Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Nie. To oni sami. Oni nie szanują niczego ani nikogo; oni tylko patrzą na każdego jak na potencjalną ofiarę. - Ciągle powtarzasz „oni”, Robercie. Kim właściwie są „oni”? - Młodociani przestępcy na ulicach. Sądy boją się cokolwiek z nimi zrobić. Jeśli wsadzą ich do więzienia, TPD krzyczy, że nie są sprawiedliwie traktowani, a media malują obraz niewiniątek, będących ofiarami otoczenia. Z drugiej strony, jeśli sędziowie nie wsadzą ich do więzienia, to, oni po prostu wrócą na ulice. Denise próbowała mu przerwać, ale Robert był na fali: - Kilka miesięcy temu czytałem w gazecie historię o jednym chłopcu z Chicago, jedenastolatku, który zabił dziewczynę z pędzącego samochodu. Byłem w tamtym czasie w Chicago i jedyne, co słyszeliśmy na ten temat, to sprawozdania z poszukiwań chłopaka, który miał na swoim koncie listę aresztowań dłuższą niż moja ręka. Dwa dni później małego znaleziono w jakimś rowie martwego, z przestrzeloną głową. Wtedy lokalne media zapłakiwały się, pokazując uśmiechniętą twarz chłopca w wiadomościach i przeprowadzając wywiady z jego krewnymi o tym, jak cudownym był dzieckiem! - A ty nie wierzysz, że był wspaniałym dzieckiem? - Nie, do diabła. Był mętem społecznym. Nazwijmy to po imieniu. Mógł być młodocianym mętem, ale pozostawał mętem. Nie ma miejsca dla takich ludzi na naszych ulicach. Denise pokazała Enriqe’uowi przez okno znak „w porządku”. Robert szedł na żywo. - A co sądzisz o sprawie tego chłopca, Nathana Baileya? Co powinniśmy z nim zrobić? - Szczerze? - Oczywiście. Nic oprócz prawdy w moich programach. To pierwsza zasada. - Uczciwie mówiąc, nie wahałbym się z jego straceniem. Zabił więziennego strażnika, do jasnej cholery! Jeśli będzie sądzony jako nieletni, wyjdzie za dziewięć lat - jeśli nie wcześniej, a ten strażnik ciągle będzie martwy. Nie wydaje mi się to sprawiedliwe. W słuchawkach Denise usłyszała Ricka, który powiedział, że pora przejść na linię szóstą, do Barb. - Dziękuję ci, Robercie, muszę przyznać, że się z tobą zgadzam. A teraz Barb, na żywo, na antenie z „Kurwą”. O czym chcesz mówić, Barb? Głos był nieśmiały; dziewczyna miała może ze dwadzieścia dwa lata: - Halo? - Halo Barb, jesteś na antenie. - Och, cześć. Tu Barb. Dziękuję, że zechciałaś ze mną rozmawiać, „Ku... - jej wahanie w wypowiedzeniu tego słowa nie było rzadkością wśród młodych kobiet. - Tu „Kurwa”, złotko. No dalej, możesz to powiedzieć. Jeśli ja mogę nią być, ty możesz to wypowiedzieć. Barb zachichotała: - Tak czy inaczej, dziękuję, że przyjęłaś mój telefon... Denise znów przerwała: - Nie, musisz to powiedzieć, inaczej odłożę słuchawkę. Powiedz: Halo, „Kurwo”. Barb chichotała nerwowo: - Ja... ja nie chcę. - Oczywiście, że chcesz. To powinno być całkiem łatwe biorąc pod uwagę sposób, w jaki cię w tej chwili traktuję przed milionami słuchaczy. Tylko powiedz „kurwa”. - Nie potrafię. - Pewnie, że potrafisz. Ułatwię ci początek. Ty tylko dokończ zdanie: O rany, ty jesteś... - Kurwa. - Barb powiedziała to miękko, ledwo słyszalnie. - W porządku, Barb. To był bobry początek. Teraz spróbuj jeszcze raz, ale z uczuciem. O k... - Kurwa. - Dobrze! To było znacznie lepsze. Teraz sięgnijmy po złoto. Powiedz: Halo, „Kurwo”. - Halo, „Kurwo” - śmiała się Barb. - Jak się masz, „Kurwo”. - Jak się masz, „Kurwo”. - O, kurwa!. Jesteś prawdziwą kurwą, „Kurwo”. Teraz już Barb śmiała się głośno: - O, kurwa. Jesteś prawdziwą kurwą, „Kurwo”. Denise z tryumfem walnęła w stół. - O rany! Zrobiłyśmy to! Czyż nie czujesz się teraz lepiej? - Jasne! - I czyż nie cieszysz się, że moja stacja nie nazywa się „Pochwa”? Ostry śmiech na drugim końcu linii. - Albo lepiej może zmienię swoje imię na: „Moszna”. Pomyśl o tym: „Halo, Ameryko, nie zapomnij słuchać swojej „Moszny” każdego ranka.” - Denise sama zaczęła się śmiać. - Jakby faceci potrzebowali więcej zachęty, by to robić. Tak czy owak, byłaś bardzo zabawna, Barb. Co chcesz nam powiedzieć? Barb opanowała się znacznie szybciej, niż Denise mogłaby oczekiwać. - No cóż, „Kurwo”, po prostu nie czuję się dobrze, gdy traktuje się dzieci w ten sam sposób, jak dorosłych. Dziecko, które jest kryminalistą ciągle może być odmienione