Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Nie wyłamywać się z szyku. Odejście tylko na mój rozkaz. Wyłączyć radary. - Po jakiego diabła inżynierowie pakują radary do naszych samolotów, jeżeli nie pozwalają nam ich używać - pomyślał. Nie podobało mu się, że musi stosować się do instrukcji niższego rangą kontrolera. Daj mi tylko kierunek, a ja już zniszczę cel. Kontynuował wznoszenie z prędkością pięciuset metrów na minutę. Trzy pozostałe myśliwce szły tuż za nim. B-2 Nocny łowca Żółta, ostrzegawcza lampka w paśmie C zapaliła się akurat w momencie, kiedy Tucker oderwał wzrok od ekranu komputera. Kozier obserwował, jak dane na temat radaru zmieniały się w miarę, jak komputer pokładowy odbierał i analizował najnowsze informacje. - Widzę dwa radary w paśmie C pracujące na południu. Oba to Flat Face... Drugi pracuje na niższej częstotliwości. Tucker potwierdził informację. - To nie jest nic niezwykłego, jeżeli dwa radary wczesnego ostrzegania pracują w tej samej bazie - powiedział Kozier. - Ale nigdy nie widziałem dwóch w tym samym paśmie. Duke miał już do czynienia z radarem Flat Face w Północnym Wietnamie. Załogi B-52 wiedziały, że jeżeli przyglądał im się Hat Face, to na salwę SA-2 nie trzeba będzie zbyt długo czekać. Pomarańczowe mignięcie w prawym rogu wyświetlacza HUD zwróciło uwagę Duke'a właśnie w momencie, kiedy Tucker zaczął składać meldunek. - Czujniki podczerwieni wykazują jeden lub dwa cele sześćdziesiąt cztery kilometry na północny zachód. Są na granicy zasięgu. - Nowe towarzystwo - jęknął Duke. - Sygnał w paśmie C coraz silniejszy - zameldował Kozier. - Nieznane cele, wysokość siedem tysięcy, prędkość osiemset dziesięć kilometrów na godzinę, kurs stały jeden-siedem-dziewięć. Idą prawie równolegle. Wciąż nie mogę stwierdzić, co to jest, ale wnioskuję z prędkości, że to maszyny wojskowe - powiedział Tucker. - Przygotuj następny TALD i zaprogramuj Tacit Rainbow do przechwytywania w paśmie C. Duke czuł, że zaczynają mu się pocić dłonie. Baza lotnicza w Wołogdzie, załoga radaru numer 2 Z początku sierżant nie zwrócił uwagi na maleńką plamkę w lewej, górnej części ekranu. Jakieś zakłócenia pogodowe, albo może balon meteorologiczny, pomyślał. Tak naprawdę, to bardziej był zainteresowany swoimi próbami rozgrzania stóp niewielkim piecykiem elektrycznym, stojącym pod konsolą radaru. Rozkazy, jakie otrzymał były proste. Uruchomić radar na możliwie najniższej częstotliwości i meldować o wszystkim, co wskazywałoby, że cel się zbliża. Dowódca pułku podkreślił z naciskiem, że powinien szukać czegokolwiek - niezależnie od tego, jak mało znaczący może mu wydawać się sygnał. Po lewej stronie stało najnowsze wyposażenie jego ruchomego radaru. Dwie duże, czarne skrzynki, które pomagał zainstalować zaledwie wczoraj. Skrzynki zawierały kodującą elektronikę, za pomocą, której miał połączenie z tym wspaniałym, nowym ośrodkiem dowodzenia w Ramieńskoje. Dane zebrane przez jego stację mogły być przekazywane wprost do głównego komputera i każda rakieta mogła być odpalona niezależnie, bezpośrednio z Ramieńskoje. Spojrzał z większą uwagą na ekran, żeby przyjrzeć się temu nie ostremu, jakby przeźroczystemu sygnałowi. To tylko próba nowego sprzętu, pomyślał. Kiedy sygnał zniknął powtórnie, skinął na drugiego operatora, żeby podszedł bliżej. - Co widzisz? - zapytał sierżant. - Nic nie widzę. - Nie, popatrz tu. - Sierżant wskazał na ekran. - To może być nawet wada kineskopu. - Czy możesz to śledzić? - Nie. Z pozycji na ekranie wynika, że jest oddalony o dwieście kilometrów. Nie mogę określić ani prędkości, ani wysokości. Echo jest zbyt słabe. Nie wiem, czy to w ogóle cokolwiek jest... - Coś musi być - upierał się operator. - Ostatecznie, gdyby to było tylko powietrze, nic byśmy nie widzieli. Powietrze nie zmienia położenia - uśmiechnął się mimowolnie wobec absurdalności takiego sformułowania. Echo znowu się pojawiło. Tym razem pozostawał na ekranie przez całe piętnaście sekund. Potem zniknęło znowu. Teraz obaj nie mieli już wątpliwości. - Mamy rozkaz meldować o wszystkim - przypomniał operator. Sierżant zgodził się z tą opinią i podniósł słuchawkę telefonu, żeby skontaktować się z dowództwem pułku. Centrum Badawcze Ramieńskoje Bielikow analizował pozycje MiG-ów i It-a-76 na północ od Wołogdy. Hiuszyn był po przeciwnej stronie swojego kręgu, zaś MiG-i zbliżały się szybko od wschodu i były oddalone o dwieście pięćdziesiąt kilometrów. Znowu zastanawiał się, czy nie popełnił błędu. W rejonie panował spokój. Przez ostatnie pół godziny nie przyszedł żaden meldunek