X


Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Nic im nie m�wcie, towarzyszko! - wrzasn�� fotoreporter przez rami�. - Niech �yje partia! Wahad�owe drzwi zamkn�y si� za nim. Agent poprowadzi� Kate w g��b korytarza. Zatrzyma� si� przed drzwiami oznaczonymi numerem 141, zapuka� i poczeka�, a� kto� je otworzy od �rodka. Dunn my�la�a, �e znajdzie si� w male�kim pokoju przes�ucha� o nagich betonowych �cianach, z odrapanym metalowym stolikiem i dwoma krzes�ami, zalanym jaskrawym blaskiem jarzeni�wek. Tymczasem wesz�a do przyjemnie urz�dzonej sali z mi�kk� wyk�adzin� na pod�odze. Na jej widok z foteli podnios�o si� kilka os�b. Poczu�a si� jak w Zielonej Sali studia telewizyjnego, gdzie nagrywano r�ne dyskusje. Na stoliku pod �cian� sta�y termosy, fili�anki i talerzyki z herbatnikami. - Witamy, panno Dunn - powiedzia�a kobieta w �rednim wieku, wyci�gaj�c r�k� na powitanie. Mia�a na sobie eleganck� garsonk�. Wi�kszo�� os�b nosi�a na piersi identyfikatory z wypisanymi nazwiskami, tylko paru m�czyzn ich nie mia�o. - Nazywam si� Eve Fitzgerald. B�d� pani ��cznikiem podczas wizyty w Langley, kt�ra zapewne nie potrwa d�u�ej ni� par� godzin. Fitzgerald zacz�a przedstawia� kolejne osoby. Jedna by�a z departamentu stanu, inna z Bia�ego Domu. Nazwiska nic Kate nie m�wi�y, by�y jednak wydrukowane wielkimi literami na identyfikatorach oznaczonych czerwonym napisem: GO��. ��czniczka nie przedstawi�a tylko tych ludzi, kt�rzy ich nie nosili. �aden z �go�ci� nie by� pracownikiem CIA. Kate to roz�mieszy�o. Poczu�a si� jak odtw�rczyni drobnej r�lki w tandetnym filmie szpiegowskim. Poprosi�a o herbat� i rozsiad�a si� wygodnie na kanapie. - Na pewno zdaje pani sobie spraw�, panno Dunn - zacz�a Eve - �e to spotkanie jest rejestrowane. - Kate przytakn�a ruchem g�owy. - Nie ma pani nic przeciwko temu? Zachichota�a. - Czuj� si� tak, jakby�cie zamierzali mi odczyta� moje prawa tu� przed aresztowaniem. Fitzgerald u�miechn�a si� blado. - Zapewniani pani�, �e nic, co pani powie, nie zostanie wykorzystane przez w�adze ameryka�skie przed �adnym s�dem. Szczerze m�wi�c - doda�a z u�miechem -je�li chce pani za��da� immunitetu przed �ciganiem za niezap�acone podatki czy inne wykroczenia, powinna to pani zrobi� w�a�nie teraz. Kilka os�b przyj�o to g�o�nym �miechem. Atmosfera wyra�nie si� rozlu�ni�a. - Domy�lam si�, �e m�j kamerzysta Woody nie dostanie takiej propozycji - odpowiedzia�a z u�miechem Kate. - Trzeba by go tu przetrzyma� kilka dni, zanim by si� do czego� przyzna�. - Zn�w rozleg�y si� chichoty. - Ale odpowiadaj�c na pani pytanie, tak, zgadzam si� na rejestracj� tej rozmowy. - Wspaniale. Przy okazji chcia�abym pani podzi�kowa� za wsp�prac�. Na pewno jest pani zm�czona, tym bardziej wi�c musimy wyrazi� wdzi�czno��, �e zechcia�a pani tu przyjecha�. Kate postanowi�a tego nie komentowa�. Wyobrazi�a sobie tylko, jak zareagowa�by na to Woody. - Pozwoli