Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

- Jednakże ja wiedziałam, że tak się stanie. W momencie gdy odezwałeś się do mnie w klubie, wiedziałam, że tak będzie. A czemu by nie? Mimo wszystko jesteśmy przecież ludźmi. - Doprawdy? - Poderwał się raptownie z kanapy. Podszedł do okna i zapalił papierosa, by zyskać na czasie. - Zapewne ty jesteś, ale nie sądź, że ja mogę się zmienić, nawet gdybym chciał. Podeszła do niego i szukała wzrokiem jego twarzy. - A więc to, co się zdarzyło, dla ciebie nic nie zmienia? Skinął głową ponuro. - Poza tym, że o czwartej godzinie nad ranem poczułem się jeszcze bardziej samotny. Na jej twarzy odmalowało się nagle postanowienie i już miała odpowiedzieć, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Kiedy przeszła przez pokój, by je otworzyć, stanął w nich Mark Hardt. Miał na sobie płaszcz przeciwdeszczowy, przewiązany paskiem, z włosów skapywały mu krople wody. Objął Annę i pocałował lekko w policzek, po czym zwrócił się do Chavasse'a z uśmiechem: - A więc odnalazłeś ją bez większych kłopotów? - Udało mi się - odparł Chavasse. Hardt zdjął płaszcz i rzuciwszy go niedbale na krzesło, usiadł przy stole. Anna przyniosła z kuchni trzecią filiżankę i napełniła ją kawą. Napił się i odetchnął z ulgą. - Leje jak z cebra. - Spojrzał na Annę. - Są jakieś wiadomości? - Katie Holdt nie zgłosiła się do pracy. Byłam u jej gospodyni. Okazało się, że spakowała walizkę i wyjechała nie podając żadnego adresu. Zaklął pod nosem i odstawił filiżankę. - Spodziewałem się, że prędzej czy później tak nas urządzi. - A co z hotelem na Gliickstrasse? - zwrócił się do niego Chavasse. - Zdobyłeś jakieś ciekawe wiadomości? - Dowiedziałem się, że Miiller nigdy tam nie mieszkał. Posługiwał się tylko tym adresem, by mógł bezpiecznie odbierać korespondencję. - A Otto Schmidt? Udało ci się zdobyć jakieś informacje? - Jest wdowcem, mieszka sam na Steinerstrasse. Niedaleko stąd. Chavasse zerknął na zegarek. Było już wpół do piątej. - Może więc złożymy mu wizytę? To zdumiewające, ile można dowiedzieć się od ludzi w chłodnym, szarym brzasku dnia. - Właśnie miałem to zaproponować. Hardt podniósł się i w momencie gdy sięgał po płaszcz, jakby sobie nagle coś przypomniał. Zwrócił się do dziewczyny: - Anno, czy to ty mi mówiłaś, że Miiller służył w armii? Potwierdziła, ale na jej twarzy pojawił się wyraz zdziwienia. - Tak, mówiłam. Dlaczego pytasz? Czy coś się nie zgadza? - Chavasse, przeszukując ciało Miillera w pociągu, znalazł jego zdjęcie w mundurze Luftwaffe. - Ależ on był w armii - zapewniła Anna. - Mogę tego dowieść, mam stare zdjęcie. - Wzięła torebkę i zaczęła w niej szukać. Po chwili podała im zdjęcie. - Wczoraj, kiedy mi pokazywała, wypadło jej z torebki. Zostało zrobione w tysiąc dziewięćset czterdziestym drugim roku, była wtedy jeszcze dzieckiem. Hardt chwycił zdjęcie, a Chavasse spojrzał mu przez ramię. Było popękane i wyblakłe, mimo to na twarzy małej dziewczynki znać było dumę, że trzyma za rękę stojącego na baczność w żołnierskim mundurze dużego brata. Chavasse zmarszczył czoło i wyrwał Hardtowi zdjęcie z ręki. - Ależ to przecież nie jest Miiller - zwrócił się do Anny. - To jakaś pomyłka. Potrząsnęła głową i powiedziała z głębokim przekonaniem: - Ależ to on... dlaczego Katie Holdt miałaby kłamać? W każdym razie mogę was zapewnić, że ta mała dziewczynka to niewątpliwie Katie, a pomiędzy nią i żołnierzem jest niezaprzeczalne rodzinne podobieństwo. To z pewnością jest jej brat. - Wobec tego kim był ten mężczyzna w twoim przedziale? - zwrócił się Hardt do Chavasse'a. - Nie był to Miiller, nie ulega wątpliwości. - Co według ciebie mogło się zdarzyć? Chavasse naciągnął prochowiec i szybko zapiął guziki. - Musiałbym zgadywać, a tego nie lubię. Ale zaczyna mi się rysować pewien obraz. Parę słów wymienionych z Otto Schmidtem może ten obraz uzupełnić. - Wobec tego jedziemy prosto do Schmidta - oznajmił Hardt i zwrócił się do Anny: - Weźmiemy samochód. Masz kluczyki? Szybko wyjęła z torebki, podała im i otworzyła przed nimi drzwi. Hardt wyszedł bez słowa, a Chavasse, już na schodach, obejrzał się za siebie. Wciąż stała w otwartych drzwiach. Uniosła rękę, a jej usta poruszyły się bezgłośnie. Kiedy obejrzał się jeszcze raz, drzwi były już zamknięte. Zaparkowali samochód tuż za rogiem Steinerstrasse, dalej poszli pieszo. Hardt bez trudu odnalazł czynszową kamienicę i weszli szybko do środka. Mieszkanie Schmidta znajdowało się na drugim piętrze. Zatrzymali się przy drzwiach, chwilę nasłuchując. Z wewnątrz nie dochodziły żadne odgłosy. Chavasse lekko nacisnął klamkę, drzwi były zamknięte. Hardt zdecydowanym ruchem nacisnął dzwonek i nie puszczał przez cały czas oczekiwania. Wkrótce usłyszeli kroki zbliżające się do drzwi, które niebawem uchyliły się, zabezpieczone łańcuchem. Schmidt spytał zaspanym głosem: - Kto tam? - Policja! - Chavasse oznajmił surowym głosem po niemiecku. - Proszę otwierać! Schmidt natychmiast oprzytomniał. Odpiął łańcuch i otworzył drzwi. Na widok Chavasse'a opadła mu szczęka