Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Wówczas to widzę czerwoną gębę i krwawe usta, rozwarte w rechocie, i wytrzeszczone ślepia, które wystrzeliwują jak kule z orbit i zwieszają się na policzkach na cienkich białych żyłkach. - Wszystko to może ci się zwidywać w chorobie, bracie Pawle - stwierdził Sozont łagodnie. -A cóż powie twoja mądrość, bracie Mychajło? - zwrócił się do mnie Pawło. - Każdy człowiek ma swoją ciemną chmurę, bracie Pawle! I każdy musi sam poznać i zbadać swoją ciemną chmurę. Pawło uśmiechnął się niewinnym uśmiechem dziecka: - Dziękuję ci, bracie Mychajło! - Za co mi dziękujesz? - Że się nie boisz mnie i nie osądzasz. Po bracie Sozoncie tyś jest taki drugi. - Z tej racji jesteśmy towarzyszami podróży - uśmiechnął się Sozont. Dalej żeśmy nie poszli. Postanowiliśmy zjeść trochę chleba, napić się wody i odpocząć. Jednakże Pawło wymówił się od jedzenia. Położył się w trawie, spoglądał bez ruchu w niebo i nic nie mówił podczas naszego jedzenia. 4 Kaduk, łac. morbus caducus - padaczka (tłum.) 42 - Dziwne jest to niebo - rzekł nagle. - Niekiedy się wydaje, że otchłań Jest nie w ziemi, lecz właśnie tam. Czy te myśli moje nie są grzeszne, bracie Sozoncie? - Otchłań jest tam, gdzie nie ma końca - odrzekł Sozont. - Jednakże ona, podobnie jak wszystko na tym świecie, jest dwojakiego rodzaju. Jedna jest /.alana światłem, jasna i słoneczna, która wzywa naszego ducha, by się unosił; druga zaś ciemna i nieprzejrzysta, która również woła nasze dusze, .ile po to, by je poniżyć. Jedną z nich wybieramy. - My wybieramy czy ona nas wybiera? - zapytałem. - To już jest wola Boga - odparł krótko Sozont. - Dał nam jednak wolność działania. - Ale ja się lękam - cicho wypowiedział Pawło. - O ile naprawdę jest we mnie bies, to nie ja go przywoływałem, więc nie jest z mojej własnej woli. Icśli zaś tego Bóg zechciał, to na cóż ją mam w takim razie? - Twoja wola jest też cząstką woli Boga - rzekłem. - Kiedy w Nim pokładasz nadzieję. - A czyż mogę pokładać więcej? - zapytał Pawło i nagle zapłakał. Przedziwne były to łzy: z jego niebieskich oczu spływały podobnie niebieskie. I Rozdział siódmy, w którym mowa jest o spotkaniu z jeszcze jednym towarzyszem podróży, Kuźmą Na ostatek Pawło oświadczył, że już sił nabrał i może iść dalej, i rzeczywiście, nie widać było po nim śladów jakiejkolwiek choroby- stał się znowu taki jak poprzednio. Ruszyliśmy więc, po drodze zasię wywiedziałem się od Pawła o jego przypadłości: kiedy się u niego zaczęła i jak często go trapi. - Czy możesz mi dopomóc w mojej dolegliwości, że mnie o to pytasz? -zdziwił się Pawło. - Nie jestem lekarzem, ale interesuję się chorobami - odpowiedziałem. Wtedy opowiedział mi, że kaduk nachodzi go niespodzianie - uderzy i tyle wszystkiego, czyli że nic z tego nie pamięta. Niekiedy na parę godzin przedtem zaczyna go mocno boleć głowa, a bóle głowy ma już od dzieciństwa, kiedy to jako malec spadł z gruszy i mocno się potłukł. Wtedy robi się rozdrażniony i w tych momentach lepiej go nie zaczepiać. Niekiedy czuje zimno albo gorączkę, zdarza się też, że okropnie chce mu się jeść albo ogarnia go niesamowite przerażenie. Czasami widzi, że dokoła zaczynają się mienić ognie albo pożar ogarnia całą okolicę: palą się drzewa, trawa, pola, a nawet sama ziemia. - Czuję wówczas, że lada chwila pożre mnie otchłań i taki strach mnie ogarnia, że każdy włosek na ciele zaczyna drżeć albo stawać dęba. Wtedy to czuję obecność biesa, budzącego się w moim ciele. Ale to jeno krótka chwila, bo co się dalej ze mną wyprawia, tego nie wiem. - Często cię tak chwyta? - zapytałem. - Różnie bywa - odrzekł Pawło. Sozont towarzyszył nam przy tym w milczeniu, widocznie Pawło już mu o tym opowiadał. - Niekiedy po kilka razy dziennie, niekiedy raz na miesiąc, a zdarza się, że zgoła dłuższy czas nie ima się mnie. Kiedy trafi mi się coś takiego - mówił Pawło - to umieram, przynajmniej tak mi się wydaje, a później czuję się jak wskrzeszony. Kiedyś może się tak stać, że już z tego się nie zbudzę