Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

.. - Zgoda, ale reszta świata prędzej się skicha, niż wyśle swoje wojska na taki koniec świata - uzmysłowił mu Robby - Sri Lanka nigdy nie miała sojuszników, prócz Indii oczywiście. Żadnych bratnich narodów ani bratnich religii, znikąd pomocy. A nam też nie będzie zależeć, żeby się tam pakować, bo i po co? - Przez parę pierwszych dni będzie się o tym czytać na pierwszych stronach - dokończył myśl Ryan - ale potem Indie zmontują wybory, okaże się, że Cejlon od dawna pragnął stać się ich pięćdziesiątym pierwszym stanem. - Dwudziestym szóstym stanem - sprostował pułkownik - Albo autonomicznym terytorium podporządkowanym państwu Tamilów. W ten sposób Indie mogą jeszcze łatwiej dojść do ładu z Tamilami. Pewnie nawiązali już z nimi kontakt i rozmawiają. - Dziękuję za te szczegóły - przerwał mu Ryan - ale tak czy inaczej, w momencie kiedy Indie włączą Sri Lankę do swego organizmu państwowego, zagwarantują wszystkim swobody obywatelskie, zrobią taką demokrację, że aż przyjemnie będzie popatrzeć, w ONZ też się zaraz wszystko uspokoi. Sprytnie, sprytnie. Z tym, że.. - Ryan starannie dobierał słowa. - Zanim Indie zdecydują się na operację wojskową, muszą najpierw znaleźć pretekst polityczny. Na przykład w postaci nowej ofensywy tamilskiej. Nic prostszego, jak zmontować taką ofensywę. - Wiemy więc czego się spodziewać - zgodził się z tą oceną Jackson - Ale nim dojdzie co do czego, musimy powiedzieć Mike'owi Dubro, co mu wolno, a czego nie. Jedno spojrzenie na mapę uświadamiało Ryanowi, jak trudno będzie wydać sensowne instrukcje. Grupa Bojowa H płynęła kursem na południowy zachód, trzymając się w bezpiecznej odległości od Hindusów, ale choć ocean wydawał się tak rozległy, płynąc na zachód Dubro musiał się nieuchronnie natknąć na długi archipelag atoli koralowych. Na ostatniej z łańcucha wysp, czyli na Diego Garcia, znajdowała się amerykańska baza morska, lecz niewiele to zmieniało. Wadą blefowania jest to, że przeciwnik może się połapać i przestaje się wówczas bać. W dodatku w działaniach floty wojennej oszukuje się o wiele trudniej niż przy grze w pokera. Amerykanie mieli przewagę sił, ale tylko pod warunkiem, że zaangażują się w otwarty konflikt zbrojny. Na rzecz Indii szalę przeważała przede wszystkim geografia. Ameryka nie miała w tym rejonie żadnych istotnych interesów i utrzymywała swoją flotę na Oceanie Indyjskim głównie z myślą o tym, by pilnować Zatoki Perskiej. Było jednak prawdą, że zaburzenia w jednym rejonie danego obszaru prędko rozszerzały się na inne tereny. Warto więc było pilnować, by nie doszło do podobnej eskalacji z Cejlonem jako pierwszym punktem zapalnym. Co za tym idzie, Waszyngton musiał już dziś podjąć decyzję, jak dalece można się posunąć, by zmusić indyjską flotę do zmiany zamiarów. - Trudna sprawa, co, Rob? - zagadnął Ryan. - Wolałbym wiedzieć, o co chodzi tamtym. Tyle mam do powiedzenia. - Przekażę, komu trzeba, admirale. Coś się pewnie da zrobić. - A nowe instrukcje? - Na razie Dubro ma robić dokładnie to samo, co robił, chyba że prezydent zmieni zdanie. Aha, z tym, że jeśli Dubro uzna, że tamci go atakują, wolno mu się bronić. Ma chyba na pokładzie parę uzbrojonych samolotów, co? - Na pokładzie? W powietrzu, doktorze Ryan, w powietrzu. - Spróbuję się zapytać, może mu trochę popuszczą smyczy - przyobiecał Jack. Kiedy zadzwonił telefon, młody oficer piechoty morskiej - świeżo awansowany na majora - złapał słuchawkę, po czym przywołał Ryana do siebie. - Co tam znowu? - Biuro łączności Białego Domu - zameldował oficer, - Dostaliśmy sygnał, że premier Koga podał się oficjalnie do dymisji. Nasz ambasador ocenia, że misję sformowania nowego rządu otrzyma Goto. - Szybko poszło. Proszę, żeby szef biura japońskiego w Departamencie Stanu przysłał mi komplet informacji. Za dwie godziny będę u siebie. - Ryan odłożył słuchawkę. - Co, Koga idzie w odstawkę? - upewnił się Jackson. - Coś ty dzisiaj taki mądry, Rob? Brałeś pigułki na inteligencję? - Nie, ale czegoś się umiem domyślić, zwłaszcza, kiedy ktoś się drze do telefonu. Podobno w Japonii przestali nas lubić? - Z dnia na dzień, stary, z dnia na dzień. Zdjęcia przybyły z Japonii pocztą dyplomatyczną. Dawniej, w bardziej nerwowych czasach, worek otwarto by już na lotnisku, lecz teraz nie było pośpiechu. Doświadczony pracownik rządu federalnego załadował pocztę do samochodu i ruszył z portu lotniczego Dulles z powrotem do Departamentu Stanu. W zabezpieczonym przed podsłuchem pokoju otwarto tam worek i rozsortowano kolejne przesyłki, roznosząc je przez posłańców do kolejnych adresatów. Wyściełaną kopertę z siedmioma rolkami filmu otrzymał do rąk własnych etatowy pracownik CIA, który zwyczajnie wyszedł z budynku, wsiadł w zaparkowane auto i ruszył w stronę mostu przy 14 Ulicy. Czterdzieści minut później film trafił do laboratorium fotograficznego, gdzie zajmowano się głównie obróbką mikrofilmów i innych materiałów specjalistycznych, ale od biedy godzono się wywołać coś tak zwyczajnego jak diapozytywy