pani, �e zapytam, w jakim celu mnie �ci�gn�li�cie? - Oczywi�cie, panno Dunn - odezwa� si� m�czyzna siedz�cy obok Fitzgerald. - To �aden sekret. Najpierw jednak chcieliby�my uzyska� pani zgod� na to, �eby temat naszej rozmowy, a nawet sam fakt pani pobytu w Langley, pozosta� tajemnic�. Osi�gn�liby�my, �e si� tak wyra��, obop�lne porozumienie. Atmosfera by�a tak sympatyczna, wr�cz przyjacielska, �e Kate chcia�a ju� wyrazi� zgod�, ale w ostatniej chwili ugryz�a si� w j�zyk. - No c�... Nie jestem pewna, czy powinnam si� na to godzi� - powiedzia�a z oci�ganiem. Przez chwil� wszyscy patrzyli na ni� w milczeniu. Najwyra�niej byli rozczarowani, �e nie chcia�a odp�aci� im tak� sam� uprzejmo�ci�. Siedz�cy naprzeciwko m�czyzna bez identyfikatora pokiwa� g�ow�. - Bardzo dobrze. Ma pani do tego prawo. Spojrza� na drugiego tajniaka, zajmuj�cego miejsce w fotelu nieco z boku. Tamten zagadn��: - Panno Dunn, wszyscy z zainteresowaniem �ledzili�my pani reporta�e z Moskwy. Pozwol� sobie zauwa�y�, �e by�y pierwszorz�dnej jako�ci. Ma pani wyj�tkow� umiej�tno�� ��czenia zwi�z�ych, rzeczowych komentarzy z szerszym, perspektywicznym spojrzeniem na reperkusje omawianych wydarze�. Nale�� si� pani najwy�sze s�owa uznania, i to od ludzi, kt�rzy na co dzie� zajmuj� si� ocen� jako�ci dostarczanych materia��w informacyjnych. Wszyscy pokiwali g�owami, ale nikt inny si� nie odezwa�. - Bardzo dzi�kuj� - powiedzia�a Kate. - Co zrozumia�e, spo�r�d wszystkich doniesie� z Rosji szczeg�lnie zainteresowa�y nas materia�y dotycz�ce ruchu anarchistycznego, a przede wszystkim Walentyna Karcewa. - Dunn potakn�a. Nie by�o to dla niej �adnym zaskoczeniem, lecz mimo woli wzdrygn�a si� na brzmienie tego nazwiska. -Zimno pani? - spyta� zdziwiony agent. - Nie - b�kn�a zmieszana Kate. M�czyzna odchrz�kn��. Dunn zerkn�a w r�g pod sufitem, ale nigdzie nie zauwa�y�a kamery. - Chcieli�my zada� pani kilka pyta�, w wi�kszo�ci raczej niewinnych, dotycz�cych r�nych szczeg��w spotka� z Karcewem, kt�re mog� si� pani wyda� nieistotne. Szczerze m�wi�c, chyba naprawd� s� nieistotne. Ale i tak musimy je zada�, bo nigdy nie wiadomo, kt�re informacje w przysz�o�ci mog� si� przyda�. Czy to jasne? - Kate skin�a g�ow�. - Wi�kszo�� obecnych w tym pokoju musi wraca� do swoich pilnych zaj��, dlatego na pocz�tku chcia�bym od razu zapyta� o podr� do syberyjskiego obozu szkoleniowego, jak� odby�a pani razem z Karcewem. - Kate znowu pokiwa�a g�ow� i prze�kn�a �lin�. - Wszyscy widzieli�my pani reporta� z tej podr�y. Interesuje nas g��wnie to, czy Karcew zosta� w obozie, kiedy pani wyruszy�a w drog� powrotn� do Moskwy. Wszyscy wbijali w ni� spojrzenia. Wzruszy�a ramionami i odpar�a: - Nawet nie wysiada�am z samochodu

Drogi użytkowniku!

W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

 Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

 Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.