Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Ludziom zwykle trudno uwierzyć, że stan szczęścia można osiągnąć bez walki, ciężkiej pracy i bólu. Jeszcze trudniej przyjąć im myśl, że szczęście może być trwałym stanem, że nie trzeba go kontrolować ani chronić. Przypomina mi się opowieść o małym kotku, który wierzył, że szczęście znajduje się w jego ogonie. Przez wiele godzin biegał w kółko, usiłując schwytać swój ogon. Pewnego dnia pojawił się starszy i mądrzejszy kocur i zapytał małego, co robi. Kotek przedstawił mu swoją teorię szczęścia. Starszy kot odpowiedział na to: "Ja też poznałem sprawy tego świata i wiem, że szczęście jest w moim ogonie, ale zaobserwowałem, że Im więcej za nim gonię, tym bardziej mnie zwodzi. Więc teraz spaceruję zadowolony z siebie i zauważyłem, że gdziekolwiek idę, mój ogon zawsze za mną podąża". Jeśli uważnie zbadamy nasz umysł, szybko odkryjemy, że dzielimy nasz świat na to, co lubimy i czego nie lubimy, na złe i dobre, słuszne i niesłuszne. Znamy wiele zasad określających, jak powinno się postępować i jak powinno być. Stworzyliśmy dualizm opozycji i to rozdwojenie naszej świadomości jest przyczyną naszego poczucia oddzielenia od źródła, natury i naszych Prawdziwych Ja. Rozdwojenie i oddzielenie jest rezultatem uwarunkowań i systemów przekonań narzuconych nam przez przeszłość. One są przyczyną naszych nieszczęść i przygnębienia. Znamy szczęście tylko jako opozycję do nieszczęścia. Gdy żyjemy podwójną egzystencją, nieuchronnie doświadczamy obydwu stron tej samej starej monety. Potrzeba nam świadomości, że jesteśmy czymś więcej i wykraczamy poza dualizm – że my sami jesteśmy szczęściem. Szukając szczęścia na zewnątrz siebie, tracimy je i doświadczamy przeciwieństwa tego, czego szukamy. Spójrzmy na to z innej strony: skąd wiemy, że jesteśmy nieszczęśliwi? Na czym to polega? Nieszczęście jest brakiem szczęścia. Chyba się z tym zgodzicie? Podobnie ciemność jest brakiem światła. Co się dzieje z ciemnością, gdy zapalimy światło? Czy wyskakuje przez okno albo chowa się pod dywan? Okazuje się, że nigdy nie było jej w pokoju. Było ciemno, ponieważ nie było światła. Dlatego, jeśli chcesz być szczęśliwy, bądź szczęśliwy (z naciskiem na "bądź"). Musimy jednak zadać sobie pewne pytanie: Czy naprawdę chcemy być szczęśliwi? Oczywiście odpowiemy, że tak. Ale przyjrzyjmy się temu uważnie i uczciwie. Aby być szczęśliwym, trzeba się przebudzić i doświadczyć tego, kim naprawdę jesteśmy. By doświadczyć, kim naprawdę jesteśmy, musimy odrzucić swoje systemy przekonań i opinie, swoje role, a przede wszystkim nawyk kontrolowania! Czy jesteśmy na to gotowi? Gdy spojrzymy prawdzie w oczy, prawdopodobnie odpowiemy, że nie. Co więcej – przyznamy, iż hipokryzją byłoby twierdzić, że tego chcemy. Nie chcemy się przebudzić, ponieważ nie wiemy, co to znaczy. Nie chcemy wyrzec się niczego, co daje nam poczucie bezpieczeństwa i kontroli. Nie chcemy porzucić naszych uzależnień i przywiązań. Fakt jest faktem: nie chcemy być szczęśliwi, a przynajmniej nie za taką cenę. Wolimy raczej pozostać z jakimś problemem, choć przysparza nam on wiele kłopotów, niż wypróbować coś nowego. Spanie wydaje się o wiele łatwiejsze. O wiele bardziej znane! Na poziomie świadomym chcemy być szczęśliwi, zdrowi, przytomni, oświeceni, kochający, chcemy się przebudzić, zmienić i wziąć odpowiedzialność za własne życie. Ale w głębi podświadomości jest to ostatnia rzecz, jakiej pragniemy. Wolelibyśmy, żeby ktoś się nami zaopiekował i rozwiązał nasze problemy. Po co ludzie chodzą do terapeutów? Chcą, żeby ktoś wziął odpowiedzialność za ich życie. Większość terapeutów przyznałaby zapewne, że klienci zwykle oczekują od nich: – wyleczenia dolegliwości; – poprawienia sytuacji finansowej; – sprawienia, aby partner do nich powrócił; – uwolnienia od problemów; – zapewnienia im natychmiastowej gratyfikacji; – oświecenia. Tego chcą ludzie. Prawdziwy przekaz, jaki kryje się za tym oczekiwaniem, brzmi: "Pomóż mi pozostać ofiarą". Jest on oczywiście nie uświadomiony, gdyż wciąż trwamy w hipnotycznym stanie. Większość terapeutów przyznałaby także, że tak naprawdę, ludzie nie chcą się wyleczyć; chcą tylko uśmierzenia bólu. Wyleczenie jest jak przebudzenie – nie jest przyjemne. Przebudzenie z błogiego uśpienia jest irytujące