Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

ze 3 albo 4 pary choć starych, to na wieś na rano najdoskonalsze. Pisz mi o sobie tyle, ile ja Ci o sobie. Pisz, jak mieszkasz? Czy w klubie jadasz? itd. Woyciechowski do mnie pisał, żebym oratorium komponował. W liście do rodziców odpisałem, czemu fabrykę cukru zakłada, a nie klasztor kamedułów albo dominikanek. Poczciwy Tytus jeszcze z licejskimi wyobrażeniami, co nie przeszkadza, że go jak w Liceum kocham. Ma syna, drug i. Będzie się nazywał jak ja. Żal mi go. 272. DO JULIANA FONTANY W PARYŻU [Nohant, koniec sierpnia 1839] Moje kochanie. Grzym[ała] Ci powie co do mieszkania. Co do Poloneza obiecuję. Ściskam Cię. Dziękuję za list i niedługo się zapewne zobaczymy. Pisz do mnie choć o pogodzie, Jasia uściskaj; zapewne zdrowszy. Raz jeszcze Ci dziękuję za trzewiki, nuty itd., itd. 273. DO WOJCIECHA GRZYMAŁY W PARYŻU [Nohant, 20 września 1839] Moje Kochanie! Weźże małe mieszkanie, a jeżeli już późno, to weź duże; byle jakie, aby było. Co się jej mieszkania tycze, to się jej to za drogo zdaje, i nie wyperswadujesz, że lepiej dołożyć jak mieć w domu dużo lokatorów. Proszę Cię, w niczym nie przestępuj jej polecenia, znieś się z Bignem, żebyś sam nie był odpowiedzialny. Ściskam Cię serdeczenie. Proszę Cię, kochaj mnie koniecznie. Twój F. C. Uściskaj rączki... [Dopisek George Sand — Tłumaczenie] Kochany Mężu, lubię Cie bardzo, Wasalu, Brodaczu, stary ziemniaku gotowany bez soli, moja culpa, Stockholm, Califourchon. Nie możemy się odzwyczaić od Twego towarzystwa i pilno nam znów być z Tobą razem. Zależy to od wyniku Twoich starań, by nam zna-leźć mieszkanie. Załączam list do Bign[e'a]. Piszę w nim, by podniósł, jeśli nie można będzie inaczej, ale jak najmniej — wyznaczoną cenę, aj, aj, aj! Nie jest konieczne, by wszystkie pokoje były duże i piękne. Pokoje dzieci na przykład mogą być małe, byle miały kominki, zaś pokoje starych — byle były od południa. To bardzo ważne zarówno dla małego, jak i ze względu na mój reumatyzm. Nie potrzeba mi też zbyt wielkiego ani pięknego salonu, nie przyjmuję nigdy więcej niż dwanaście osób. Najważniejsze to dobry rozkład, rozumie Pan, i żeby wszystko było czyste, świeże, możliwe do zamieszkania natychmiast, bez innych wydatków, jak na umeblowanie. Dobranoc Grzym., kochamy Cię i ty nas kochaj. Pisz do nas. Nie słuchaj tego, co Ci Twój mały będzie prawił przez nos. Jego oszczędzanie na mieszkaniu nie ma najmniejszego sensu. Musi mieć pomieszczenie dla służącego i sam musi się móc obrócić. Jeśli mieszkanie będzie, Twoim zdaniem, za ciasne, niech sobie gada. Będzie miał zawsze czym zapłacić za swoje komorne. Ograniczy trochę wydatki na picie, grę w karty, kobiety i tytoń. Twoja żona. 274. DO JULIANA FONTANY W PARYŻU [Nohant], sobota, [21 września 1839] Moje Kochanie. Weź mieszkanie Rue Tronchet 5, tylko widz Grzym., czy czasem po moim ostatnim liście nie wziął którego w Ambasadzie. Bardzo mi się z opisu twego podoba. Jeżeli go już nie ma, to daj preferencję Rue Lafitte mimo schodów, które mnie nie żenują. Żałowałbym, żeby które mieszkanie w Ambasadzie było zamówione dla mnie i gdyby to Tronchet było wolne; wolałbym coś stracić, jak być w dziurze na całą zimę, mając coś lepszego do wyboru. Nawet Lafitte wolę. Ściskam Cię. Rób, żeby było dobrze. Jak Cię zobaczę, to Cię uściskam za wszystkie twoje dobre dla mnie uczynki. Jesteś poczciwiec, i kwita. Kocham Cię po staremu. Jasia i Grzymałę duszę. Twój C. Pośpiesz się i pisz, moje życie. 275. DO JULIANA FONTANY W PARYŻU [Nohant], Środa, [25 września 1839] Moje Życie. Bardzo Ci dziękuję za Twoją poczciwą, przyjacielską, nie angielską, ale polską duszę. Wybierz papier, jak dawniej u mnie był tourterelle, tylko świecący, glansowany, na oba pokoje, i zielony, ciemny, nieszeroki sznur na szlak. Na przedpokój coś innego, ale porządnego. Jednakże, jeżeli jakie piękniejsze, a modniejsze są papiery, które Tobie się podobają i wiesz, żeby mi się też podobały, to weź. Wolę gładko, najskromniej i czyściuchno jak zwyczajnie, ordynarno, episiersko. Dlatego perłowo mi się podoba, bo ani krzyczy, ani ordynaryjno. Dziękuję Ci za pokój dla służącego, bo bardzo potrzebny. Teraz co się mebli tycze, najdoskonalej zrobisz, jeżeli się tym zajmiesz. Nie śmiałem, jak Cię kocham, trudzić Cię tym ambarasem, ale kiedyś taki poczciwiec, zbierzże je i ustaw. Poproszę Grzym., żeby na przenosiny dał pieniędzy; sam mu o tym napiszę. Co się zaś tycze łóżka i biurka, trzeba by je dać odchędożyć ebeniście jakiemu. Papiery byś z biurka wyjął — gdzie indziej zamknął. — Nie potrzebuję Ci opowiadać, jak masz robić. Rządź, jak tylko Ci się podoba i jak potrzebnie Ci się zdawać będzie. Co zrobisz, wszystko dobrze będzie. Masz całe moje szerokie zaufanie. To jedno. Teraz drugie: Trzeba, żebyś do Wessla pisał. (Wszakżeś Ty o Preludia pisał?...) Trzeba, żebyś mu pisał, że mam 6 nowych manuskryptów, za które chcę, żeby mi za każdy płacił teraz 300 franków (to jest ile funtów?...) — Napisz i odbierz odpowiedź. (Jeżeli myślisz, że nie da, to mi napisz wprzódy.) — Pisz mi także, czy Probst jest w Paryżu? Także przewąchaj jakiego służącego. — Jeżeli jaki Polak poczciwy, porządny. — Powiedz i Grzymale o tym. — Zgódź, żeby sam sobie jadł, nie więcej jak 80. — Będę ku końcowi 8-bra w Paryżu, nieprędzej. — Schowaj to sobie. — Ale — Materac elastyczny mojego łóżka trzeba by kazać naprawić, jeżeli niedrogo — jeżeli drogo, to nie trzeba. — Każesz krzesła i wszystko dobrze wytrzepać. — Niepotrzebnie Ci powiadam, bo sam wiesz, co masz robić. — Jasia uściskaj. Moje Życie, dziwnie mi czasem na sercu — niech mu P. Bóg da, czego mu potrzeba