Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Słuchała poskrzypywania, gdy łódź wznosiła się i opadała na falach oceanu, myśląc, że to naukowcy Yamagaty z uporem pracowali nad praktycznym wykorzystaniem syntezy jądrowej. - To wspaniałe osiągnięcie ? powiedziała wreszcie. - Tak. Wspaniałe. - Ale jeśli pani Brudnoj uniemożliwi fuzję z Yamagatą...Co wtedy? Zaśmiał się cicho i odwrócił w jej stronę. - Nie może temu zapobiec. Widziałaś, jak zareagowali członkowie zarządu, gdy powiedziałem, o ile wzrośnie wartość ich udziałów. - Pani Brudnoj jest zdeterminowaną kobietą. I ma ogromne wpływy. - Już niedługo. Za jakieś miesiąc Baza Księżycowa będzie należeć do Yamagatą Industries i Joanna straci punkt oparcia. ? Za jakiś miesiąc? Rashid przeciągnął ręką po jej nagim udzie. ? Tak. Od paru tygodni Yamagatą przerzuca żołnierzy sił pokojowych do swojej bazy w Koperniku. Razem ze specjalnym odziałem sił bezpieczeństwa zaatakują Bazę Księżycową i zajmą ją tak szybko, że Joanna i jej chłopak nawet się nie spostrzegą. Zauważyła, że znów jest podniecony. Ja go kręcę, zastanowiła się, czy myśl o pokonaniu Joanny w walce o władzę? Zaśmiała się z tego pytania. Rashid uznał, że zareagowała na wynik jego zabiegów i zaczął gładzić ją z większym zapałem. Westchnęła i popieściła jego brodatą twarz, potem szepnęła mu do ucha: ? Stworzyłeś armię na Księżycu, a ludzie z Bazy nawet o tym nie wiedzą. - Niezupełnie armię ? odparł, zadowolony z jej akceptacji ? Tylko parę setek żołnierzy. Ale mają rakiety i pojazdy gąsienicowe. Wystarczy, żeby otoczyć Bazę i zmusić do kapitulacji. Albo zniszczyć. - Kiedy? Ale Rashid przestał mówić i ułożył się na niej. Tamara zamknęła oczy i myślała o Dougu Stavengerze. ? Generał O’Conner jest na konferencji i nie wolno mu przeszkadzać ? powiedziała kobieta. Jack Kilifer ze złością wlepiał oczy w twarz na ekranie wideofonu. Typowa biurwa z Korpusu Miejskiego, pomyślał: szara suknia zapięta pod samą brodę, ani śladu makijażu, włosy związane w kok na czubku głowy. Mogłaby być atrakcyjna, gdyby trochę się wyluzowała. - Poinformuje go pani, że dzwoni Jack Kilifer? ? wycedził przez zaciśnięte zęby. ? Z Savannah? - Generałowi nie wolno przeszkadzać ? powtórzyła jak bezmyślny robot. Zastanowił się szybko. Generał pewnie śpi albo może jest w śpiączce. Stale miał te niewielkie udary, które pozbawiały go przytomności na parę dni z rzędu. Nie mogę powiedzieć recepcjonistce, że Tamara Bonai jest na pieprzonej łodzi i nie mogę do niej dotrzeć. Nikt nic powinien o tym wiedzieć z wyjątkiem generała i mnie. - W porządku ? warknął do niewzruszonej kobiety. ? Niech pani powie generałowi, że dzwoniłem z Savannah, dobrze? - Oczywiście, proszę pana. - I że jutro wyjeżdżam na wakacje do Kiribati. - Przyjemnego wypoczynku, proszę pana. Przerwał połączenie i ekran ściemniał. Tam ją dopadnę, powiedział sobie. Na wyspach. Załatwię ją i będzie po krzyku. Potrzebna mi tylko łódź. Tamara nie śmiała kontaktować się z Dougiem z Savannah. Po nocy z Rashidem, gdy wrócili z morza, pospieszyła do hotelu, gdzie wzięła półgodzinny tusz, a potem pojechała do portu rakietowego na Tybee Island. Asystentka spakowała bagaże i towarzyszyła jej w limuzynie dostarczonej przez Masterson Corporation. Przez cały półgodzinny lot balistyczny Bonai walczyła z pokusą zatelefonowania do swojego biura na atolu Tarawa, żeby połączono ją z Bazą Księżycową. Kliper wystartował z Savannah w południe czasu miejscowego. Była 7. 42 rano, gdy Tamara weszła do swojego gabinetu. Po-stukała w klawiaturę komputera i stwierdziła, że w Bazie jest 5. 42 po południu. Idealnie. Niespełna dziesięć minut później rozmawiała z Dougiem, patrząc na jego skupioną twarz na ekranie. ? Miesiąc? ? Doug wyglądał na przestraszonego. Pokiwała głową. ? Kilkuset żołnierzy. Gromadzą się w bazie Yamagaty w Koperniku. Doug wbił oczy w przestrzeń. ? Przylatują zwyczajnymi LPT ? mruknął. Już chciała zapytać, co to są LPT, gdy sobie przypomniała: lunarne pojazdy transferowe, niezdarne, kanciaste transportowce, które kursowały regularnie między stacjami kosmicznymi na orbicie Ziemi i placówkami na Księżycu. ONZ zakazała komunikacji z Bazą Księżycową, ale baza Yamagaty nie podlegała restrykcjom. Konie trojańskie, pomyślała Bonai, przewożące żołnierzy na Księżyc po kilku na raz. Doug widział, że Tamara jest okropnie zmartwiona, przestraszona. Naprawdę jej na nas zależy, powiedział sobie. Może mama ma rację i naprawdę zależy jej na mnie. ? Mają pociski rakietowe? ? zapytał. Trzy sekundy później odparła: - Powiedział, że mają traktory, rakiety i wszystko inne, czego potrzeba do okrążenia Bazy i zmuszenia was do kapitulacji. - A więc dlatego nie widzieliśmy żadnych ruchów wojsk. Gromadzą się po parę osób na raz w Nippon Jeden. ? Tak. - I trenują. Aklimatyzują się do warunków panujących na Księżycu. - Co zamierzasz zrobić, Doug? Za miesiąc będą gotowi do ataku! - Nie wiem ? odparł uczciwie. ? Nie wiem, czy możemy zrobić cokolwiek w tak krótkim czasie. Na twarzy Tamary odmalował się niepokój, gdy usłyszała jego odpowiedź. ? Doug, nie pozwól się zniszczyć! Poddaj się. Nie daj się zabić. Nic nie powiedział. Nic nie mógł powiedzieć. Yamagata i siły pokojowe wkroczą do Bazy i pokonają ich. Zrozumiał, że jego wysiłki mające na celu zorganizowanie obrony były dziecięcą zabawą