Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

-  To jest Janina" -przedstawia nas sobie lekarz, wbijajc w ni wielk, ohydnie czerwonobrzow strzykawk. Kiwamy do siebie gBowami zmieszane, mo|e nawet troch zawstydzone. Janina ze swoimi wesoBymi piegami na nosie i kolorow chustk, któr obwizaBa sobie gBow, wyglda sBodko. Domy[lam si, |e ta chustka jest kamufla|em i ma ukrywa jej glac. Moja towarzyszka czyta ksi|k, a pBynna chemia skapuje do jej  hicky". Dawniej te| du|o czytaBam, ale od chwili gdy zachorowaBam, sBowo pisane straciBo dla mnie swój urok. Co innego telewizja... To prawda. Nawet kiedy jestem w domu, w dalszym cigu najchtniej ogldam telewizj. Ten  zBodziej czasu" wy[wiadcza mi nieocenione usBugi. 200  Czy bdzie ci przeszkadza, je[li wBcz telewizor?" -pytam grzecznie, ale niezobowizujco. Janina jest prawie w tym samym wieku co ja, wydaje si bardzo sympatyczna, ale dzisiaj nie mam jako[ ochoty na rozmowy z innym dzieckiem, które te| jest chore na raka. Mam wra|enie, |e moja nowa kole|anka doskonale to rozumie i chyba tak samo czuje, poniewa| w odpowiedzi tylko potrzsa gBow i wsadza gBbiej nos w swoj ksi|k. Dziesita rano. Czas na Doktora Stefana Franka na RTL. Niedowierzajce spojrzenie Janiny ignoruj z caBym rozmysBem. Jest wielu ludzi, którzy nie rozumiej mojej skBonno[ci do dramatyzmu, zwBaszcza odkd zachorowaBam na raka. Ale mnie co[ to daje, i na dodatek wcale niemaBo. Z ka|dego odcinka takiego  szpitalnego serialu" pobieram pozytywn energi, nawet je[li niektórym wydaje si to nieprawdopodobne. Mama Nie podoba mi si ta demonstracyjna odraza Basi do do|ylnej chemioterapii. Musz co[ wymy[li, |eby nasze wizyty w klinice dziennej nie byBy zwizane wyBcznie z lkiem, niechci i odrzuceniem. Potrzebujemy czego[, z czego bdziemy mogBy si w tych dniach cieszy. Czego[, co poprawiBoby jej humor i nastroiBo bardziej pozytywnie do tego, jak|e istotnego etapu jej leczenia. Poza tym, poprosz pani Gampert, |eby porozmawiaBa z Basi o tej spektakularnej niechci, która zaczyna powa|nie mnie niepokoi. Z matk Janiny natychmiast dochodz do porozumienia. Ciesz si, |e odbieramy na tych samych falach. Natomiast zachowanie Basi wobec Janiny jest dla mnie zagadk.  Poga- 201 daj z ni troch" - próbuj przeBama lody, ale moja córka tylko potrzsa gBow na znak odmowy. Najwyrazniej moja próba po[rednictwa jest jej niemiBa, a by mo|e nawet j |enuje. Basia nigdy nie miaBa problemów z nawizywaniem znajomo[ci. To osoba wybitnie towarzyska, prawdziwa dusza towarzystwa. Zawsze i wszdzie szybko znajdowaBa przyjacióB. Odkd ma raka, jest inaczej. Zroda, 14 sierpnia 2002 Basia Kiedy pani Gampert na pocztku naszego drugiego spotkania pyta mnie, jak si czuj, natychmiast przystpuj do rzeczy i zaczynam opowiada jej o swojej wielkiej niechci, a nawet wstrcie do chemioterapii. Ta sprawa bardzo mnie nurtuje. Moja terapeutka patrzy na mnie uwa|nie, a nastpnie zadaje mi pytanie, dlaczego - wedBug mnie -tak si dzieje. Co mo|e by zródBem owej awersji.  Kolor i konsystencja tej cieczy s po prostu ohydne