Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Powiązania boczne (bracia, siostry, szwagrowie, teściowie, kuzyni) miały w środowisku miejskim raczej już ograniczone znaczenie, zwłaszcza że przeprowadzano z zasady dość rygorystyczne podziały majątkowe (wraz z dzieleniem, jak widzieliśmy, jednorodzinnej w średniowieczu kamienicy mieszczańskiej), a handlowo-kredytowe spółki rodzinne występowały tylko w większych ośrodkach i związane były z wielką wymianą hurtową. Pozycja kobiety w zasadzie nie była zła i w praktyce grały niewiasty sporą rolę w życiu ekonomicznym, a także kulturalnym miast, choć większość korporacji handlowych i rzemieślniczych odmawiała im oficjalnie prawa do wykonywania zawodu. Mimo teoretycznie ograniczonych uprawnień, zwłaszcza w miastach, gdzie obowiązywało prawo chełmińskie, stanowiące o pełnej wspólnocie majątkowej małżonków, wiele mieszczek, a przede wszystkim wdowy, dysponowało w praktyce swym majątkiem, pojawiając się przed radą i ławą miejską nawet bez pełnomocnictw .mężowskich. Bardzo często żony rozporządzały całym dobytkiem rodziny, zwłaszcza w wypadku choroby lub starości męża albo gdy pochodziły z bogatego i cieszącego się autorytetem patrycjuszowskiego rodu. Wiele transakcji, szczególnie przy sprzedaży nieruchomości, zawiera klauzulę, że dokonane są za zgodą i wiedzą żony dysponującego nieruchomością. Wszystko to świadczy, że w praktyce pozycja kobiety w rodzinie mieszczańskiej była silna, choć teoretycznie obowiązywała zasada, że „mąż głową żonie swej". Z drugiej strony mąż-opiekun i rządca żoninego majątku obowiązany był do lojalności i świadczeń na rzecz współmałżonki (tzw. victum et amictum, o którym wspominają źródła). Aby jednak korzystać z owych przywilejów, trzeba było być żoną legalną (coniunx legitima). Stąd wielka waga przywiązywana w kręgach mieszczańskich, zwłaszcza zamożniejszych, do publicznego uroczystego obrzędu kościelnego przy udziale licz- 47 Por. Bogucka, Kultura mieszczaństwa; taż, W kręgu mentalności, passim. nych świadków, „ludzi zacnych", którzy w przyszłości będą mogli ów fakt poświadczyć. Że do takich poświadczeń przed sądami dochodziło, wiemy z licznych akt. Potomstwo w małżeństwie było z reguły liczne, ale wysoka śmiertelność niemowląt sprawiła, że dojrzalszy wiek osiągało niewiele z nich. Duża śmiertelność młodych kobiet (połogi!) powodowała z kolei, że wiele było półsierot karmionych przez mamki i wychowywanych przez macochy. Liczne akta podziałów majątkowych zabezpieczają starannie prawa majątkowe dzieci z pierwszego i drugiego małżeństwa przed niekorzystnym ograniczeniem ich w związku z powtórnie zawieranym małżeństwem jednego z rodziców. Dzieci z kolejnych małżeństw chowały się najczęściej — o ile tylko nie dzieliła je zbytnia różnica wieku — wspólnie. Pełne sieroty powierzały władze miejskie na wychowanie rodzinom zastępczym, wybierając na opiekunów uczciwych mieszczan (gdy to było możliwe — krewnych), którzy jednocześnie, często niezupełnie bezinteresownie, sprawowali zarząd nad majątkiem wychowanka. Po osiągnięciu przez niego dojrzałości następowało rozliczenie z owej opieki i zarządu, stające się czasami okazją do procesu. Nie wydaje się jednak, aby wypadki nieuczciwości przeważały. O modelu emocjonalnym rodziny mieszczańskiej wiemy niewiele, symptomatyczny jednak wydaje się zwyczaj oddawania nawet zupełnie małych dzieci (od 7 do 10 lat) na naukę rzemiosła lub terminowania zawodu kupieckiego do obcych rodzin, czasem do innego, odległego miasta. Z drugiej strony pojawienie się dziecka (już w XVI w.) w mieszczańskim portrecie i malarstwie epitafijnym wskazywałoby na wzrost roli dziecka w rodzinie i pogłębiania się więzów uczuciowych między nim a rodzicami. Starzy ludzie w rodzinie mieszczańskiej mieli mniej chyba dogodne miejsce niż w rodzinie typu wiejskiego, niemniej charakterystyczny dla epoki szacunek dla wieku zapewniał im w większości wypadków dość wysoki status. Są w księgach miejskich charakterystyczne akta dotyczące przekazywania przez starych rodziców firmy, warsztatu, domu, w zamian za zagwarantowane i drobiazgowo wyliczone utrzymanie i mieszkanie. Czasem dochodziło na tym tle do procesów, ale były one raczej zjawiskiem rzadkim. Przynależność mieszczanina do szerszej społeczności miejskiej realizowała się poprzez różnorakie komórki, na których czoło wysuwają się powstałe jeszcze w średniowieczu gildie kupieckie i cechy rzemieślnicze. Poza funkcjami gospodarczymi spełniały one również funkcje społeczno-kulturalne (wspólne pełnienie praktyk religijnych, życie towarzyskie, udział w ważniejszych wydarzeniach na terenie miasta, dbałość o jego obronność, wyrażająca się w kolektywnej opiece nad pewnymi odcinkami murów, ćwiczeniach fizycznych itp.). Obok nich działały w niektórych większych miastach organizacje gromadzące grupy bogatszego mieszczaństwa w celach rozrywkowo-towarzyskich, ewentualnie częściowo samopomocowych (bractwa ławników, ławy w pomorskich Dworach Artusa), organizacje charakteru militarnego (bractwa strzeleckie) i liczne bractwa religijne związane z kultem poszczególnych świętych 565 i maryjnym (bractwa różańcowe). Cechą charakterystyczną większości tych korporacji, poza bractwami religijnymi i strzeleckimi, był ich ekskluzywizm, obejmowanie swym zasięgiem niewielkich grup i umacnianie ich wewnętrznej solidarności