X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

STOMIL - Mam wyj��? ELEONORA - Chod�my. C� ci� obchodzi poza twoim eksperymentem? STOMIL - Tak, sztuka! Sztuka nowoczesna. Dajcie mi Boga, a zrobi� z niego eksperyment! ELEONORA - No widzisz... {wychodz� drzwiami \v �cianie na wprost, po lewej) EDEK - {do Eugenii) Idziemy, babu�? EUGENIA - Bierz karty. {Edek zbiera karty. Wychodz� razem z Eugeni�) EDEK - {odwracaj�c si�) Panie Artku, jakby pan czego potrzebowa�... ARTUR - {tupi�c nogami) Won! EDEK - {ugodowo) Ale dobrze, dobrze... {wychodzi z Eugeni� za kulis� na lewo) EUGENIUSZ - {upewniaj�c si�, czy tamci ju� wyszli) Masz racj�, Arturku. Mi�dzy nami m�wi�c, to ho�ota. ARTUR - Wujek te� wyjdzie. 37 EUGENIUSZ - Ale� oczywi�cie, m�j drogi, wyjd�, wyjd�. Tylko jedno ci powiem: mo�esz na mnie liczy�. ARTUR - Co wujek ma na my�li? EUGENIUSZ - Na my�li, nie na my�li, ju� ty zrobisz, jak uwa�asz. Ale zapami�taj, �e ja mog� si� przyda�. Jeszcze tak nie zg�upia�em jak oni {zni�aj�c g�os) Ja jestem niedzisiejszy. ARTUR - No, dobrze. A teraz niech wujek zostawi nas samych. Eugeniusz idzie na lewo w korytarz. Przed wyj�ciem odwraca si� i jeszcze raz m�wi z naciskiem. EUGENIUSZ - Niedzisiejszy, (wychodzi) ALA - A teraz? ARTUR - A teraz ci wszystko wyt�umacz�. AKT II Ta sama scena co w akcie pierwszym. Noc. Jedna niedu�a, stoj�ca lampa. Artur siedzi w fotelu. Kto� wchodzi. ARTUR - Kto tu? POSTA� - To ja. ARTUR - Kto taki? POSTA� - Tw�j wuj, Eugeniusz. ARTUR - Has�o? EUGENIUSZ - Odnowa. Odzew? ARTUR - Odrodzenie, (pauza) W porz�dku. Niech wuj wejdzie. Eugeniusz wchodzi w kr�g �wiat�a. Siada naprzeciw Artura. EUGENIUSZ - Uff, zm�czy�em si�. ARTUR - Czy wszystko gotowe? EUGENIUSZ - Znios�em ze strychu, co tylko si� da�o. Moli tam co niemiara. Jak my�lisz? Czy si� uda? ARTUR - Musi si� uda�. EUGENIUSZ - Boj� si�, boj� si�. Oni s� tak zdemoralizowani... Pomy�l, ca�e �ycie w tym bajziu... par- 39 don, chcia�em powiedzie�: w tym rozk�adzie. Widzisz, nawet ja si� ju� przyzwyczai�em. Przepraszam ci�. ARTUR - Nie szkodzi. Co robi ojciec? EUGENIUSZ - Jest w swoim pokoju. Pracuje nad now� inscenizacj�. Czy ci go czasem nie �al, Arturze? Ostatecznie on wierzy w t� swoj� sztuk�. ARTUR - Wi�c dlaczego wujcio sam nie daje mu satysfakcji? EUGENIUSZ - Z przekory, lubi� mu robi� na z�o��. Zreszt� jestem szczery. Mnie te eksperymenty naprawd� nie przekonuj�. A ty w nie wierzysz? ARTUR - Mam co innego na g�owie. A matka? Eugeniusz wstaje, podchodzi do drzwi w �cianie na wprost, po lewej, i zagl�da przez dziurk� od klucza. EUGENIUSZ - Nic nie wida�. Albo zgasi�a �wiat�o, albo zas�oni�a drzwi. Ciemno, (wraca na poprzednie miejsce) ARTUR - A babcia Eugenia? EUGENIUSZ - Pewnie maluje si� przed lustrem. ARTUR - W porz�dku. Mo�e wujcio odej��. Za chwil� mam tutaj wa�ne spotkanie. EUGENIUSZ - (wstaje) S� jakie� nowe rozkazy? ARTUR - Czuwa�, milcze�, na wszystko mie� oczy otwarte i by� w pogotowiu. EUGENIUSZ - Tak jest. (wychodz�c) Niech ci� B�g ma w swojej opiece, Arturku. Mo�e jeszcze powr�c� dobre czasy, (wychodzi definitywnie na prawo, w t� sam� stron�, z. kt�rej wszed�. Z lewej kulisy, korytarzem, wchodzi Ala w tej samej koszuli nocnej) 40 ALA - (ziewaj�c) Czego chcia�e�? ARTUR - Ciiiszej... ALA - Dlaczego? ARTUR - Chc� z tob� porozmawia� na osobno�ci. ALA - Ojej, my�lisz, �e oni si� nami przejmuj�? Nawet gdyby�my robili nie wiem co. (siada, wykrzywiaj�c si� przy tym bole�nie) ARTUR - Co ci si� sta�o? ALA - Stomil mnie dzisiaj