Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

.. Obecnie projekt jest w rękach Leona Kriera. Za dwa tygo-dnie będziemy mieli raczej nudne i okropne weekendowe konsultacje w Dorchester (żeby zapobiec najgorszym formom krytycyzmu, a jedno-cześnie szukać pomocy i aktywnego wsparcia lokalnej społeczności). Po-tem zobaczymy, co się stanie. Za określeniem „weekendowe konsultacje” kryła się próba połącze- nia dwóch wątków książęcej wizji, czyli zapoznanie przyszłych miesz- kańców z klasycznymi ideałami projektu Kriera. Pomysł takiego week- 420 endu omawiano na „bardzo trudnym spotkaniu” — jak je nazwał jeder z uczestników — w nowym biurze księcia w pałacu St James. Prze2 ponad godzinę urzędnicy hrabstwa protestowali przeciwko idei takich konsultacji; na jej rzecz przemawiał jeden z doradców księcia, John Thompson — sławny architekt komunalny, który z namowy księcia byi zaangażowany w niektóre projekty BITC. Urzędnicy upierali się, że po-wstanie jedynie „lista pobożnych życzeń”, pełna nierealnych pomysłów, których ani planiści, ani inwestorzy nie będą w stanie zaspokoić. W do-datku nieprzychylny samorząd lokalny z pewnością wykorzysta imię księcia, by upiec przy tym własną pieczeń. Po raz pierwszy i ostatni Kriei wziął stronę urzędników, dając jasno do zrozumienia, z — jak to nazwali jego krytycy — „germańską zawziętością”, że nie ma potrzeby, by po-czciwi mieszczanie z Dorset wtrącali się do jego genialnego projektu. Te-go dnia, przy silnym poparciu księcia, zwyciężył Thompson. Toteż w połowie czerwca 1989 roku ponad tysiąc osób przewinęło się przez wielki namiot wzniesiony na terenach Poundbury, by obejrzeć projekt. Na publiczności zrobił on wrażenie. Krier mówił o czterech mo-delowych zespołach liczących 3000 domów dla 8000 ludzi, ze sklepami, biurami, szkołami i miejscami rozrywki, wszystko w samowystarczal-nych osiedlach, które później będą upiększone eleganckimi centrami, skwerami i pomnikami. Obejrzeli model pierwszego etapu, który miał li-czyć 650 mieszkań i podobało im się to, co zobaczyli — chociaż, jak przepowiedzieli urzędnicy hrabstwa, uznali, że w Poundbury brakuje te-atru i sali koncertowej. Wojujące frakcje zamieszane w sprawę projektu przemilczały swoje sprzeczne poglądy i organizatorzy opuścili weekend zadowoleni. W liście do Stephena Matticka książę pisał z pewną beztroską o ko-sztach projektu, chociaż nawet nie zbadał sprawy: Oczywiście, kluczową kwestią wiszącą nad wszystkim jest minimali- zacja kosztów inwestycji. Wielu ludzi — szczególnie cyniczni starzy inwes- torzy i księgowi — martwi się tym, ale ja nie jestem zaskoczony. Użyję wszelkich możliwych środków dla osiągnięcia mojego celu: nowatorskich, rewolucyjnych bądź staromodnych. Chcę pokazać, że powrót do tradycyj- nych wartości i zasad w projektowniu miejskim jest możliwy, pożądany, zbieżny z życzeniami, często nie uświadomionymi, wielu zwykłych ludzi. •• Im baczniej „cyniczni starzy inwestorzy i księgowi” przyglądali się projektowi Kriera, tym bardziej się martwili. Na podstawie rysunków Kriera firma Drivers Jonas oceniła, że na realizację projektu hrabstwo musi przeznaczyć około kilkudziesięciu milionów. Jeden z urzędników powiedział: „To nas zrujnuje”. Pierwszy etap projektu został wkrótce ograniczony z 650 do 250 domów. Skala tych ograniczeń nie dotarła od razu do wiadomości księcia, chociaż miał on świadomość, że trudno bę- dzie pogodzić aspiracje Kriera z poczuciem rzeczywistości urzędników hrabstwa. Pełnomocnik prawny hrabstwa Robert Camwath (doradca kró-lowej) pisał do księcia: Obecnie największym wyzwaniem jest przejście od ogólnej perspek-tywy do szczegółowego projektu pierwszej fazy, który musi być w stanie zapewnić pozwolenia na budowę, i który byłby również ekonomicznie znośny z punktu widzenia hrabstwa (i skarbu)... Stąd widzę, że zespół ma przed sobą bardzo dużo szczegółowej pracy... Książę odpowiedział: Już i tak odbyła się cała bitwa, by dojść tak daleko i by umożliwić Leonowi osiągnąć ten etap... więc lękam się myśli o wszystkich przyszłych przeszkodach i trudnościach. Niezależnie od wszystkiego skarb i inni uz-nają, że rozmaite aspekty tego projektu nie są realne ekonomicznie. Muszę znaleźć jakiś sposób, by pokonać te negatywne nastawienia. Taka sprawa potrzebuje aktu wiary — i długofalowej wizji, a żadna z tych rzeczy nie przyjdzie łatwo urzędnikom skarbu ani organizacji takiej jak hrabstwo! Moje bitwy dopiero się zaczęty... Urzędnicy hrabstwa zastanawiali się, jak dać księciu do zrozumienia, że projekt Kriera wymaga drastycznych cięć