Nie wiem czy Bóg istnieje, ale byłoby z korzyścią dla Jego reputacji, gdyby nie istniał" - Renard

Przyczyną używania takiej nazwy była niechęć ujawnienia, że ma ona cokolwiek wspólnego z własnością państwową. Pewnych rzeczy nie należy mówić głośno. Dirk i Dave Graham siedzieli w furgonetce, zaparkowanej na brzegu Breech Inlet, i obsługiwali radiolatarnię, która kreśliła w powietrzu kolejne linie siatki poszukiwań. Chłopcy nudzili się niemiłosiernie, urządzili więc sobie zawody w zabijaniu much, przylepiając ofiary plastrem do ścian furgonetki, co pozwalało im precyzyjnie obliczać wyniki. Właścicielka domu była bardzo uprzejma. Pewnego popołudnia zaprosiła załogę na drinki. Była świetną gospodynią — do godziny osiemnastej trzydzieści. Wtedy poinformowała nas, że musimy wyjść, ponieważ organizuje kolejne przyjęcie dla swoich przyjaciół i sąsiadów, a nie sądzi, abyśmy razem mogli się dobrze bawić. Nie wiem, co miała na myśli, ale zgaduję, że są pewne granice Południowej gościnności, których my z Północy i Zachodu nigdy nie pojmiemy. Dla nurków wynajęliśmy łódź, na której można było polegać. Jej właściciel, Harold Stauber, człowiek niezwykłej cierpliwości, znał wody wokół Charlestonu jak własny salon. Jego łodzią, noszącą nazwę „Sweet Sue", nasza ekipa płynęła do celów oznaczonych przez „Steak Boat"; tam nurkowaliśmy, znajdując jednak tylko wraki łodzi do łowienia krewetek lub zatopione barki. Większość znajdowanych przedmiotów okazywała się śmieciami wyrzuconymi ze statków. Przez okres trzystu lat na dnie morskim wokół Portu Charleston zebrało się tego tyle, że wystarczyłoby dla utrzymania trzech pokoleń śmieciarzy. W czasie wolno mijających dni, kiedy załodze „Steak Boat" nie udało się odkryć niczego, co przypominałoby łódź podwodną, nurkowie ze „Sweet Sue" badali inne leżące na dnie wraki z okresu wojny secesyjnej. Wiązało się to z odkryciem, jakiego dokonałem miesiąc wcześniej. Kiedy porównywałem stare mapy morskie z nowymi, zauważyłem, że południki na mapach z XIX wieku przebiegają o czterysta jardów dalej na zachód w porównaniu z mapami późniejszymi. Mój wzrok przykuł fakt, że pięćdziesiąty drugi południk, na mapie z 1870 roku, jest położny dużo bliżej Fortu Sumter, niż na tej z roku 1980. Idąc za tym odkryciem, przesunęliśmy nasze badania o czterysta jardów 180 bliżej brzegu — i znaleźliśmy tam wiele wraków. Pierwszym odkrytym okrętem był „Keokuk", pancernik z podwójnymi wieżami, który zatonął trafiony dziewięćdziesięcioma dwoma pociskami Konfederacji. Leży niedaleko starej, opuszczonej latarni morskiej na Morris Island, przykryty czterema stopami szlamu. Następny był „Weehawken", okręt Unii typu Monitor, słynny okręt wojenny, który zatonął podczas sztormu. Był to jedyny pancernik, który w latach wojny secesyjnej zdołał posłać na dno inny pancernik. Znaleźliśmy go pochowanego osiem stóp pod dnem morskim. Sporo ludzi uważa, że wraki okrętów osiadają dumnie na dnie — i tkwią tak przez wieki. W istocie tylko niektóre spotyka taki los; większość z tych, które zatonęły blisko lądu, zapada się w miękkim szlamie, albo z czasem znika pod kolejnymi jego warstwami. Zaskakującym odkryciem był „Patapsco", okręt Unii typu Monitor, który wpadł na konfederacką minę w 1865 roku niedaleko Fort Moultrie, zabierając ze sobą na dno sześćdziesięciu członków załogi. Ponieważ znajduje się on w kanale, w którym silne prądy wypłukują szlam, utrzymał się na dnie w pozycji pionowej. Mimo że już w pierwszych latach po wojnie secesyjnej były plany jego wydobycia — nie doszło jednak do tego, bo akwen był, i jest do dzisiaj, pod nadzorem marynarki Stanów Zjednoczonych. Także i my mogliśmy jedynie — niczego nie dotykając — popatrzeć. Za każdym razem, kiedy znajdowaliśmy wrak, Ralph Wilbanks zabawiał załogę „Sweet Sue", wykonując skoczny, ludowy taniec. Masywnie zbudowany i bynajmniej nielekki, Ralph powodował, że cała łódź trzęsła się, gdy zaczynał podskakiwać. Nie ma jednak nic lepszego na codzienną nudę i monotonię badań niż świeży, hałaśliwy i beztroski humor. Być może moim najszczęśliwszym odkryciem był konfederacki łamacz blokad „Stonewall Jackson". Pewnego dnia, kiedy morze było zbyt wzburzone, by podjąć poszukiwania, pomyślałem, że moglibyśmy wykorzystać wolny czas na odszukanie statku, który wiosną 1863 roku zaginął podczas próby wpłynięcia do Charlestonu. Ostrzelany przez okręty wojenne Unii, należące do blokady, osiadł na mieliźnie, po czym został zniszczony razem z ładunkiem — dostawą dział artyleryjskich i czterema tysiącami par butów. Przez lata fale pogrzebały go głęboko w piasku. Mapa wód wokół Charlestonu z 1864 roku ukazywała miejsce, gdzie okręt dopłynął do brzegu i został spalony