Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Może pan sprawić, by znów się tak stało. Potem powie im pan, że gdy tylko się rozejdą, ich ulubiony klon zostanie uwolniony z Piramidy. Ugryzłem się w wargę pod wpływem nagłej myśli. Niezupełnie mu jeszcze wierzyłem. – To prawda? W końcu odszedł od okna i spojrzał na mnie zimno. – Oczywiście, że tak. – Będzie mogła odejść? – W pewnym sensie. – To znaczy? – Będzie mogła odejść ze swym właścicielem. Jean z powrotem ze Spinnerem. Ogarnął mnie nagły nie kontrolowany gniew. Gdyby gość nie był Regionalnym Administratorem... – I sądzi pan, że w ten sposób zażegna sprawę? Z pewnością nie! – Ależ tak! Przyjdą do niej, a ona ich nie rozpozna, nie będzie wiedziała, kim są ani czego chcą. Trochę jeszcze poszumią i będzie po wszystkim. Życie wróci na normalny tor. – Jeśli wymażą jej pamięć, ta sprawa nigdy się nie skończy. – Wyrok jest prawomocny. Nie mam na to wpływu. – A rewizja nadzwyczajna albo inna z waszych sztuczek? Znów odwrócił się do okna. – Na to już odrobinę za późno. Wlepiłem wzrok w jego plecy, a w moim sercu rozszalał się lodowaty wicher. Powietrze zgęstniało. Nie przechodziło mi przez gardło. Grawitacja wzrosła kilkakrotnie. Opadłem na najbliższe krzesło i próbowałem złapać oddech. Zrobiłem to, ponieważ po złapaniu tchu planowałem wypchnąć Brode’a przez okno. Obecny w pokoju goryl był prawdopodobnie szkolony w czytaniu z pozycji ciała. Wielki facet. Stanął w połowie drogi między mną a Brode’em. – Chcę ją zobaczyć. – Niemożliwe. Wie pan równie dobrze jak ja, że po wymazaniu pamięci zapada się w wielogodzinną śpiączkę, a dochodzenie do siebie trwa tygodniami. Na długi czas zapanowała cisza. Sam czułem się jak po wymazaniu pamięci. Wreszcie Brode odezwał się: – No i co, przemówi pan do nich? – Musiało się panu w głowie pomieszać! Powiem im, żeby rozwalili to miejsce do fundamentów! Znów się odwrócił. Miał paskudny wyraz twarzy. – Naprawdę? Sądzę, że nie. Czeka pana niespodzianka, Mr Dreyer. Wydaje się, że lubi pan cieszyć się życiem. Ma pan swoje ukryte złoto, podejrzanych przyjaciół, jak właściciel tej tawerny, ulicznika mieszkającego od czasu do czasu z panem i lekarza z cofniętą licencją. – Uśmiechnął się zgryźliwie. – Właśnie tak, jak można się spodziewać po byłym zaguzikowańcu. Nawet mnie to nie ruszyło. Byłem zbyt wściekły, by dać się obrazić. Musieli cholernie mocno grzebać w moim życiu. – Mogę zmienić tę żałosną egzystencję, Mr Dreyer. Mogę wznowić śledztwo w sprawie śmierci tej pociętej na kawałki w pańskim mieszkaniu dwójki z NeuroNexu. Pański przyjaciel z ulicy był też w to zamieszany, prawda? Mogę zamknąć tę tawernę i wysłać jej właściciela na Biegun Południowy za tak wielkie przestępstwo, że już nigdy nie ujrzy słońca w zenicie. Mogę też zadbać o to, by nigdy nie zwrócono licencji pańskiemu zaprzyjaźnionemu doktorowi. Mogę sprawić, by chciałby się pan nigdy nie urodzić, Mr Dreyer. – Proszę na to nie liczyć. Już raz umarłem i wróciłem. – To sprawię, by pańscy przyjaciele chcieli tego samego. Ucichliśmy na chwilę, mierząc się wzrokiem. Obaj wiedzieliśmy, że przegram. Miał w ręku Elmero, Doca i B.B. Nie mogłem pociągnąć ich za sobą. A jednak coś tu się nie zgadzało. Nie wiedziałem co, lecz wyczuwałem obecność innych graczy. Miałem pomysł. – Proszę mi pozwolić na rozmowę z Lumem. – Lum? – spytał z wyrazem furii na twarzy. – Lum? Jest uwięziony i czeka na wyrok, nieunikniony wyrok, jeśli będzie mi dane do tego przyłożyć rękę! On panu nie pomoże. – A jednak chcę z nim mówić. To nie jest wygórowana prośba. Brode kiwnął głową. – Dobrze. Dał znak swemu gorylowi, a ten powiedział coś do laryngofonu. Potem czekałem pod czujnym okiem dryblasa, przypatrując się zapatrzonemu w tłum Brode’owi. 14 Kiedy wprowadzono Arrela Luma, zauważyłem gruby, nieprzyjemny srebrny rękaw na jego ramieniu. Pozwolono nam odejść na rozmowę do kąta, lecz najpierw uruchomiono mechanizm rękawa. – Co to jest? – spytałem. Lum uśmiechnął się kwaśno. – Gdybyś był bardziej uważny, wiedziałbyś. To rękaw grawitacyjny. Jestem teraz przywiązany do osi centrum grawitacji. Mogę wykonywać dowolne ruchy w pionie – zademonstrował – lecz nic poza tym