uszczypn�� dwa razy. ARTUR - �ajdak. ALA - To tw�j ojciec! ARTUR - (szarmancko ca�uje j� w r�k�) Ciesz� si�, �e mi zwr�ci�a� uwag�. ALA - No, bo wyra�asz si� o twoim ojcu tak jako� staro�wiecko. Dzisiaj ju� nikt tak nie m�wi o swoim ojcu. ARTUR - A jak? ALA - Nie zwraca si� w og�le na nich uwagi. ARTUR - A, wi�c pomyli�em si�. ALA - To, �e jeste�cie krewnymi, to wasza sprawa. Stomil jest ca�kiem sympatyczny. ARTUR - (pogardliwie) Artysta. ALA - Co w tym z�ego? ARTUR - Arty�ci to zaraza. Oni pierwsi nadgry�li epok�. ALA - (znudzona) Ojej! No to co? (ziewa) Wi�c czego chcia�e�? Zimno mi. Jestem prawie naga. Czy zauwa�y�e�? ARTUR - Czy pomy�la�a� ju� o tym, o czym ci m�wi�em dzi� rano? Zgadzasz si�? 41 ALA - �eby wyj�� za ciebie za m��? Przecie� ju� m�wi�am, �e nie widz� potrzeby. ARTUR - A wi�c nie zgadzasz si�? ALA - Naprawd�, nie rozumiem, o co tyle ha�asu. Prosz� ci� bardzo, je�eli ci na tym zale�y, mo�emy si� pobra� jutro. I tak jeste�my kuzynami. ARTUR - Ale ja wcale nie chc�, �eby ci by�o wszystko jedno, wyj�� czy nie wyj�� za mnie. Chc�, �eby� zrozumia�a, jaka to powa�na sprawa. ALA - Dlaczego znowu taka powa�na? Dla mnie mo�e by� albo nie by�. I tak, je�eli b�d� mia�a dziecko, to z tob�, a nie z ksi�dzem. Wi�c o co chodzi? ARTUR - Dobrze. Wi�c je�eli ta sprawa sama w sobie nie jest powa�na, to mo�na j� zrobi� powa�n�. ALA - Po co? ARTUR - Nic nie jest powa�ne samo w sobie, nie jest w og�le �adne. Wszystko jest nijakie. Je�eli sami nie nadamy rzeczom jakiego� charakteru, utoniemy w tej nijako�ci. Musimy stworzy� jakie� znaczenia, je�eli ich nie ma w naturze. ALA - Ale po co, po co? ARTUR - Je�eli ju� chcesz koniecznie wiedzie�... No, powiedzmy, dla naszej w�asnej przyjemno�ci i korzy�ci. ALA - Jakiej przyjemno�ci? ARTUR - Przyjemno�� mamy z korzy�ci, a korzy�� czerpiemy z osi�gania czego�, co jest wi�cej warte od innych rzeczy, czyli trudniejsze, wyj�tkowe, cenniejsze. Musimy wi�c stworzy� system warto�ci. 42 ALA - Filozofia mnie nudzi. Wol� ju� chyba Stomila. (wystawia nog� spod koszuli, dosy� znacznie) ARTUR - Wydaje ci si� tylko. Prosz� ci�, schowaj t� nog�. ALA - Nie podoba ci si�? ARTUR - To nie nale�y do zagadnienia. ALA - (uporczywie) Nie podoba ci si�? ARTUR - (odwracaj�c wzrok od nogi z pewnym trudem) Zreszt�, prosz� ci�, wystawiaj sobie nog�, ile chcesz, prosz� ci� bardzo. Sama w tej chwili przyznajesz mi racj� t� swoj� nog�. ALA - Moj� nog�? (ogl�da sobie nog� z zainteresowaniem) ARTUR - Tak. W�a�nie nog�. Wystawiasz nog�, bo nie rzucam si� na ciebie, jak m�j ojciec artysta i ci wszyscy inni. To ci� niepokoi. By�a� ju� troch� zdziwiona dzisiaj rano, kiedy zostali�my sami. My�la�a�, �e wiesz, czego chc� od ciebie. ALA - To nieprawda. ARTUR - Aha, nieprawda. My�la�a�, �e nie zauwa�y�em, jak poczu�a� si� nieswojo, kiedy zamiast ci�gn�� ci� od razu na ��ko, zaproponowa�em ci ma��e�stwo. ALA - Bo mnie bola�a g�owa. ARTUR - G�owa, g�owa, a swoj� drog� nie wiedzia�a�, co o tym s�dzi�. Wi�c oczywi�cie pomy�la�a�, �e nie dzia�asz na mnie, jak nale�y. To ci� niepokoi. Niepokoisz si� o swoje uroki. By�aby� szcz�liwa, gdybym teraz pr�bowa� zachowa� si� tak jak m�j ojciec. Uspokoi�aby� si� od razu, cho� oczywi�cie, �eby mnie ukara�, uciek�aby� natychmiast. 43 ALA - (z godno�ci� wstaj�c) Ju� uciekam. ARTUR - (chwyta j� za r�k� i umieszcza z powrotem w fotelu) Zosta�! Ja jeszcze nie sko�czy�em. My�la�a� tylko o swojej atrakcyjno�ci

Drogi uĚźytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.