Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Jednakże gdy już zdecydowałem się wszcząć poszukiwania, ozwały się we mnie pewne wątpliwości. Czy Nieśmiertelny życzy sobie spotkania z nami? Czy nie obawia się, że zdekonspirowanie jego kryjówki pozbawi go możliwości decydowania o własnym losie? Wyobrażam sobie fizyków rzucających się na cylinder van Troffa w celu zbadania zasady jego działania... Poza tym wydaje mi się teraz, że oprócz zaspokojenia ciekawości jeszcze inny cel kierował Nieśmiertelnym. Cel ten - nie wprost, lecz w możliwej do rozszyfrowania formie, zawarł w dwóch co najmniej ustępach swego notatnika. Czy naprawdę liczy na realizację tego celu? O to, mam nadzieję, sam go będę mógł zapytać... POSŁOWIE Na tym kończy się, a raczej urywa komentarz Akka Numiego, zamieszczony na ostatnich stronach rękopisu, który przypadkiem pozostał w mojej kwaterze. Mimo usilnych poszukiwań nie odnalazłem niczego więcej - ani u mnie, ani wśród jego osobistych rzeczy. Muszę przyznać, że początkowo nie doceniłem wagi tego dokumentu. Jednakże po dokładnym przeczytaniu zaintrygowała mnie nie dokończona myśl Akka, wyrażona na końcu rękopisu. Co mogło być tym celem Nieśmiertelnego? Nie dawało mi to spokoju. Wydało mi się, że owo enigmatyczne stwierdzenie wiąże się jakoś ze zniknięciem Akka. Czy to tak zwana intuicja, czy też moja podświadomość, zawierająca całość niezbędnych informacji, rozwiązała zagadkę, nim zrobiłem to w warstwie świadomości? Teraz, przystępując do ostatecznego podsumowania, wiem już właściwie wszystko do końca; lecz nim podzielę się z kimkolwiek moimi wnioskami, chcę opisać wszystko dokładnie. Tak się bowiem złożyło, że jestem jedyną osobą świadomą tego, co przydarzyło się mojemu przyjacielowi Akkowi. Analizując wielokrotnie, zdanie po zdaniu, tekst "Notatnika Nieśmiertelnego" - dostępny mi w wolnym przekładzie Akka - odnalazłem wreszcie to, co miał na myśli mój przyjaciel. Myśl o owym "celu" zasugerował Nieśmiertelnemu profesor Vergil van Troff. Opisując zasadę działania grawitacyjnej komory, pozwalającej na podróżowanie w przyszłość, wspomniał także o tym, że - gdyby miał dość czasu - pokusiłby się o jej modyfikację. Chodziło o antygrawitację i... odwrotny efekt czasowy. Chodziło o podróż w czasie - ale wstecz! To tej właśnie idei uczepił się Nieśmiertelny, to ona pchnęła go do podróży naprzód... Musiał uwierzyć w możliwość ponownego zasiedlenia Ziemi, w kontynuację jej cywilizacji. Więc jednak liczył na nas, filitów, powracających po kilkunastu stuleciach do kolebki naszej cywilizacji, odkrywających przeszłość świata, z którym na tak długo utraciliśmy wszelki kontakt. Budując od podstaw nasz nowy świat na planecie Filii w układzie gwiazdy Tau Ceti, przekazywaliśmy z pokolenia na pokolenie to wszystko, co łączyło nas z opuszczoną ojczystą planetą. Kontynuujemy jej tradycje kulturalne, uznając za naszą własną całą jej przeszłość do chwili, gdy pierwsza i jedyna grupa kolonistów wyruszyła na Filię. Po stuleciach borykania się z trudnościami, z żywiołem obcej przyrody, uniknąwszy wielu błędów popełnionych tu, na Ziemi, zachowaliśmy naszą ludzką postać zarówno pod względem biologicznym jak i psychicznym. A teraz - gdy na Ziemi nie ma już nikogo - my właśnie wrócimy jej życie, zaludnimy ją naszymi potomkami. Lecz nim to nastąpi, upłyną jeszcze stulecia... A więc Nieśmiertelny uznał to za szansę dla siebie. Czas nie odgrywa dla niego praktycznie żadnej roli. Może w swym cylindrze doczekać dowolnie odległego momentu w nadchodzącym nowym cyklu cywilizacyjnym. Może za kilka godzin "czasu cylindra" potomkowie nasi dościgną i prześcigną geniusz Vergila van Troffa. Dla rozumnej istoty możliwa jest realizacja wszystkiego, co istnieje jako idea wśród nieskończoności wariantów i możliwości Wszechświata..