Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Nie mamy więc sobie wzajemnie nic do zawdzięczenia. - Nie można dojść do ładu z tym chłopcem - rzekł strzelec. - Najlepszym środkiem porozumienia będzie, gdy więcej o tej sprawie nie będziemy wspominali. - Uparciuch z ciebie - rzekł wesoło doktór. Mógłbyś przynajmniej opowiedzieć nam swoje przygody. - Jeżeli to pana zaciekawia, to i owszem, ale przedtem zjadłbym coś, gdyż jestem bardzo głodny i widzę, że pan Dick o zapasach nie zapomniał. Po spożyciu wędzonej gęsi i wypiciu herbaty, oraz grogu, Joe zaczął opowiadać znane już czytelnikom przygody, którym doktór i Kennedy przysłuchiwali się z wielkiem zajęciem. Podczas tego opowiadania przebył balon znaczną przestrzeń, Kennedy wskazywał na grupę domów, które robiły wrażenie miasta. Doktór, zajrzawszy do karty, oznajmił, że to targowisko Tagelel w Damerghu. - Posuwamy się więc teraz prosto na północ? - pytał strzelec, śledząc na karcie kierunek "Victoryi". - Tak. - Czy cię to niepokoi? - Dlaczego tak przypuszczasz? - Ponieważ droga ta prowadzi przez Tripolis i przez wielką pustynię. - Tak daleko nie zajedziemy, kochany Dicku. - Gdzie zamierzasz się zatrzymać? - Może w Timbuktu. - W istocie - wmieszał się do rozmowy Joe - kto był w Afryce, powinien także widzieć Timbuktu. - Będziesz piątym lub szóstym Europejczykiem, który zobaczy to tajemnicze miasto. Gdy przybędziemy do miejscowości, położonej między 17° i 18° szerokości, poszukamy korzystnego prądu, który nas zagna na zachód. - Czy długo jeszcze będziemy podróżowali w kierunku północnym? - Przynajmniej 150 mil. - W takim razie położę się spać. - Przyjemnych marzeń, panie Kennedy, odpocznij pan również, panie doktorze, na mnie teraz kolej czuwania. Strzelec ułożył się w namiocie, a doktór pozostał na straży, twierdząc, że nie jest znużony. Po upływie 3-ech godzin "Victoria" z nadzwyczajną szybkością przekroczyła kamienisty teren; wznosiły się tu góry, parę tysięcy stóp wysokie. Żyrafy, antylopy i strusie przelatywały w przepysznych lasach akacyi, mimozy i palm; po nieznośnej pustyni, następowała w całej pełni prześliczna roślinność kraju Kailuasów. O godzinie 10-tej wieczorem "Victoria" po przebyciu 250 mil, zatrzymała się ponad znacznem miastem. Było to Aghades, niegdyś wielkie centrum handlowe. "Victoria" nie została zauważoną, zarzuciła kotwicę w polu o 2 mile od miasta. ROZDZIAŁ XXXVII Dzień 17-go maja przeszedł spokojnie bez żadnego wypadku; znowu ukazała się pustynia, wiatr unosił "Victorię" w kierunku południowo-zachodnim. Doktór przed wyruszeniem w drogę napełnił skrzynię świeżą wodą, nie chcąc zarzucać kotwicy w tych okolicach, nawiedzanych przez Tuaregów. Po przebyciu drogi z Aghades do Mursuku, zrobiwszy 180 mil, znaleźli się niebawem nad bardzo jednostajnym krajem, położonym pod 16° szerokości i 4°55' długości. Ponieważ wiatr był pomyślny i księżyc świecił, doktór postanowił nie przerywać podróży, wzniósł "Victorię" do 500 stóp i ta sunęła spokojnie dalej. W niedzielę rano nastąpiła zmiana w kierunku wiatru, który gnał balon na północo-zachód. - Czy jesteśmy jeszcze daleko od wybrzeża? - pytał Joe. - Od jakiego wybrzeża, mój chłopcze? - Czyż wiemy, gdzie nas przypadek zaprowadzi. Mogę ci tylko tyle powiedzieć, że stąd do Timbuktu jest jeszcze 400 mil. - A ile czasu potrzeba, ażeby się tam dostać? - Jeśli wiatr nas zbyt nie uniesie, przypuszczam, że przybędziemy tam we wtorek wieczorem. Wieczorem tego dnia balon przebył 2°20' długości, a w nocy przekroczył jeszcze jeden stopień. W poniedziałek nastąpiła zupełna zmiana powietrza, padał deszcz rzęsisty, w tych stronach bardzo częsty, natrafiono też na duże błota; roślinność składała się głównie z mimozów, boababów i tamarindów. Było to terytoryum Sonray. - Wkrótce dosięgniemy Nigru - rzekł doktor - krajobraz w pobliżu dużych rzek przybiera inne kształty. W południe "Victoria" żeglowała ponad stolicą Gao. - Rzeka Niger była już znaną w starożytności - opowiadał Fergusson - uważano ją za współzawodnika Nilu; tak samo, jak ten ostatni, Niger zwracał uwagę geografów wszystkich czasów, a zbadanie jego kosztowało również wiele ofiar. Niger płynął wśród bardzo oddalonych pomiędzy sobą brzegów; wody jego z łoskotem toczyły się na południe, ale podróżni nie mogli dokładnie śledzić jego biegu, gdyż wiatr szybko ich unosił. - Chciałem wam opowiedzieć o tej rzece, a tymczasem zeszła już nam z oczu. Pod nazwą Dhiuleba, Mayo, Egghireu, Quorra, przepływa ona wielkie przestrzenie, pod względem długości prawie dorównywa Nilowi. - Czy odkryto źródła Nigru? - pytał Joe. - Od bardzo dawna, ale pochłonęło to wielką ilość ofiar. Dnia tego doktór opowiadał swym towarzyszom szczegóły dotyczące okolicy, którą przebywali. Grunt płaski nie przeszkadzał dalszemu ich posuwaniu się, niepokoił Fergussona tylko silny wiatr północno-wschodni, usuwający go z szerokości Timbuktu. O godzinie 8-mej wieczorem "Victoria" przebyła przeszło 200 mil na zachód i oczom podróżnych przedstawiło się wspaniałe widowisko. Promienie księżycowe, wydostawszy się z po za gęstych chmur, padły na łańcuch gór Hombori. Niema nic piękniejszego nad te wierzchołki, które wyglądają jakby były z bazaltu; rysowały się w fantastycznych sylwetkach na ciemnym horyzoncie, można było wziąć je za bajeczne ruiny jakiego średniowiecznego miasta