Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Propozycja spotkania nadeszła nad ranem, w postaci telefonu do ambasady brytyjskiej w Dublinie. Kelner odszedł i Ashley wrócił do przerwanej rozmowy. - Jest pan tego pewien? - spytał, patrząc w zimne, niebieskie oczy siedzącego naprzeciw niego mężczyzny. - Członkowie rodziny królewskiej uznani zostali za nietykalnych. Wszyscy oni stanowią doskonały cel polityczny - Murphy uśmiechnął się - ale od pewnego czasu zdajemy sobie sprawę, że atak na nich przyniósłby skutki odwrotne od zamierzonych. - Doprawdy? - Tylko Anglik potrafi wymówić to słowo w sposób nadający mu subtelny odcień zniewagi. Na twarzy Murphy'ego pojawił się rumieniec gniewu. - Panie Ashley, jesteśmy wrogami. Zabić pana nie byłoby mi trudniej, niż zjeść z panem obiad. Ale nawet wrogowie mogą się czasem porozumieć, czyż nie? - Proszę, słucham. - Nie braliśmy w tym udziału. Daję panu na to moje słowo. - Słowo marksisty-leninisty? - Ashley uśmiechnął się złośliwie. - Widzę, że prowokowanie ludzi jest pańską specjalnością, panie Ashley. - Murphy także próbował się uśmiechnąć. - Ale musi pan zaczekać. Dzisiaj jestem tutaj z misją pokoju i porozumienia. Ashley omal nie parsknął śmiechem, ale opanował się, kryjąc twarz za szklanką. - Panie Murphy, nie uroniłbym nawet jednej łzy, gdyby nasi chłopcy pana dopadli, ale muszę przyznać, że jest pan godnym przeciwnikiem. Łotrem, ale nie pozbawionym klasy, Ach, to angielskie poczucie fair play, pomyślał Murphy. Dlatego to my w końcu zwyciężymy, panie Ashley. Nie zwyciężycie. Ashley bez trudu odgadł myśli Irlandczyka. - Co mam zrobić, żeby pana przekonać? - rzeczowo zapytał Murphy. - Nazwiska i adresy - spokojnie odparł Ashley. - Nie. Sam pan wie, że to niemożliwe. - Jeśli chodzi wam o coś w rodzaju wymiany, tylko w ten sposób możecie to osiągnąć. Murphy westchnął. - Na pewno zna pan naszą strukturę organizacyjną. Myśli pan, że mogę wystukać polecenie na jakimś cholernym komputerze i on wydrukuje mi spis naszych ludzi? Sami nie wiemy, kto jest kim. Niektórzy po prostu się wykruszają. Wielu przenosi się na południe i tam znika bez śladu, bardziej obawiając się nas, niż was. I słusznie. O tym facecie, którego wzięliście żywcem, Seanie Millerze, nigdy dotąd nie słyszeliśmy. - A Kevin O'Donnell? - Tak, prawdopodobnie on jest ich przywódcą. Przepadł bez wieści cztery lata temu, po tym, jak... zresztą, zna pan tę sprawę równie dobrze jak ja. Kevin Joseph O'Donnell, przypomniał sobie Ashley. Obecnie trzydzieści cztery lata. Metr osiemdziesiąt wzrostu, siedemdziesiąt pięć kilogramów, kawaler. To wszystko może być już zupełnie nieaktualne. Kierował strukturą bezpieczeństwa wewnętrznego PIRA, odpowiedzialną za czystość szeregów organizacji. Tymczasowi nigdy nie mieli równie bezlitosnego szefa kontrwywiadu. Pozbyli się go, gdy wyszło na jaw, że wykorzystywał swoją władzę do zwalczania ludzi o niewłaściwych, jego zdaniem, poglądach politycznych. Nie wiadomo, ilu uczciwych członków organizacji zabił lub okaleczył, zanim dowódca brygady przejrzał jego grę. Mówiono o dziesięciu, może piętnastu. Dziwne, pomyślał Ashley, że w ogóle udało mu się ujść z życiem. Niemniej co do jednego Murphy się mylił: Ashley nie miał pojęcia co konkretnie stało się przyczyną banicji O Donnella. - Nie rozumiem, dlaczego uparł się pan osłaniać tego człowieka i jego grupę. - Ashley oczywiście znał przyczynę takiej postawy Murphy'ego, ale jeśli była okazja dopiec facetowi, dlaczego z niej nie skorzystać? - A jeśli go zakapujemy, co stanie się z organizacją? - To wasz problem, panie Murphy. Ale rozumiem pański punkt widzenia. Powtarzam jednak: jeśli chce pan, żebyśmy panu uwierzyli... - Pańskie nastawienie wydaje mi się bardzo typowe, panie Ashley. I znakomicie ułatwia zrozumienie istoty całego tak zwanego problemu irlandzkiego. Gdyby pański kraj spróbował oprzeć stosunki z Irlandią na obopólnej dobrej wierze, bez wątpienia nie rozmawialibyśmy tu dzisiaj. Nie sądzi pan? Coś w tym co mówił Murphy zmuszało do zastanowienia. Ale Ashley już dziesiątki godzin spędził na rozważaniu historycznego podłoża konfliktu irlandzkiego