oblicze, zdolne przerazić hordę nieprzyjaciół, łagodniało i stawało się niemal piękne. — Ten ma na imię Zama — powiedział Courtneyom. — Będzie zeń wielki wojownik. A to jest Tulą, przyszły mędrzec i poeta. Tej nocy, gdy leżeli w ciemności w swojej chacie w murzyńskiej wiosce, Sarah przytuliła policzek do twarzy Toma i szepnęła mu do ucha: — Ja też chcę syna; proszę, Tom. Daj mi dziecko, najmilszy, żebym je mogła przytulać i kochać. — Postaram się — obiecał. — Będę się starał ze wszystkich sił. Mijały jednak lata, spędzane częściowo w Forcie Providence i na wyprawach do kraju Lozi, po części zaś na Przylądku Dobrej Nadziei, a Sarah wciąż pozostawała szczupła i zgrabna. Brzuch miała płaski i nic nie wypełniało jej łona ani nie wypychało kształtnych piersi. Zama i Tulą wyrośli szybko na silnych chłopców, dziedzicząc po ojcu mocną budowę ciała i naturalną zdolność do przewodzenia rówieśnikom, których przerastali o głowę. Spędzali całe dnie w lesie albo na trawiastej nadrzecznej równinie, doglądając plemiennego bydła, ucząc się władać łukiem i dzidą i poznając zwyczaje dzikich stworzeń. Wieczorami siadali z Abolim przy ognisku i z szeroko otwartymi oczami słuchali jego opowieści o dalekich podróżach, bitwach i przygodach w obcych krajach. — Zabierz nas z sobą, ojcze — prosił zwykle Zama, zgodnie z przewidywaniem Abolego wyższy i silniejszy z braci. — Prosimy, czcigodny ojcze — przyłączał się cienkim głosikiem Tulą. — Chcemy zobaczyć te wszystkie cuda. — Na razie musicie być przy waszych matkach i wypełniać sumiennie wszystkie obowiązki. Ale któregoś dnia zostaniecie 714 obrzezani i staniecie się mężczyznami. Wtedy pan Klebe i ja zabierzemy was z sobą i zobaczycie świat, który jest poza krajem Lozi — obiecywał im Aboli. Coroczne polowania na słonie w interiorze przynosiły im wciąż obfitą zdobycz. Van Houten odkrył kolejne złotonośne pole, trzy dni marszu na północ od pierwszego, z którego wciąż jeszcze płynął do Fortu Providence strumyczek złotego piasku. Zarówno tubylcy, jak i Anglicy żyli w dobrobycie. Z nastaniem deszczów Centaurus regularnie wyprawiał się z pełnymi ładowniami na Przylądek Dobrej Nadziei. W Kapsztadzie otworzył swoją filię renomowany amster-damski bank i Tom złożył już w nim depozyt ponad dwóch tysięcy funtów. Po ostatnim sezonie myśliwskim zdołał podwoić tę sumę. Nareszcie był bogaty. W tej sielance zdarzały się jednak także gorzkie rozczarowania. Gdy nadszedł czas powrotu do Fortu Providence, Ned Tyler oznajmił mu, że jest już za stary na kolejny rejs. Włosy na jego głowie bieliły się istotnie jak pole bawełny, plecy miał wypukłe jak beczka, a oczy, niegdyś bystre, zasnute mgłą i kaprawe. — Pozwól mi zostać na mojej małej farmie w dolinie Konstancji — prosił. — Chcę doglądać moich kurek i hodować warzywa. — Ja też zostaję — oświadczył doktor Reynolds. — Przygód wystarczy mi do końca życia. Przyjrzawszy się uważnie jego przekrwionej twarzy, Tom uzmysłowił sobie po raz pierwszy, jak bardzo doktor się postarzał. — Przez tyle lat opatrywałem i zszywałem twoich hunc-wotów, kapitanie — rzekł medyk. — Teraz chcę sadzić winorośl i może uda mi się przed śmiercią wyprodukować beczułkę własnego wina. — Ale kto będzie nas leczył, doktorze? — zaprotestował Tom. — Chyba nie chcesz, żebyśmy pomarli na malarię w tej dziczy? — Jest wśród was przecież znakomity lekarz — odparł Reynolds. — Wyuczyłem panią Sarah wszystkiego, co sam umiem w dziedzinie nastawiania kończyn i przyrządzania medykamentów. Zostawiam całą gromadę naprawdę w dobrych rękach. Będzie to dla was z korzyścią, bo Bóg mi świadkiem, że i piękniejsza jest ode mnie, i serce ma czulsze. 715 Pierwszym oficerem Centaurusa został Alf Wilson; to on z początkiem kolejnego sezonu łowieckiego wprowadził statek do ujścia Lungi. Coroczny powrót do Fortu Providence stanowił dla wszystkich wielką atrakcję. Niecierpliwili się, by zobaczyć, jak sobie radził Fundi podczas ich nieobecności, dowiedzieć się, czy wciąż jest wiele słoni wśród wzgórz kraju Lozi i zważyć złoty piasek, wypłukany w tym czasie przez kobiety