X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Postanowili�my wr�ci� po Rezed� za godzin�. Tri-Tri w chmarze innych ptak�w ugania� si� za muszkami i nawet jedn� z nich, na dow�d szczeg�lnej sympatii, pr�bowa� wsun�� mi do ust. Teraz dopiero pan Lewkonik ze znawstwem wytrawnego hodowcy kwiat�w zaj�� si� zwiedzaniem ogrod�w. Nieomylnie rozpoznawa� najrzadsze ro�liny, nawet takie, kt�re w�a�ciwie nie istniej� i znane s� tylko z bajek. G�aska� pnie drzew, spryskiwa� kwiaty od�ywczym p�ynem, �eby wywo�a� ich natychmiastowe kwitnienie, a w ch�odniach delektowa� si� zapachem r� i lewkonii, co zapewne przypomina�o mu Multiflor�. Tymczasem s�o�ce zacz�o przygrzewa� i w Ogrodach zjawili si� kr�lewscy ogrodnicy. Byli to ludzie niezwykle wykszta�ceni. Pan Lewkonik ogromnie si� o�ywi�. Chodzi�o mu niby to o wymian� wzajemnych do�wiadcze�, o ustalenie nazw niekt�rych ro�lin, ale w gruncie rzeczy interesowali go ogrodnicy jako przyszli zi�ciowie. Przygl�da� im si� uwa�nie, mierzy� od st�p do g��w okiem znawcy. Ostatecznie wytypowa� pi�ciu i zaprosi� ich na wiecz�r do pa�acu Limpotrona. Ogrodnicy istotnie byli pi�kni i postawni, a przy tym pe�ni prostoty i godno�ci. Multiflora mia�a racj�, gdy twierdzi�a, �e obcowanie ze �wiatem ro�linnym uszlachetnia ludzi. Pan Lewkonik opowiada� ogrodnikom o swoich c�rkach, skorzysta� te� z okazji, �eby stosownie do okoliczno�ci zacytowa� wiersz Piwonii: Drzewo pniewo bryzg podlewo Siedem owoc s�o�ce w lewo Ogrodnicy woda ciec Gruszki uszki zima jedz. Hodowca r� nie omieszka� opowiedzie� tre�ci wiersza w�asnymi s�owami. Oto jego sens: pie� drzewa, gdy pojawi si� na nim owoc, nale�y podlewa� o si�dmej po zachodzie s�o�ca. Ogrodnicy, kt�rzy nie �a�uj� wody, jedz� w zimie gruszki, a� im si� uszy trz�s�. W�r�d ogrodnik�w szczeg�lnie pi�kni i ro�li byli dwaj bracia bli�niacy: Bulpo i Pulbo. Po alamakota�sku imiona te brzmi� oczywi�cie Bolpur i Polbur. Ot� po wys�uchaniu utworu Piwonii Bulpo stan�� na �rodkowej nodze, zamachn�� si� nogami zewn�trznymi i zacz�� wirowa� z szybko�ci� centryfugi. Przez chwil� wida� by�o tylko przejrzyste ko�uj�ce kr�gi i pasma. My�la�em pocz�tkowo, �e Bulpo zwariowa�. Nie by�o jednak tak �le. Po prostu oszo�omiony tre�ci� wierszyka, Bulpo dosta� zawrotu g�owy, co pan Lewkonik przyj�� za dow�d uznania dla talentu Piwonii. Po rozmowie z ogrodnikami zwiedzili�my plantacj� jadalnych motyli oraz szk�k� drzew laktusowych, gdzie wypili�my po szklance orze�wiaj�cego soku. Nast�pnie pan Lewkonik poszed� jeszcze obejrze� podziemn� przechowalni� nasion. Gdy wr�ci�, rzek� spojrzawszy na zegarek: - Czas ju� zbudzi� Rezed�. Jest si�dma. Zd��ymy do domu na �niadanie. Chod�my, panie Adasiu. Czu�em ogromne zm�czenie po nie przespanej nocy, ale mimo to ra�nie ruszy�em za panem Lewkonikiem. Szli�my szybkim krokiem i po kwadransie ujrzeli�my krzaki oleandr�w, a w�r�d nich ukryt� szklan� kopu��. Zbli�yli�my si� do ch�odni. Pan Lewkonik zajrza� przez szyb� do �rodka i z j�kiem chwyci� si� za g�ow�. Ch�odnia by�a pusta. PAN KLEKS DZIA�A "Sprawa Rezedy. Multiflora. Alojzy B�bel. Repatriacja Bajdot�w. Wszystko to wymaga jeszcze za�atwienia. Na razie wi�c pan Kleks nie b�dzie chcia� opu�ci� Alamakoty. Trzeba czeka�. Bez pana Kleksa wyjecha� nie mog�, gdy� tylko on potrafi dopom�c mi w odnalezieniu rodzic�w. Czas ucieka. M�j biedny ojciec fruwa gdzie� po borach, lasach, nara�ony na nieustanne niebezpiecze�stwo, a ja musz� bezczynnie siedzie� w Alamakocie i czeka� na pana Kleksa." Tak sobie. rozmy�la�em, gdy po opuszczeniu Kr�lewskich Ogrod�w na wypo�yczonych hulajnogach p�dzili�my w kierunku miasta. Pan Lewkonik mkn�� jak rakieta i tylko od czasu do czasu wo�a� nie ogl�daj�c si�: - Gazu! Nie zwalnia�! Prawa wolna! Resorowa� w kolanie! Uwaga, zakr�t! Motorki hulajn�g j�cza�y i wy�y, a przydro�ne drzewa miga�y jak w przy�pieszonym filmie. Tri-Tri szybowa� nad nami, co jaki� czas siada� mi na ramieniu i podawa� w kilometrach pozosta�� jeszcze do przebycia odleg�o��. By� jednak z natury bardzo roztrzepany, tote� informacje jego wygl�da�y mniej wi�cej tak: - Siedem... Trzy... Pi��... Siedem... Dwa... Cztery... A pan Lewkonik zdyszanym g�osem: - Nie zwalnia�! Jeste�my na prostej! Pe�ny gaz! Po godzinie tej szalonej jazdy dotarli�my wreszcie na miejsce. Trzy c�rki pana Lewkonika jeszcze spa�y, Tylko Hortensja krz�ta�a si� po pracowni hydrometeorologicznej. Weronik pi�ropuszem z kogucich ogon�w odkurza� barometry i termometry, drug� za� r�k� przeciera� szyby okienne oraz meble, a r�wnocze�nie posuwaj�c si� na suknach, froterowa� pod�og�. Tak si� zapami�ta� w swojej pracy, �e gdy stan�li�my w drzwiach, omi�t� nam kilkakrotnie twarze koguci� miote�k�. Dopiero po chwili spostrzeg� si�, �e nie jeste�my sprz�tami, po�o�y� palec do ust i rzek� tajemniczym szeptem: - Pssst... Pan profesor zamkn�� si� na klucz... Nie wpuszcza nikogo... Zaraz podam �niadanie. Byli�my zm�czeni i g�odni, wi�c z apetytem wypili�my po szklance gor�cego soku laktusowego i zjedli�my jajka na twardo, kt�re przydzielano wysokim dygnitarzom oraz zagranicznym go�ciom. Rozmawiali�my mi�dzy sob� szeptem, �eby nie przeszkadza� panu Kleksowi. Jedynie Hortensja g�o�no szczebiota�a nie zwracaj�c uwagi na psykanie Weronika. Hortensja w istocie rzeczy rozmawia�a sama z sob�, a raczej g�o�no my�la�a

Drogi uĹźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.