Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Idąc przez hol w kierunku recepcji Walter nadal miał przed oczami tę zarośniętą twarz. I jeszcze coś: jakby zaskoczenie w niebieskich oczach. Zaskoczenie na widok Waltera. Zatrzymał się pośrodku holu. Myśli galopowały mu w głowie, gorączkowo katalogował wspomnienia. Obrócił się na pięcie i ruszył z powrotem na taras. Mężczyzna właśnie odchodził, zostawiając na talerzu nie dojedzone jajka na boczku. Zobaczył Waltera i na jego twarzy pojawił się wyraz rezygnacji. 76 -1 oto w całej okazałości... nieco bardziej zarośnięty, ale ten sam, autentyczny Dave Munger! - kiwając głową, powiedział Walter. Postanowił poczekać do końca kolacji. Nie chciał, aby cokolwiek odwracało uwagę od jedzenia. A kolacja była, zgodnie z jego przewidywaniami, doskonała. Kaczkę poprzedziły gęsie wątróbki w puree. Przed tygodniem Walter przysłał skrzynkę wina. Duff, chociaż twierdził, że uwielbia wino i na winach się zna, na pewno wybrałby do kaczki coś bardziej oczywistego i mniej odpowiedniego. Kiedy poprzednio Walter był zaproszony na kolację, musiał pić włoskie Barolo do solonej wołowiny i placków kartoflanych. Tym razem wolał nie ryzykować i słysząc o kaczce przysłał Chateau Letour 1959. Są na tyle zaprzyjaźnieni, że Duff nie obrazi się za ten gest, ale zarazem będzie to lekki prztyczek, pomyślał. Podczas kolacji Duff wiele mówił o sytuacji w Libanie i zastanawiał się, czy prezydentowi Sarkisowi uda się powstrzymać lewicę. Walter słuchał jednym uchem, pomrukami kwitując wnioski Duffa, w pełni pochłonięty jedzeniem, piciem i Ruth. Stwierdził, że bardzo schudła, choć bez uszczerbku dla swej urody. Czarne włosy miała splecione w kok. To uczesanie jeszcze bardziej podkreślało wysokie kości policzkowe i śniadą cerę. Miała twarz smutną, a melancholii dodawał jej idealny owal, nieco zwężone policzki i pełne wargi. Jedli kolację w jadalni umeblowanej bardzo stereotypowo i formalnie, a przylegającej do salonu położonego o dwa stopnie poniżej. W salonie okna zajmowały ścianę od podłogi do sufitu i wychodziły na patio obramowane drzewami i krzewami dyskretnie podświetlonymi paroma reflektorami. Dwie pozostałe ściany salonu zabudowane były półkami pełnymi książek. Pośrodku, wokół niskiego stołu, znajdowały się wygodne, pokryte skórą fotele. Na wąskiej półce w jadalni rozmieszczono oprawione fotografie i pamiątki z różnych wypraw Duffa. W jednym rogu, pod regałem z książkami stał wysoki postument. Leżał na nim, przykryty szklanym kloszem, jeden przedmiot: aparat fotograficzny Mungera Nikon FTN. W przedziwny sposób dominował nad całym pokojem. Walter wiedział, że nikomu nie wolno dotykać aparatu. Nawet pokojówce, by go odkurzyć. Co miesiąc Duff zdejmował aparat ze stolika, rozbierał go i czyścił. Czasami, ale bardzo rzadko, pokazywał przyjaciołom, jak aparat pracuje i w jaki sposób powinno się go trzymać. Ale im również nie wolno było dotknąć Nikona. Walter z góry cieszył się na efekt bomby, jaką miał zamiar wkrótce zdetonować. Tymczasem nużył go wykład Duffa o założeniach polityki amerykańskiej wobec Libanu, przerwał więc jego wywody i zapytał Ruth o pracę w sierocińcu. Rozbłysły jej oczy, gdy zaczęła opowiadać o dzieciach i ich rozwoju. Walter zupełnie nie mógł 77 pojąć, że Duff nie