Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard
Dość szybko jednak Net prześcignął swojego nauczyciela. I po kilku miesiącach nie było dla niego niczym trudnym włamać się do średnio zabezpieczonej fortecy danych. Młody szybko się uczył, aż strach pomyśleć gdzie będzie w stanie się dostać za kilka lat. O ile jakiś program strzegący nie wypali mu mózgu... Tak się zastanawiając Johny jechał ulicami Night City. To miasto dopiero w nocy ożywało. W dzień skwar i skażony wiatr zniechęcały do wychodzenia na dwór. Na ulicach kręcili się ludzie. Pod budynkami siedzieli bezdomni. Prostytutki kręciły się na rogach ulic oferując swoje, w większości sztucznie uformowane, ciała. Kolorowe neony zachęcały do wstąpienia do klubów i barów. W zaułkach przemykali członkowie boostergangów. Co chwila słychać sygnał radiowozów policyjnych spieszących się do wezwania. Strzelaniny, walki gangów to normalność w dzisiejszych czasach. Nad nim przemknęła na sygnale AV-ka Trauma Team. - Pewnie znowu jakaś strzelanina, ci z pogotowia mają ciężką robotę - pomyślał. Po pół godzinie dojechał do opuszczonego laboratorium. Zatrzymał się przed bramą. Spojrzał w kamerę sprytnie zakamuflowaną w szczelinie w murze. Po chwili metalowa brama otworzyła się. Wjechał do środka. Powoli minął zaniedbane garaże i podjechał do drzwi. Wyłączył silnik i wysiadł z samochodu. Drzwi otworzyły się przed nim i wszedł do środka. Zobaczył duże pomieszczenie, przed nim znajdowało się biurko, które kiedyś pełniło rolę recepcji. Teraz było zakurzone, a komputery na nim nie działały. U góry w rogu zobaczył zamontowany karabin wycelowany w drzwi wejściowe. - Hmm... nowy nabytek? - zapytał na głos. - Ano - usłyszał głos Neta, troszkę zniekształcony przez komputery - zamontowany w tym tygodniu. Cześć Johny. Wejdź dalej, już otwieram. Opancerzone drzwi po prawej stronie otworzyły się samoistnie. - Witaj Net, dzięki. Wszedł dalej. Po lewej zobaczył już otwarte drzwi kolejne drzwi pancerne. Droga przez która się tutaj dostał została odgrodzona przez zatrzaśnięte wrota. Szedł do pokoju w którym siedział młody chłopak. Przekroczył próg i zobaczył wymierzone w swoim kierunku dwie lufy. Te już widział wcześniej, To był karabin maszynowy AKR-20 i miotacz ognia Kenshiri Adachi F-253. W ścianie po prawej stronie pojawiły się drzwi. Wkroczył do pomieszczenia. Pod przeciwległą ścianą siedział Net. Jego twarz oświetlał poblask od monitorów ustawionych przed nim. Chłopak wstał i podszedł do Johniego. - Hej, J.B. - Cześć Net - poklepał go po ramieniu. - Jak leci? - Spoko - uśmiechnął się. - Kurde Johny, przedwczoraj już prawie wszedłem do Sacura Corporation - mówił podniecony - Byłem tak blisko, a tu jak nie wyskoczy na mnie HellHound! O mało nie zlałem się w gacie. Mówię Ci Johny byłem tak blisko. - Wiesz czym grozi włamanie do nich - przypomniał. - Wiem, wiem. Spoko, nie dam się tak łatwo. Przecież mnie znasz - uśmiechnął się od ucha do ucha. - No właśnie dlatego to mówię. - Dobra, o co chodzi? - spytał się Net podchodząc do stołu. Wziął kawałek suchej racji żywnościowej i czekał na odpowiedź. - Potrzebuje planów farmy znajdującej się jakieś trzydzieści kilometrów na południe za miastem. Rozplanowanie pomieszczeń, wejścia itp. - Na kiedy? - Na teraz. - Zaraz wejdę. Tylko przygotuje deck i załaduje programy do pamięci. Podszedł do krzesła. Podłączył deck do sieci, załadował do niego JackHammera, Codecrackera, Tarcze, Killera i demona Succubusa a w nim: News, Backup i Invisibility. - Siadaj tutaj. - zwrócił się do Johniego. Wskazał na ekran przed nim. - Tutaj będziesz widział to co ja. JB skinął tylko głową. Net podpiął do złącza interface'u na swoim karku przewody od decku. - No to balangę czas zacząć - powiedział i włączył urządzenie. Świat zawirował. Netrunner poczuł, że ze wszystkich stron otacza go ściana wirtualnej elektryczności, po czym zaczął raptownie opadać w dół z ogromną prędkością. Czuł jakby poruszał się w dół wąskim tunelem. Net przyzwyczajony był do tego wrażenia, ale Johny śledzący akcję na ekranie monitora w ciągu tych kilku setnych sekundy, o mało co nie dostał oczopląsu od całej palety barw szybko migającej na wyświetlaczu. W końcu hacker opadł delikatnie na powierzchnie. Przed nim znajdowała się jego ikona...czarny ninja. Poruszył się w jej kierunku, po chwili stał się z nią jednością. Tak, uwielbiał to uczucie wszechwładności. JB uśmiechnął się lekko na widok ikony na ekranie. Wiedział jak bardzo młody interesuje się dalekim wschodem, prawie tak bardzo jak komputerami