Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Dwory miały tradycyjne "naczenie w życiu społecznym kraju, ziemiaństwo je dopiero zdobywało 1 Obok Gackiego i Plenkiewicza — daty w tym rozdziale zaczer- pnięto z książek i autorów: Przyborowski w Bibliotece Warsz., 1859, I; Pamiętniki Broel-Platera I, 231, Zbiór pam., 1858 (list do Fogelwedra); Życie dworskie Kochanowskiego, w Przeglądzie Pol- skim 1885, IV; Nieznane szczegóły o rodzinie Kochanowskiego, w Pra- cach f Hol. I. NA DWORZE i na polach elekcyjnych przewagę nad znaczeniem dworów uzyskać miało. Przełom ten przypadł właśnie na czas życia Kochanowskiego i wpływ także na jego losy miał wywrzeć. Ale gdy wrócił z Padwy i Paryża, ziemiaństwo nie posiadało jeszcze tego znaczenia, co w kilkanaście lat potem. Istniała jeszcze tradycja dynastyczna, do osoby ostatniego Jagielloń- czyka przywiązana; dwór jego współubiegał się w ogładzie z innymi dworami Europy, a obok niego kwitnęły dziesiątki dworów senatorskich. W to środowisko dostał się Kochanowski zaraz po po- wrocie z Włoch i Francji i miał w rozwoju jego pewne za- sługi zdobyć. Dworszczyzna czasów Zygmunta Augusta zyskała w nim znakomitego, choć tylko czasowego przed- stawiciela. Przyczynił się wybitnie do uświetnienia życia dworskiego w Polsce i kilka przepięknych pamiątek mu przysporzył. Dworszczyzna polska bez pism Kochanow- skiego przedstawiałaby się znacznie skromniej. Dla niego osobiście służba dworska korzystnych widnokręgów pisar- skich nie otwarła. Musiał oglądać się na panów i tłumić swe artystyczne upodobania. Z trudem tylko udało mu się tu i ówdzie jakiegoś wybitniejszego dzieła dokonać. Ale przymus nie zawsze jest zły. Trzeba było wżyć się w nowy świat i przejąć się jego obyczajem. Przyswojenie sobie^wy- kwintności dworskiej w jego ostatecznym wyszkoleniu szkody mu przynieść nie mogło. Mówiąc o życiu dworskim Kochanowskiego odczuwamy brak szczegółowych danych biograficznych. Wiemy tylko, że, wróciwszy do kraju, 11 lipca 1559 r. stanął w Radomiu dla podziału dóbr rodzinnych i otrzymał połowę Czarnolasu, wioski pod Zwoleniem, z Rudą i młynem na Grodzkiej rzece. Wioska była z trzech stron otoczona lasami szpilko- wymi i od nich nazwę wzięła. Na swej połowie poeta miał 240 morgów pola i pastwisk i prawie osiem razy tyle lasów. Druga połowa Gzarnolasu była własnością stryja Filipa. Kochanowski objął przypadający mu majątek, ale na nim nie pozostał. Myślał na dworach dorabiać się lepszego kawałka 44 JAN KOCHANOWSKI chleba, do czego mimo woli wyższe wykształcenie i znajo- mości w szerszym świecie go zachęcały. Czas pobytu Kochanowskiego na dworach da się ująć w dwa okresy. Na pierwszy, czteroletni (1559—1563^, składa się szereg zajęć przelotnych i rozmaite^próby uchwy- cenia się jakiegoś znaczniejszego dworu. Zabiega u możnych, świeckich i duchownych, o jakąś posadę. Prawdopodobnie, jako wyborny filolog, szukał miejsca guwernera lub pry- watnego sekretarza do listów łacińskich. Uzyskiwał zaś zapewne tylko chwilowe zajęcia i przez kilka lat stałej posady znaleźć nie mógł. W aktach z tych czasów tytułowany bywa nobilis lub generosus. Przy ich pomocy da się stwierdzić, że pozostawał w jakichś stosunkach z Filipem Padniewskim, biskupem krakowskim, ustępującym już naówczas z urzędu podkanclerskiego. W marcu 1562 r. pojawił się na uroczy- stości wjazdu jego na biskupstwo, a 21 kwietnia 1563 r. bawił na jego dworze w Bodzęcinie. Dawniejszą od tego stosunku zdaje się być zażyłość z Janem Firlejem, wojewodą lubelskim. W okresie między owymi dwoma pobytami u Padniewskiego, w styczniu 1563 r., Kochanowski dał się uprosić żonie wojewody, Zofii, żeby z drugim jej dworzaninem, Stanisławom Meglewskim, po- jechać do Krakowa i objąć w posiadanie znaczny spadek, przypadły jej po zmarłym bracie Janie Bonrze, kasztelanie bieckim i wielkorządcy krakowskim. Sprawa rzuca osobliwe światło na przygodne zajęcia poety. W dokumentach odno- szących się do niej Kochanowski jest określony jako seruiłor wojewody. Zapewne z tytułu nadanego mu w aktach grodz- kich krakowskich poeta niewiele sobie robił. Chodziło o obję- cie w posiadanie wojewodziny trzech wsi pod Krakowem: Balic, Burowa i Szczeglic, a nadto połowy kamienicy przy Floriańskiej ulicy w Krakowie i połowy ogrodu nad Prąd- nikiem za Bramą Mikołajską. Sprawa skomplikowała się przez to, że przed przybyciem pełnomocników bracia przy- rodni wojewodziny, Seweryn i Fryderyk, wywieźli z opie- czętowanych kamienic Bonerowskich na Rynku i Floriańskiej NA DWORZE ulicy 62 skrzyń rozmaitych rzeczy, wiele mebli, naczyń, broni i nawet wina z piwnicy