czyni żadnych wysiłków, by zapewnić tej kobiecie szczęście. Ruth wyjaśniała, że nawet najmłodsze dzieci powinny być czym prędzej umieszczone w rodzinach zastępczych. Miała też kilka trudnych przypadków i na nich się teraz skupiła. Minęły już trzy lata od wojny, ale na niektórych dzieciach wciąż pozostały jej wyraźne ślady. Był na przykład sześcioletni chłopiec, na którego oczach zabito rodziców. Ruth postanowiła wyprowadzić chłopca z urazu, aby mógł wieść normalne życie. Walter słuchał uważnie, natomiast twarz Duffa wyrażała rosnące zniecierpliwienie. Słyszał już to wszystko wcześniej, a w trakcie wykonywania zawodu reportera wojennego widział niejedną podobną tragedię i był na nie uodporniony. Walter wyczuł owo zniecierpliwienie i kiedy służąca sprzątnęła nakrycia, uznał, że nadszedł czas. - Aha, przy okazji: dziś rano spotkałem Dave'a Mungera - obwieścił. Duff otworzył usta, dłonie zaś zacisnął w pięści. Zapanowała cisza. Ruth ciekawie zerknęła na męża. Pytanie, kiedy wreszcie padło, składało się z jednego słowa, wypowiedzianego zduszonym głosem: - Gdzie? Walter tylko się uśmiechnął. Dźwignął się ciężko i spytał Ruth: - Kawa w salonie? Skinęła głową i wstała. - Gdzie, do diabła?! - Duff wyglądał jakby miał za chwilę eksplodować. Walter spojrzał na niego z wyrozumiałością okazywaną dziecku. - Tu, w Platres, w hotelu Forest Peak. Opowiem przy kawie. Przeszli do salonu. Walter rozsiadł się wygodnie w skórzanym fotelu, służąca podała mu gorącą kawę i postawiła obok na stoliku talerzyk z miętowymi czekoladkami. Duff stanął pośrodku salonu, rozstawił nogi i patrzył to na Waltera, to na aparat fotograficzny na postumencie. Nie potrafił ukryć podniecenia i niecierpliwości. Walter, po łyku kawy i trzech czekoladkach, obdarzył Duffa niewinnym uśmiechem i wreszcie wszystko opowiedział. Munger mieszka w okolicy od kilku lat. Szczegóły są nieznane, ale podobno kupił małe gospodarstwo w pobliżu Phini. Walter odniósł wrażenie, że Munger nie był zachwycony spotkaniem. Wyciąganie od niego informacji przypominało wyciskanie wody z suchej gąbki. Walter zaprosił go na kolację. Nawet zaproponował, aby przyszli tu razem dziś wieczorem. Zapewnił, że Dave będzie mile widziany. Na zachętę napomknął, że Duff ma jego Nikona. Opowiedział o aukcji w Hongkongu. Munger jednak odmówił. Tłumaczył się mętnie pilnymi zajęciami i powiedział, że może kiedy indziej. Na zakończenie rozmowy Walter dał mu swój bilet wizytowy i prosił o telefon. Munger był niesłychanie speszony spotkaniem i rozmową. 78 Ciekawość Duffa nie została jednak zaspokojona. Kiedy Munger przyjechał na Cypr? Skąd? Co teraz robi? Jak wygląda? Walter potrafił odpowiedzieć tylko na ostatnie pytanie: - Trochę się postarzał przez te osiem lat. Pewno już zbliża się do czterdziestki. Jest bardzo opalony, nosi brodę, dłonie ma spracowane - może rzeczywiście uprawia ziemię? Wyraża się dziwnie i powoli, jakby odzwyczaił się od mówienia, w każdym razie po angielsku. Opis Waltera nosił znamiona pełnego i dokładnego, gdyż Walter był dobrym obserwatorem. Duff chciał natychmiast iść i szukać Mungera, lecz Blum go powstrzymał, zaznaczając, że Munger nie chce być nachodzony -przez nikogo. Dostał wizytówkę Waltera i jeśli będzie miał ochotę, to zadzwoni. Duff nadal nie był przekonany