Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Rozczarował się. Ś Czy mogę zadać jedno pytanie? Ś spytał uprzejmie Alvin. Ś Oczywiście. Ś Zakładam, że Centralny Komputer poparł wasze postanowienia? Pytanie wywołało pewne zaskoczenie i odpowiedź nie padła od razu. Ś Naturalnie, że konsultowaliśmy się z Centralnym Komputerem. Powiedział nam, żebyśmy kierowali się własnym sądem. Alvin spodziewał się tego. Centralny Komputer konferował z Radą w tej samej chwili, kiedy rozmawiał z nim Ś w tej samej zresztą chwili zajmował się milionami innych spraw w Diaspar. Wiedział przecież, tak samo jak Alvin, że jakąkolwiek decyzję podejmie Rada, nie będzie ona miała żadnego znaczenia. Przyszłość wymknęła się Radzie spod kontroli w tym samym momencie, gdy w beztroskiej ignorancji zadecydowała, iż kryzys został pomyślnie zażegnany. Alvin nie odczuwał wyższości spoglądając na tych zadufanych starców, uważających się za władców Diaspar. Widział rzeczywistego władcę miasta i rozmawiał z nim w grobowej ciszy jego jasnego podziemnego świata. Wychodząc z Sali Rady zastanawiał się, czy zdziwiło ich jego ciche pogodzenie się z losem, brak z jego strony 157 oburzenia na wieść o zamknięciu drogi do Lys. Strażnicy już mu nie towarzyszyli; nie był już pod obserwacją, przynajmniej jawną. Z Sali Rady wyszedł za nim tylko Jeserac. Ś No cóż, Alvinie Ś powiedział, gdy znaleźli się na korytarzu. Ś Dobrze się zachowałeś. Co teraz zamierzasz? Alvin uśmiechnął się. Ś Wiem, że coś podejrzewasz; jeśli pójdziesz ze mną, pokażę ci, dlaczego podziemna droga do Lys nie ma już znaczenia. Chcę zrobić pewien eksperyment; niczym ci to nie grozi, ale może ci się nie spodobać. Ś Dobrze. Wciąż jestem uważany za twego nauczyciela, ale wygląda na to, że role się teraz odwróciły. Dokąd mnie zabierasz? Ś Idziemy do Wieży Loranne, skąd zamierzam ci pokazać świat poza murami Diaspar. Jeserac zbladł, ale nic nie powiedział. Jakby nie ufając swoim słowom, skinął sztywno głową i wszedł za AMnem na gładką, błyszczącą nawierzchnię ruchomego chodnika. Gdy podążali tunelem, w którym wiecznie wiał w stronę Diaspar zimny wiatr, Jeserac nie okazywał strachu. Tunel zmienił się teraz; kamiennej kraty, która zagradzała drogę do świata zewnętrznego, nie było. Nie służyła żadnym celom konstrukcyjnym i na żądanie Alvina Centralny Komputer usunął ją bez żadnych komentarzy. Później może wydać Monitorom instrukcje, aby odtworzyły kratę z powrotem, ale w tej chwili tunel, którego wylot znajdował się w pionowym, zewnętrznym murze miasta, stał otworem nie zagrodzony i nie strzeżony. Jeserac, dopóki nie doszedł do końca szybu wentylacyjnego, nie zdawał sobie sprawy, że przed nim rozciąga się świat zewnętrzny. Wpatrywał się w rosnący krąg nieba i jego kroki stawały się coraz bardziej niepewne i wolniejsze, aż wreszcie zatrzymał się- Alvin pamiętał, że w tym samym miejscu zatrzymała się, a potem uciekła Alystra, i był ciekaw, czym zdoła nakłonić Jeseraca, aby ten poszedł dalej. Ś Proszę cię tylko, abyś popatrzył Ś błagał Ś a nie opuszczał miasto. Na pewno potrafisz to zrobić! 158 Jeserac, w odróżnieniu od Khedrona, nie był tchórzem. Alvin przygotował się na zwalczenie jego oporu, ale były to wysiłki rozpaczliwe. Czuł się niemal tak samo wyczerpany, jak starzec, kiedy wreszcie udało mu się dociągnąć Jeseraca do miejsca, z którego mógł widzieć całą połać pustyni. Gdy się tam znaleźli, zainteresowanie i dziwne piękno widoku tak obcego w porównaniu ze wszystkim, co Jeserac znał z tej, czy z którejkolwiek ze swoich poprzednich egzystencji, zdało się przełamać jego obawę. Był wprost zafascynowany ogromną perspektywą falistych piaskowych wydm i odległych, starożytnych wzgórz. Nastało późne popołudnie i za chwilę całą krainę miała okryć swym płaszczem noc, która nigdy nie nawiedzała Diaspar. Ś Prosiłem cię, żebyś tu przyszedł Ś powiedział szybko Alvin, z trudem opanowując niecierpliwość Ś ponieważ uważam, że zasłużyłeś sobie bardziej niż ktokolwiek na zobaczenie, do czego doprowadziły mnie moje podróże. Chciałem, żebyś zobaczył pustynię, i chcę, żebyś był naocznym świadkiem, przez którego Rada dowie się, co uczyniłem. Jak już mówiłem Radzie, przywiozłem tego robota z Lys w nadziei, że Centralny Komputer zdoła usunąć blokadę nałożoną na jego pamięć przez człowieka zwanego Mistrzem. Dzięki podstępowi, którego nadal nie w pełni rozumiem, Komputer dokonał tego. Mam teraz dostęp do wszystkiego, co w swej pamięci przechowuje ta maszyna, jak również mogę korzystać z jej specjalnych funkcji, do spełniania których ją zaprogramowano. Teraz zamierzam wykorzystać jedną z nich. Patrz