Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Niestety zawiedli się. Polifem wszedł do pieczary. - Niepotrzebnie wybrałem się na polowanie, bo pożywienie czekało na mnie w domu - zawołał z ukontentowaniem. Zanim zdążyli uskoczyć, olbrzymia ręka wyciągnęła się w ich kierunku i schwytała sześciu spośród nich. Grecy krzyczeli, próbowali wyrwać się ze śmiertelnego uścisku, lecz Polifem w jednej chwili rozszarpał ich ciała i zjadł na surowo. Odyseusz widział jak sześciu jego towarzyszy zniknęło bez śladu w potężnej gębie olbrzyma. Jedno chrupnięcie i już było po nich. Polifem oblizał się ze smakiem. Odyseusz płakał z żalu i wściekłości. Sześciu towarzyszy, którzy pokonali z nim wiele niebezpieczeństw zginęło teraz tak marnie. Razem z Odyseuszem przeżyli dziesięć długich lat wojny trojańskiej. Po zdobyciu Troi udali się w długą i niebezpieczną podróż do ojczyzny. Sztorm jednak rzucił ich nawę na Sycylię. - Dlaczego rozpaczasz - usłyszał Odyseusz potężny głos i ujrzał gapiącego się nań Polifema. - Czy dlatego, że zjadłem twoich przyjaciół?... 56 - Nie rozpaczaj! Wkrótce dołączysz do nich! Polifem bez trudu pochwycił Odyseusza i pozostałych Greków w swoje potężne dłonie. Z lubością przyglądał się ofiarom. W jego głowie dojrzewała jakaś myśl. - Zmieniłem zdanie. Najadłem się już dość. Was pozostawię sobie napóźniej. Teraz rozpalcie wielkie ognisko, abymmógł się ogrzać-powiedział. Po chwili z powrotem stali na ziemi. Pod ścianą pieczary leżał stos drewna. Pospiesznie zaczęli układać z niego ognisko. - Musimy znaleźć sposób, aby się stąd wydostać - wyszeptał Odyseusz do swoich towarzyszy. - Użyjemy do tego celu ognia. Nawet Polifem będzie musiał mu ulec. W międzyczasie Polifem opuścił na chwilę pieczarę, dokładnie zatykając jej wejście ogromnym głazem. Powrócił niosąc naczynie pełne wina oraz długi drąg, służący mu jako laska. W ślad za nim do pieczary przydreptało stado owiec, których był pasterzem. Ognisko rozpaliło się dając przyjemne ciepło. Polifem zamknął pieczarę głazem i położył się blisko ognia wygrzewając potężne cielsko. -Jestem z was zadowolony. Mimo, że jesteście małymi, drobnymi istotami potrafiliście przygotować wspaniale ognisko. -Pragniemy służyć ci Polifemie. Pozwól, abyśmy przynieśli ci trochę wina - odpowiedział Odyseusz z udaną wdzięcznością za darowanie im życia. Polifem uśmiechnął się. 57 - Znakomity pomysł, przynieście te kubły, ale najpierw mały mądralo przedstaw się. Niech wiem, kto mi służy - powiedział Cyklop, jednocześnie wskazując naczynia stojące pod ścianą. - Nazywam się Nikt - rzekł Odyseusz i wraz z towarzyszami zaczął napełniać kubły winem. - Wina jest tak dużo, że byłoby można napełnić nim całe jezioro. Musimy sprawić,' aby Polifem wypił je całe - szeptem poinstruował wszystkich Odyseusz. Upłynęło wiele czasu zanim zdołali upić Polifema. Olbrzym żłopał wszystko co zdołali mu przynieść, a gdy nie zostało już ani kropli, poczuł się bardzo śpiący. Jy, Zamknął oko i leżąc na ziemi zaczął donośnie chrapać. - Pospieszmy się - szeptem dawał polecenia Odyseusz. - Bierzmy laskę Polifema... Wspólnie i rytmicznie wytężając wszystkie siły sprawili, że laska Polifema uniosła się z podłogi. Następnie koniec jej włożyli w płomienie ogniska i trzymali tak długo, aż się wyraźnie przypaliła. -Wepchniemy mu własną laskę do oka! Gotowi? Teraz! - ruszyli do przodu i rozżarzony drąg utkwił w szparze między powiekami. Rozszedł się zapach spalenizny, a Cyklop wydał przerażający ryk. 59 tefe - Dlaczego jest tak ciemno?! Nic nie widzę! - krzyczał i miotał się dziko. Jego krzyki ściągnęły Cyklopów z pobliskich pieczar. - Kto cię tak okaleczył Polifemie? - pytali jeden po drugim. - Nikt! Nikt pozbawił mnie oka! To Nikt! Łapcie go! - odpowiadał im olbrzym, więc rozeszli się myśląc , że wraz z okiem postradał zmysły. Polifem wreszcie opadł z sił i położył się przy wyjściu. Grecy nie mieli szans na ucieczkę. Nie wiadomo jak długo by to trwało, ale po pewnym czasie zgłodniałe owce zaczęły beczeć domagając się wypuszczenia na pastwisko. - Owce wypuszczę, ale ty Nikt czuj się już jak u mnie w żołądku! - rzekł Cyklop. - Wchodzimy pod owce, to nasza jedyna szansa - szepnął Odyseusz i aby dać przykład, wsunął się pod największego tryka. Ten na moment zbaraniał, ale szybko doceniwszy okazję rozluźnił się i przylgnął do Odysa mocno obejmując go kopytami... Nawet najprzebieglejszy wojownik całej Grecji, heros, który mądrością swą wygrał wojnę trojańską nie przewidział, że zwykły baran może tak niecnie i bezwzględnie wykorzystać sytuację. Niestety, w obliczu zagrożenia ze strony Polifema dzielny i mądry Odys nie mógł, a więc nawet przez moment nie próbował się opierać lub droczyć. Potulnie jak owieczka podrobił na czworakach w stronę wyjścia