Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Zalotników oczywiście nie brakowało; Neleus jednak ogłosił, że wyda ją tylko za tego, kto mu dostarczy wyborowego stada Ifiklosa, króla Filaki, w Tesalii... Trzeba wam wiedzieć, że po pierwsze, w owych najdawniejszych czasach, ojcowie rzadko dawali córkom posagi; częściej żądali za nie zapłaty. Po drugie, chociaż ludzie znali już dary Demeter, hodowla bydła stanowiła po dawnemu główną gałąź gospodarstwa wiejskiego w górzystej Grecji; szczególnie ceniono byki i krowy, a tym bardziej wyborowe; płacono za narzeczoną, wobec braku pieniędzy, płacono zwykle określoną liczbą sztuk bydła. Po trzecie, odbieranie bydła nie hańbiło jeszcze wówczas człowieka jako przywłaszczenie sobie cudzej własności, a raczej odznaczało go wśród rówieśników jako objaw szczególnej dzielności; jednocześnie stosowano przeciw temu środki najbardziej stanowcze. Dopiero później zrozumieli Grecy, że te środki ostrożności razem wzięte są zbyt obciążające dla gospodarstwa, że będzie o wiele korzystniej dla wszystkich, jeżeli życie społeczne zostanie oparte na wzajemnym poszanowaniu cudzej własności. Wówczas prawo odniosło zwycięstwo nad bezprawiem również i w tej dziedzinie. 99 Dowiedziawszy się o warunkach postawionych przez Neleusa, Bias zaczął błagać brata, aby mu dostarczył stada Ifiklosa. Melampos zgodził się, lecz rzekł: - Jest to sprawa wielu miesięcy. O tajnym uprowadzeniu nie może być mowy: Ifiklos postawił na straży psa, który się nie lęka ani ludzi, ani żadnego zwierza. Nie oczekuj mnie przed rokiem. Z tymi słowy odszedł. Przeprawiwszy się przez Zatokę Koryncką do Etolii, przybył stamtąd do Parnasu, obszedł go, poszedł dalej Cieśniną Termopilską i w krótkim czasie znalazł się w Filace. Strażnicy pochwycili cudzoziemca i zaprowadzili go do króla. - Ktoś ty i skąd? - zapytał go Ifiklos. Melampos powiedział swe imię. - Po coś przyszedł ? - Po twoje stado. Król się rozgniewał i kazał zamknąć zuchwałego włóczęgę w więzieniu. Siedzi Melampos o chlebie i wodzie jeden miesiąc, drugi - nagle słyszy dziwny szept w poprzecznej belce podtrzymującej sufit. Przysłuchuje się - a to rozmawiają świerszcze podpiłowujące belkę: - No cóż, braciszku, jak ci idzie robota? - Pomyślnie, braciszku, pomyślnie; została jeszcze jedna twarda żyła, ale podpiłuję ją w ciągu nocy. - Melampos zapamiętał to sobie, i gdy przyszedł stróż więzienny, zażądał, aby go przeprowadzono do innej izby, gdyż w tej na drugi dzień zawali się sufit. Stróż go z początku wyśmiał, lecz Melampos tak nalegał i mówił z taką pewnością, że ten uznał za stosowne spełnić jego żądanie. Na drugi dzień sufit istotnie się zawalił. Strażnik doniósł o wszystkim królowi, który kazał sprowadzić do siebie Melamposa. - Toś ty, widzę, prorok - rzekł król. - A czy nie możesz mi powiedzieć, dlaczego ja ciągle nie mam dzieci i jak temu zaradzić ? - Spróbuję - rzekł Melampos. - Ale jeżeli mi się uda, co dostanę w nagrodę ? - Żądaj sam, czego chcesz. - Powiedziałem już, że przyszedłem po twoje stado. Król się znów rozgniewał, ale Melampos nie chciał słyszeć o niczym innym; trzeba więc było się zgodzić. Melampos zarżnął dwa byki i pokrajał mięso; wkrótce zleciały się do niego wszystkie drapieżne ptaki z całej okolicy - a były mu one szczególnie potrzebne, jako najbardziej wieszcze. Kiedy zebrały się wszystkie, Melampos zadał im swe pytanie. Żaden nie umiał na to odpowiedzieć. - A czyście wy tu wszystkie ? - Nie, brak najstarszej kani, ale nie mogła przylecieć z braku sił. - Sprowadźcie ją tu, inaczej nic wam nie dam. 100 Ptaki wspólnymi siłami sprowadziły starą kanię. Melampos dowiedział się od niej wszystkiego i wrócił do króla. - Kiedyś był jeszcze chłopcem - rzekł doń - ojciec twój, Filakos, założyciel tego miasta, krajał barana i położył ci na kolana zakrwawiony nóż. Tyś się przestraszył noża i krwi; zerwałeś się i uciekłeś, wówczas ojciec wetknął nóż w drzewo. W ten sposób weszła weń twoja siła. Nóż porósł od tego czasu korą; musisz go znaleźć, zeskrobać zeń rdzę i pić ją z winem w ciągu dziesięciu dni; wtedy spadnie z ciebie przekleństwo bezdzietności. Ifiklos podziękował prorokowi, lecz zatrzymał go przy sobie. Dopiero gdy spełniło się jego pragnienie i narodził mu się syn, wydał Melamposowi stado i z honorami wyprawił go do domu. Melampos przyprowadził stado do brata; możemy sobie wyobrazić radość Biasa! Tylko król Neleus się nie cieszył: nie był zadowolony z ubogiego zięcia. Lecz cóż było robić: warunek został spełniony - trzeba było wyprawić wesele. Ale po weselu zięć nie cieszył się szczególnym szacunkiem w rodzinie królewskiej. Jedynie najmłodszy syn, Nestor, okazywał mu życzliwość, ale był on jeszcze zupełnym dzieckiem. Ten pogardliwy stosunek rodziny królewskiej ciążył zarówno Biasowi, jak Melamposowi, i ten ostatni dał sobie słowo, że się nie uspokoi, dopóki nie zdobędzie dla brata królestwa; ponieważ zaś mógł liczyć w tym jedynie na swój dar proroczy, postanowił rozwinąć go do doskonałości. Wyszedł więc na brzeg wielkiej rzeki Alfejos i zaczął się modlić do Apollina, aby nie odmówił mu swej łaski i nauczył go, obok rozumienia głosów przyrody, również pojmowania woli najwyższych bogów. I Apollo wysłuchał jego modlitwy; ukazawszy mu się uczynił go swym uczniem i najpierwszym prorokiem całego półwyspu, równym co do siły Tyrezjaszowi, prorokowi Grecji środkowej. Wiecie już, jak wykorzystał on swój dar dla dobra całej Hellady; królestwo zaś Argos zdobył dla swego brata Biasa, nie dla siebie. Wynik był taki, że zamiast dwu wrogich braci, Akrisiosa i Projtosa, Argos zobaczył u siebie dwu kochających się gorąco - Biasa i Melamposa. A miłość braterska jest warunkiem i rękojmią błogosławieństwa bożego, które wróciło do Argos razem z Biasem