Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Naprzód wypadło mu pokazać się na zjeździe stężyckim, zwołanym na 12 maja .1575 r. Stronni- ctwo francuskie wyznaczyło na ten dzień ostateczny termin, w którym król Henryk miał wrócić, a w razie nieprzybycia zwolennicy jego mieli się uznać za zwolnionych od przysięgi wierności. Kochanowski napisał na ten zjazd dwie ody pate- '•'•'• JAN KOCHANOWSKI ty^z]i&, na wzór ody wzywającej Henryka na koronację. Wpierwszej, In conuentu Slesicensi, prosi Pana Boga, żeby Francuz wrócił do Polski, a gdy to nie nastąpi, żeby Polacy mogli sobie wybrać innego króla. Zwracając się do rodaków radzi, żeby się obietnicami kandydatów zbyt nie unosili, zważali na dzielność osobistą zgłaszających się i króla obrali z chęcią słuchania, a nie przewodzenia nad nim. Pierwsze dwie zwrotki tej ody zawierają barwny opis równiny w wi- dłach Wisły i Wieprza, na której namioty rozbili uczestnicy zjazdu. Widok ten przyjemnie uderzył poetę, więc mimo woli przeniósł go do swego utworu (Ode III). Druga oda ze zjazdu stężyckiego adresowana jest do zwykłej orędowniczki wszystkich jego pomysłów politycznych, zgody, Ad Concor- diam. Nazywa ją upominkiem nieba, towarzyszką wiary, matką pokoju, wielbi jej znaczenie dla życia rodzinnego i roz- woju państw i błaga, żeby rozruchy bezkrólewia uśmierzyła, a ducha wojowniczego stronnictw na Turków i Tatarów obróciła {Ode IV). Ogólnikowa ta oda nie przechowała zbyt wielu wspomnień ze zjazdu stężyckiego. Niemniej zawarta w niej przestroga przed nieprzyjacielem od południa miała być proroczą. Wy- czekiwany Henryk na zjazd stężycki nie przybył i wypadało gotować się na nową elekcję, która dopiero za kilka miesięcy odbyć się miała. Tymczasem 8 września nastąpił niezmiernie potężny napad wielotysięcznych hord tatarskich na woje- wództwa ruskie, który sprawił straszne zniszczenie, zabrał ogromny jasyr i wywołał nieopisany popłoch. Uczestnik zjazdu stężyckiego napisał wtedy płomienny wiersz Wieczna sromota y nienagrodzona. Poeta ubolewa nad ogromną rzeszą zabranych do jasyru i opłakuje ich los na Krymie. Nie może on się wydziwić, że Polacy dopuszczają, by plemiona koczow- nicze robiły napady lupieskie w głąb kraju, i Turkom da|ą tylko powód do większego lekceważenia państwa, które po- zwala nieokrzesanym hordom robić u siebie takie zniszczenie. Wzywa więc do pośpiesznej odsieczy i krwawego odwetu. Przede wszystkim zaś radzi szybko złożyć pieniądze na woj- ELEKCJB sko, okazać się prawdziwie hojnym w ofiarach, kosztowne srebrne zastawy stołowe obrócić na żołd i w składkach na cele publiczne skąpstwem się nie powodować. Polacy powinni w całej pełni wyciągnąć naukę z utartego przysłowia, że Polak mądry przynajmniej po szkodzie, bo gdy to się nie ziści, gótowo wejść w życie przekonanie, że Polak przed szkodą i po szkodzie głupi. Wiersz, napisany z siłą i niezmiernym oBurzeniem na nietłbałość w wyprawieniu prędkiej odsieczy, zawiera zwroty dobitne i wdrażające się w pamięć. Jest to jeden z najsilniejszych i najbarwniejszych wierszy patrio- tycznych Kochanowskiego, złożony z wyrazów topicznych, jakby do rycia na Kamieniu. Miał on ogromne powodzenie w literaturze. Sarbiewski przełożył go wspaniale na język łaciński w odzie Aelerna labes, nęć reparabile... i przyczynił się do rozszerzenia sławy poety za granicą. Także lirycy staropolscy nieraz brali natchnienie z tego wiersza i naślado- wali go (P. II 5). Rok 1575 miał się okazać szczególnie ruchliwym w życiu Kochanowskiego i w listopadzie powołać go po raz wtóry na pole elekcyjne pod Warszawą. Miał tu nastąpić najgłośniejszy jego występ publiczny, dzięki czemu imię jego dostało się do diariuszów sejmowych i na karty historii w niezbyt przychyl- nym oświetleniu. Kochanowski był wielkim patriotą, ale zmysłu politycznego nie miał i w polityce powodował się doktrynerstwem. Porzuciwszy Burbonów przystał do Habs- burgów i z zaleceniem kandydatury austriackiej wystąpił w kole szlacheckim. Było to 25 listopada. Mówił o powstaniu władzy królewskiej u Żydów, sprzeciwiał się kandydaturze Piasta i oświadczał się za wyborem członka cudzoziemskiej dynastii. Mowa nosi wybitne piętno dyletanckie. Nie była też przyjęta przychylnie, ciągle ją przerywano i ostatecznie zlekceważono. Zachowało się o tym jego wystąpieniu szcze- gółowe sprawozdanie, które warto poznać: „Pan